„Być aktorka i normalną kobietą” brzmi Pani motto życiowe. Czym jest ta normalność?
Jestem po prostu sobą i nikogo nie udaję. Będąc aktorką na scenie czy przed kamerami, grając role, wczuwam się w życia innych ludzi, wchodzę w ich problemy, emocje, cierpienia. I robię to całym sercem, bo kocham swój zawód. Ale poza sceną jestem zwyczajną kobietą. Kocham życie i ludzi: syna, męża, przyjaciół, podopiecznych… Gotuję, sprzątam, robię przetwory, chodzę do lasu, jeżdżę na rowerze, myję okna, kopię w ogródku, mam problemy jak każdy człowiek. Ta normalność jest moim życiowym tlenem i codziennie o nią walczę. Z niej czerpię siłę potrzebną w pracy.

Od szesnastu lat prowadzi Pani fundację „Mimo Wszystko”. Uważa Pani to za swój sukces?
To moja największa radość w życiu. Zauważyłam, że uśmiech i wdzięczność innych ludzi jest najcenniejszym prezentem. Daje ona siły do życia. Gdyby nie fundacja i przyjaźń z chorymi ludźmi, to prawdopodobnie nie miałabym już siły grać na scenie. Byłabym starą, zgorzkniałą, cierpiącą na skutek różnych wypadków, kobietą. Spotkania z podopiecznymi fundacji stawiają mnie do pionu – nauczyłam się od nich cieszyć chwilą, małymi rzeczami, tym, że mam dwie ręce, nogi, że widzę, słyszę. Patrzę na ich losy i – jak napisał ksiądz Twardowski: „I zapomnij, że jesteś, gdy mówisz, że kochasz” – coraz częściej zapominam o sobie i swoich problemach. Zresztą uważam, że zajmowanie się sobą jest męczące i nudne, podobnie jak mówienie o sobie.
Z jakimi największymi wyzwaniami musi się Pani mierzyć w codziennym prowadzeniu fundacji?
To praca 24 godziny na dobę i choćby ta doba miała 50 godzin, to wciąż nam tego czasu brakuje. Moja fundacja nie spełnia jednorazowych marzeń, tylko zapewnia stałą pomoc i opiekę coraz większej grupie osób. Lawina potrzeb nigdy się nie kończy. Największą trudnością są dla nas ciągłe zmiany władz, przepisów, ustaw, metod dofinansowywania naszych działań. Nigdy nie wiemy, na co możemy liczyć. Ta niepewność jest najgorsza. Przecież nasi podopieczni potrzebują pomocy bez względu na „pogodę”. Prowadzenie fundacji to przede wszystkim wielka odpowiedzialność. Jako organizacja pożytku publicznego operujemy milionami społecznych funduszy. Dla mnie to święte pieniądze… nie może mi nigdzie zniknąć żadna złotówka… Muszę być transparentna i przejrzysta we wszystkich działaniach.
Nagroda Honorowa za całokształt działalności w obszarze społecznym przyznana przez fundację Sukces Pisany Szminką to kolejne wyróżnienie. Czy nagrody robią jeszcze na Pani jakieś wrażenie?
Nagrody publiczne bardzo mnie cieszą, bo świadczą o tym, że to, co robię, jest potrzebne. To daje siłę i pewność, że idę we właściwym kierunku. Jeśli nagrodę dostaję od kobiet biznesu, to podwójnie mnie to cieszy. Moim marzeniem jest budowa ośrodka rehabilitacyjnego w Lubiatowie. Na ten cel potrzebujemy około 40 milionów złotych. Mogę zapewnić, że dobro wraca. Pokazuję ludziom, że pieniądze mają dodatkową wartość i można je zamienić na uśmiech oraz szczęście ludzi, którzy nie umieją sobie w życiu poradzić. I te pieniądze dają ogromną energię oraz szczęście tym, którzy potrafią się nimi podzielić.
POZNAJ WSZYSTKIE LAUREATKI X EDYCJI KONKURSU BIZNESWOMAN ROKU!
*****
Organizator: Fundacja Sukcesu Pisanego Szminką
Partner strategiczny: Mastercard
Partner wspierający: Coca-Cola Poland Services
Partnerzy kategorii: BGŻ BNP Paribas, DPD Polska, Huawei, IGT Poland
Patronka kategorii Działalność społeczna: Anna Lewandowska
Partner merytoryczny: Deloitte
Partnerzy: Ambasada Australii, Microsoft, Shell, Teraz Polska, Program Executive
MBA@UW, Vital Voices
Patroni medialni: Forbes, Forbes Women, Wysokie Obcasy, Wysokie Obcasy Praca, Polska The Times, Polska Press Grupa, Chillizet, Polsat Cafe, HiCash, WP, Money.pl, Sukces Pisany Szminką