dr Gordon Neufeld

Dlaczego tracimy kontakt z dziećmi?

Dagny Kurdwanowska

Ciągłe kłótnie i awantury. Mam trudne dziecko – powtarzasz. Dr Gordon Neufeld przekonuje jednak, że problem nie leży w dziecku, ale w podejściu rodziców do wspólnej relacji.

„Dobre relacje fundamentem szczęścia i zdrowia!” – stwierdza doktor Neufeld. Brzmi jaka banał lub oczywistość? Dla niektórych pewnie tak właśnie będzie. Cała rzecz polega jednak na tym, że w swoich wnioskach dr Neufeld podpiera się badaniami prowadzonymi przez 75 lat na uniwersytecie Harvarda. W ramach The Harvard Study Development zbierano dane – badania krwi, DNA, skany mózgów, nagrania wideo, wywiady i kwestionariusze – wśród 724 mężczyzn, z czasem również ich rodzin. Wniosek, który z nich płynie jest prosty – za podstawę dobrego samopoczucia fizycznego, psychicznego i emocjonalnego uznano więzi z bliskimi.

Osoby biorące udział w badaniu, które doświadczyły dobrych i bliskich relacji z rodziną i przyjaciółmi, doświadczały także większego poczucia szczęścia, były zdrowsze oraz żyły dłużej niż ci, którzy nie doświadczali bliskich relacji. Badania pokazały też destrukcyjną moc samotności, która w nadmiarze odbiera nie tylko szczęście, ale i negatywie wpływa na stan zdrowia. Co istotne – samotności nie przeciwdziałała liczba osób, z którymi osoby badane utrzymywały kontakty, lecz jakość więzi z nimi. Co to oznacza? Jeśli wokół nas jest wiele osób, z którymi wchodzimy w konflikty lub nawiązujemy powierzchowne więzi, nie będziemy czuli się lepiej. Wręcz przeciwnie. Kluczem do szczęścia są zatem więzi bliskie, pełne ciepła i zaufania. A o te coraz trudniej. Problem zaś zaczyna się już w naszych domach na linii rodzic-dziecko. I właśnie tym relacjom postanowił bliżej przyjrzeć się dr Gordon Neufeld.

Neufeld po latach badań doszedł do wniosku, że głównym źródłem problemu jest coś, co nazwał koncepcją zorientowania na rówieśników, czyli zjawisko polegające na zastępowaniu rodziców kolegami jako głównym źródłem wpływów. Gordon Neufeld, psycholog z 45-letnim doświadczeniem, uważa, że to nie koledzy z podwórka i ze szkoły powinni być przewodnikami dla naszych dzieci, ale my sami – rodzice. Jak zatem odbudować więź, która w wielu przypadkach rozluźnia się z powodu naszego zabiegania, stresu i skoncentrowaniu na codziennych problemach?

Czy rodzicielstwo powinno być tak trudne? I czy zawsze było? Starsze pokolenia często uskarżały się na brak szacunku i mniejszą niż dawnej dyscyplinę wśród młodych, ale dziś wielu rodziców intuicyjnie czuje, że coś jest nie tak. Dzieci są jakieś inne, niż pamiętamy z przeszłości. Niechętnie słuchają się dorosłych, mniej się obawiają pakowania w kłopoty. Wydają się też mniej niewinne i naiwne – jakby nie potrafiły z okrągłymi ze zdumienia oczami po dziecięcemu zachwycać się światem, poznawać cudów natury albo ludzkiej inwencji. Wiele dzieci sprawia wrażenie niestosownie wyrafinowanych, pod pewnymi względami wręcz zblazowanych, pozornie nad wiek dojrzałych. Wygląda na to, że kiedy nie przebywają z rówieśnikami albo nie korzystają z technologicznych nowinek, łatwo się nudzą. Twórcze, samotne zabawy zdają się być reliktem przeszłości. (…) Rodzicielstwo także jakby uległo zmianie. Nasi rodzice byli bardziej zdecydowani, bardziej pewni siebie, mieli na nas większy wpływ – dobry albo zły. Obecnie dla wielu ludzi rodzicielstwo nie wydaje się czymś naturalnym. Dzisiejsi rodzice kochają swoje dzieci tak samo, jak robili to rodzice dawniej, ale nie zawsze docierają do nich z tą miłością. Wciąż mamy im wiele do przekazania, ale z jakichś przyczyn coraz gorzej się nam to udaje. Nie czujemy się władni, by wskazywać dzieciom drogę do wykorzystania ich potencjału. One zaś czasami żyją i zachowują się tak, jakby uwiódł je syreni śpiew, którego my nie słyszymy. Boimy się, nawet jeśli nie umiemy tego sprecyzować, że świat stał się dla nich mniej bezpiecznym miejscem, a my nie jesteśmy dość silni, by je ochronić. Dzieląca dzieci i dorosłych przepaść czasami wydaje się nie do pokonania” – pisze Gordon Neufeld.

Swoją wiedzę i propozycje rozwiązania tego problemu Neufeld zebrał w książce „Więź. Dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od kolegów”, którą napisał wspólnie z lekarzem, Gaborem Maté.

Skupiliśmy się nie na tym, co rodzice powinni robić, ale kim powinni być dla swojego potomstwa.
Wyjaśniliśmy naturę dzieci, ich rozwoju, a także przeszkody stojące dziś na drodze do zdrowego dorastania. Z tej wiedzy, a także ze szczerego zaangażowania rodziców w zadanie wychowywania dzieci, spontanicznie narodzi się wyrozumiała mądrość, która jest źródłem efektywnego rodzicielstwa” – tłumaczy Gabor Maté.

Tę książkę dedykujemy naszym dzieciom, a także obecnym i przyszłym dzieciom naszych dzieci” piszą autorzy. Dla rodziców, którzy czują się zagubieni i którzy czują, że wieź z ich dziećmi uległa niebezpiecznemu rozluźnieniu może okazać się wsparciem, dając przy okazji konkretne narzędzia, które pomogą im to zmienić.