Agnieszka Osiecka na okładce ksiażki Zdradziecka Osiecka Instytut Wydawniczego Latarnik

Zdradziecka Osiecka. Jaka naprawdę była Agnieszka?

Katarzyna Nowicka

Od wiosny możemy ją odkryć w kolejnych książkach. Moim, niepoprawnym politycznie, zdaniem dobrze, że autorem jednej z nich jest mężczyzna.

Niełatwo odpowiedzialnie i atrakcyjnie przybliżać czytelnikom „osobowość wieloraką” – jak mawiano o Agnieszce Osieckiej. Piotr Derlatka podjął tę próbę w książce Zdradziecka Agnieszka Osiecka. W posłowiu autor spuentował: „Pisząc tę książkę, zrozumiałem, że nie ma jednej prawdy o Osieckiej. Każdy ma swoją. Ja też”. Warto poznać wersję Piotra Derlatki, który w swych zmaganiach z osobowością Poetessy, posiłkował się nie tylko osobistą fascynacją, ale też solidnością literaturoznawcy.

Na pytanie: „tekściara” czy poetka, autor odpowiada z przekonaniem: poetka piosenki, artystka. Sama bohaterka nie miała o sobie tak dobrego zdania. W relacji wspomnieniowej Zygmunta Koniecznego, zamieszczonej w drugiej części książki zatytułowanej Powidoki, Agnieszka ocenia się surowo: „Po przedstawieniu podeszła do mnie Osiecka i powiedziała, że nie będzie dawała mi tekstów, bo jest tekściarą, a ja piszę do wielkich poetów… Rzeczywiście, ponad dwadzieścia lat nie zrobiliśmy niczego wspólnie. Ja jednak zawsze postrzegałem ją jako poetkę”. Ta opinia bliska jest autorowi, który w opowieść o życiu poetki włącza nawiązania do jej utworów, przedstawiając nam „życiopisanie” Agnieszki Osieckiej.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Lubię czuć się wolna. Przeczytaj wywiad z Krystyną Koftą!

Atutem męskiej narracji jest nieocenianie faktów z życiorysu Agnieszki, emocjonalna powściągliwość. Autor interpretuje jej twórczość, a nie wybory życiowe. Czytelnikom pozostawia dużo miejsca na własne skojarzenia, oceny i refleksje. Rzadko pozwala sobie na bardziej osobiste uwagi. Dzięki temu książka biograficzna nie jest przegadana, zyskuje dobre narracyjne tempo. Derlatka przedstawia Osiecką w następujących odsłonach: „Córka”, „Poetessa”, „Ukochana”, „Żona”, „Matka”, „Niekochana”, „Córka Saturna”. O to, jak zapisała się w pamięci innych, zapytał bliższych i dalszych przyjaciół pisarki, m.in. Daniela Olbrychskiego, Urszulę Dudziak, Ewę Błaszczyk, Hannę Bakułę, Annę Szałapak. Ponieważ publikacja ta porządkuje nam wiedzę o autorce szlagierów, na końcu odnajdujemy kalendarium, w którym zastosowano podział na sferę zawodową i prywatną jej życia.

Okresem, który najbardziej przykuwa uwagę autora, jest czas związania się Osieckiej z Teatrem Atelier w Sopocie. To czas odchodzenia, narastania świadomości o zbliżaniu się śmierci. Z drugiej strony, to czas aktywności autorki Szpetnych czterdziestoletnich, która w jedynym w Polsce teatrze na plaży, zrodzonym z pasji młodych aktorów, odnajduje coś z ducha niezapomnianego STS-u. Tyle tylko, że w otoczeniu artystów z tak dla niej typowym „apetytem na życie”, pełna witalności, zawsze głodna ludzi i wrażeń Agnieszka oswaja się z „Apetytem na śmierć”. Tytuł adaptacji sztuki Albeego, którą przygotowała Osiecka jest wymownym przeciwieństwem tytułu jej sztuki Apetyt na czereśnie. Kuszące życie ustępuje miejsca kuszącej kostusze. Panienka z Saskiej Kępy, zawsze dziewczyńska i przekonana, że lepiej gonić króliczka niż złapać go, musiała poczuć smak ostatecznego pożegnania się z pogonią za szczęściem. Nie broniła się za wszelką cenę, o czym świadczy jej podejście do leczenia choroby, a przede wszystkim długie ignorowanie jej objawów.