jak polubić poniedziałki

MYŚL TYGODNIA: Poniedziałki da się lubić

Dagny Kurdwanowska

Poniedziałek to najbardziej znienawidzony dzień tygodnia. Ale powtarzając sobie, że go nie cierpisz, tylko pogarszasz sprawę. Jak zatem polubić poniedziałki?

Poniedziałki są najstraszniejsze – dowiedli tego nawet naukowcy.

Przebadali Brytyjczyków i wyszło im, że aż 1/3 nie lubi poniedziałku bardziej niż wszystkich innych dni tygodnia razem wziętych. Ponad połowa spędza niemalże cały poniedziałkowy poranek na narzekaniu.

Na co najczęściej narzekamy w poniedziałki? Po pierwsze, na to, że piątek będzie dopiero w piątek, co oznacza pięć dni wytężonej pracy. Po drugie, że weekend jest zdecydowanie za krótki i znów za szybko się skończył. Po trzecie, na to, że nie mamy energii. Po czwarte, że właściwie nic nam się nie chce. Po piąte, że nie cierpimy swojej pracy. Brzmi znajomo? A to dopiero początek, bo po wyjściu z domu narzekamy jeszcze na korki, spóźniony autobus, wolno działający komputer, nadmiar e-maili, za zimną kawę lub zbyt gorącą herbatę. Właściwie w poniedziałki powody do narzekań znajdują się same.

Szybkie zadanie:

Policz, ile razy już dziś narzekałaś. Zapisz na kartce powody. Czy jest ich więcej niż zwykle? Czy zdarza ci się narzekać często na te same rzeczy? Czy to możliwe, że narzekanie stało się już Twoim nawykiem?

I to właśnie w narzekaniu eksperci upatrują głównej przyczyny, dla której poniedziałki są tak mało popularne. To rodzaj samo nakręcającej się przepowiedni. Wszystko zaczyna się już w niedzielę wczesnym wieczorem, kiedy przypominamy sobie, że rano trzeba będzie wcześniej wstać. Od tej pory humor mamy zepsuty i rośnie poziom stresu. Wiele osób w nocy z niedzieli na poniedziałek ma kłopoty ze snem. Gdy budzik zadzwoni, są więc nie tylko wkurzeni i zestresowani, ale także zmęczeni.

Skąd bierze się stres przed poniedziałkiem?

Naukowcy podają kilka możliwych przyczyn. Jedną z nich jest rozregulowanie organizmu. W ciągu tygodnia działamy intensywnie, często na najwyższych obrotach, nie dosypiamy. W weekend nagle rytm się zmienia – zwalniamy, próbujemy się wyspać i poleniuchować. Zanim organizm się przyzwyczai, rytm znów się zmienia i wchodzimy na najwyższe obroty. Inną przyczyną jest niewłaściwe gospodarowanie czasem i zadaniami. W piątek mamy tendencję, żeby pewne zadania przełożyć na potem. Czekając na weekend rozluźniamy się i robimy mniej niż zwykle. Efekt? W poniedziałek czeka na nas cała góra zadań. Nic dziwnego, że nie chce się wstawać z łóżka.

Jest jeszcze jeden ważny powód. W wielu przypadkach, gdy mówimy „Nie cierpię poniedziałków”, mamy na myśli „Nie znoszę swojej pracy”. I nie chodzi o poniedziałkowy dół, ale o sytuację, w której źle się czujemy w swojej pracy, nie przynosi nam ona satysfakcji na żadnym polu, nie daje też możliwości rozwoju. Problem z poniedziałkiem sygnalizuje w tym przypadku początki zawodowego wypalenia.

Co zatem zrobić, żeby poniedziałek był przyjemny? Najlepiej zacząć planować go już w piątek!

Oto 10 kroków do sympatycznego poniedziałku.

  1. W piątek rano zrób plan zadań. Te największe postaraj się zrobić od razu i w całości. Jeśli musisz coś zostawić na poniedziałek, niech to będą drobiazgi.
  2. Na koniec dnia zrób plan zadań na cały przyszły tydzień. To pozwoli ci rozłożyć zadania tak, żeby nie kumulowały się w poniedziałek.
  3. Jeśli miałaś aktywny tydzień, w weekend spróbuj zrelaksować się także aktywnie. Przespanie całej soboty, niestety nie spowoduje, że poczujesz się bardziej wypoczęta. Wręcz przeciwnie, spotęguje uczucie zmęczenia. Lepszym rozwiązaniem są drzemki, które trwają od 30 minut do godziny.
  4. W niedzielę wieczorem zrób dla siebie coś przyjemnego – długa kąpiel, spacer przed snem, dobra książka, spotkanie z przyjaciółmi. Postaraj się iść spać o normalnej porze. Jeśli w tygodniu chodzisz spać ok. 23, a w niedzielę będziesz próbowała zasnąć godzinę wcześniej, skończy się zapewne liczeniem owiec i przewracaniem się z boku na bok.
  5. W poniedziałek rano wstań pół godziny wcześniej. Widzę jak piorunujesz mnie wzrokiem. W poniedziałki zwykle jesteśmy wolniejsi, bo znów musimy wejść w codzienny rytm. Te pół godziny pozwoli się nie spieszyć, wypić spokojnie kawę i nie mieć poczucia, że zaraz się spóźnimy.
  6. Kiedy wstaniesz, uśmiechnij się szeroko. Najlepiej jak Mick Jagger albo Julia Roberts – pełną gębą. Nawet, jeśli nie jest ci do śmiechu, nasz mózg odczyta sygnał i pozwoli ci się rozluźnić.
  7. Możesz od razu też założyć, że będą korki – przecież zawsze są. Zorganizuj sobie audiobook z książką, którą zawsze chciałaś przeczytać, ale nigdy nie miałaś czasu. Możesz go posłuchać w samochodzie lub ze smartfona w autobusie. Miło spędzisz czas i nie będziesz miała poczucia, że marnujesz życie w korkach.
  8. Po przyjściu do pracy nie musisz się spieszyć – w końcu wszystko masz już zaplanowane. Zrób kawę, zamień kilka słów z kolegami. Socjalizacja po weekendzie jest ważnym czynnikiem, który pozwala nam się na powrót oswoić z pracą.
  9. Działaj, pracuj, a na koniec dnia zaplanuje sobie jakąś przyjemność – kawa z przyjaciółką, kino z mężem, spacer z dziećmi. Dzień szybciej zlatuje, gdy czekamy na coś miłego. Ani się obejrzysz, a będzie wtorek. A wtorki są już przecież całkiem w porządku.
  10. Dużo się uśmiechaj, mało narzekaj. To naprawdę pomaga. Nie tylko w poniedziałki :)