Po pierwsze, najważniejsze – dlaczego postanowiłaś otworzyć własną firmę?
Na założenie własnej działalności złożyło się w moim przypadku kilka powodów. Przede wszystkim byłam na tzw. zakręcie w swojej pracy zawodowej. Jestem charakteryzatorką i po kilku latach ciężkiej pracy w niestabilnych warunkach branży filmowej, szukałam alternatywy. W zasadzie ten powód zawierał w sobie kilka mniejszych podpunktów, ale to temat na osobną rozmowę. Poza tym, zawsze marzyłam o czymś swoim, o czymś co sama stworzę i będę kreować wg moich wyobrażeń.
A szydełkować zaczęłam jeszcze jako wiecznie znudzone dziecko i wtedy w ogóle nie wiązałam z tym przyszłości. Godzinami dziergałam kwiatki, kwiatuszki, stroje bikini i inne małe formy. Po długiej przerwie zobaczyłam, że rękodzieło wraca do łask i zaczyna być traktowane poważnie i zarobkowo, a ja byłam właśnie w momencie szukania pomysłu na siebie. Można powiedzieć, że wydarzyło się to naturalnie, takie przebranżowienie z wykorzystaniem dawnych umiejętności.
Jak wygląda Twój typowy dzień pracy?
Bardzo różnie. Po wielu przebojach postanowiłam łączyć Srokę z pracą na planach filmowych. Jeśli mam wolne od make up’u to zaczynam dzień od przygotowania treści na sociale (i zazwyczaj mija pół dnia😂) , przeglądu zamówień na stronie, sprawdzenia stanów magazynowych materiałów, robię ewentualne zamówienia półproduktów, a później odpalam jakiś dobry podcast albo Netflix’a i siadam do szydełka. Najprzyjemniejsze zostawiam na koniec.
Jeśli jednak aktualnie pracuję przy jakieś produkcji, często zabieram szydełko ze sobą na plan i w każdej wolnej chwili nadrabiam zaległości. Czasem przy okazji coś sprzedam.

Czy myślisz o prowadzeniu Sroki jako jedynym swoim zajęciu? Czujesz, że ten biznes może być Twoim jedynym źródłem utrzymania?
Kiedyś już planowałam rezygnację ze swojej zawodowej pracy, a jednak nadal jestem na planie – to uzależnia. Myśląc przyszłościowo, chciałabym zupełnie uniezależnić się finansowo od tej branży, co nie oznacza, że już nigdy tam się nie pojawię. Never say never :) Mam świadomość, że to nie jest praca na całe życie, jeśli Twój partner również spędza całe dnie „na filmie”, a w planach masz tworzenie rodziny… Tam dzień pracy trwa w najlepszym wypadku 12h – więc sama rozumiesz. Myślę, że Sroka mogłaby być moim jedynym źródłem utrzymania, ale do tego czasu przede mną jeszcze wiele zmian.
Co stanowi dla Ciebie największe wyzwanie w prowadzeniu firmy?
Największym wyzwaniem jest dla mnie ZUS (żart). Formalności wbrew pozorom nie są najtrudniejsze, szczególnie jeśli trafi się na miłą Panią w okienku. Zdecydowanie moją pięta achillesową są zadania niezwiązane z kreatywnym myśleniem. SEO – a co to takiego? 😂
Czy dobrze więc rozumiem, że decyzje, które podejmujesz są podyktowane głównie Twoją intuicją czy może masz konkretną strategię, którą realizujesz?
Do niedawna była to głównie intuicja, teraz zaczynam myśleć bardziej strategicznie. Na jesień planuję spore zmiany, których bardzo się bałam, ale wiem, że idzie za nimi już myślenie biznesowe.
Jakie masz plany na rozwój firmy? O czym marzysz?
Moim celem jest stworzyć markę etyczną i daleką od bezmyślnego konsumpcjonizmu. Zależy mi na promowaniu wzrostu świadomości dotyczącej naszej planety, chciałabym wdrażać coraz więcej produktów z recyklingowych materiałów, a część sił skierować na produkty kreatywne – zrób to sam.
Na razie nie chcesz „dzielić się” Sroką, ale czy dopuszczasz ewentualność, by część zadań zacząć delegować – właśnie z myślą o rozwoju?
Oczywiście! Fakt, że na ten moment chcę być samodzielna w komunikacji marki nie oznacza, że będę takim samolubem już zawsze. Mam świadomość, że nie jestem alfą i omegą i nie jestem nie do zastąpienia. Z pewnością nie będę w stanie rozwijać firmy sama na wielu płaszczyznach, jeśli będę przywiązana do szydełka.
Dużym ułatwieniem było dla mnie skorzystanie z usług graficzki, która przygotowała mi spójną identyfikację wizualną i teraz przygotowywanie wszelkich materiałów to pestka, bo nie zastanawiam się godzinę nad czcionką i kolorem tła grafiki.

Czego do tej pory nauczyłaś się przy prowadzeniu własnej firmy? Jakie wyciągnęłaś lekcje?
Chyba główną lekcją jest to, że mój dzień pracy nigdy się nie kończy, nic samo się nie zrobi i wszystko zależy naprawdę tylko ode mnie.
O ironio! Przecież do tego właśnie dążyłam, a ja nadal się dziwię.
W którym momencie pomyślałaś, że odniosłaś biznesowy sukces – a może jeszcze czekasz na ten moment?
Sukces dla każdego będzie oznaczał coś innego. Nie wiem, czy kiedyś osiągnę ten stan. Ciągle chciałabym coś zmieniać, poprawiać, ciężko jest mi zadowolić samą siebie, ale trzymam się tego, że to dobra cecha, bo pcha do rozwoju.
Jednocześnie wydaje mi się ogromnym sukcesem to, że moje klientki zaczepiają się nawzajem na ulicy i mówią „Ja też mam Srokę!”. O takie właśnie klientki walczyłam – zaangażowane. Ta marka małymi krokami staje się coraz bardziej rozpoznawalna, czasem w pracy, poznając nowych ludzi, słyszę „Aaaa, to ty jesteś Sroką od nerek”. Wiec to już jest oficjalne, że szydełko dało mi większą popularność niż wieloletni dorobek zawodowy.

Marcelina Sroczyńska – charakteryzatorka z ponad 10-letnim stażem na planach wielu seriali, filmów, reklam i sesji zdjęciowych. Współtworzyła takie produkcje jak „Przepis na życie”, „Przyjaciółki”, „Rodzinka.pl” czy „Fucking Bornholm”. Od dziecka szukała szczęścia w szydełkowaniu, a teraz pasję tę przekuwa w kolorowy biznes – bo taka właśnie jest Sroka: https://srokahandmade.pl/