Olga Kordys-Kozierowska, autorka książki Miłośc to czasownik

Chcemy mieć rację zamiast relacji, a emocje zamieniamy na emotikony

Czy w naszym życiu jest jeszcze miejsce na empatię czy może jednak jesteśmy tak skoncentrowani na swoim celu, że zapominamy o relacjach? Czy rywalizacja staje się dla nas ważniejsza niż współpraca? O tym, w jakie pułapki nowej rzeczywistości możemy wpaść i jak się przed nimi ustrzec, rozmawiają Olga Kozierowska i trener mentalny Jakub B. Bączek.

Olga Kozierowska: Dzisiaj będziemy rozmawiać o empatii, bo ostatnio miałam okazję słuchać Twojego wywiadu w tym temacie i bardzo mnie zainspirował. Pozwolę sobie zacytować Twoje słowa: „Tam, gdzie jest pośpiech, mało jest miejsca na empatię.”

Jakub B. Bączek: Faktycznie dyskusja wokół tego cytatu, która przeniosła się później do jednej grupy filozoficznej, była dość burzliwa. Wiele osób na LinkedIn przyklasnęło takiej konstatacji, że tam, gdzie jest pośpiech i rywalizacja, to pewnie – w domyśle – jest mniej miejsca na empatię. Czasami jesteśmy tak skoncentrowani na swoim celu, że zapominamy o relacjach. Wielu ludzi chce mieć rację zamiast relację, i zamienia emocje na emotikony. Myślę, że gdybyśmy na ten temat rozmawiali z pokoleniem naszych babć i dziadków, to oni by się dziwili. Przecież oczywistym jest, że trzeba być życzliwym, że warto szanować człowieka – nie ma o czym rozmawiać. No dzisiaj jednak jest o czym rozmawiać.

Olga Kozierowska: Mówiłeś o czymś takim jak luka empatyczna?

Jakub: To zjawisko polegające na tym, że trudno nam jest współodczuwać z drugim człowiekiem – i poznawczo, i emocjonalnie. Po pierwsze, nie zadajemy sobie pytań o to, jak np. moje słowa albo moje zachowanie, kiedy ja jestem z nosem na Instagramie, zamiast z partnerką czy partnerem, może wpływać na myśli tej drugiej osoby? To taka empatia poznawcza, ale też empatia emocjonalna. Być może ten drugi człowiek jest smutny, a ja nawet nie chcę temu poświęcać czasu, bo na Instagramie ważniejsze są dla mnie serduszka.

Zapewne mamy zastrzyk dopaminowy po każdym komentarzu, udostępnieniu czy serduszku. Niestety twórcy social mediów – mówiąc ogólnie – są świetnie przygotowani do tego, żeby zasysać naszą uwagę i zasysać nas do swojego biznesu. A później tę naszą uwagę sprzedawać różnym reklamodawcom. Oni doskonale wiedzą i potrafią tak nami sterować, żebyśmy byli cały czas podłączeni do tej dopaminy, która się wydziela po każdej miłej reakcji, np. na nasze selfie albo na zdjęcie naszego obiadu. I kłopot jest taki, że im się to bardzo opłaca. Mają cały sztab naprawdę genialnych neurobiologów, psychiatrów, psychologów i socjologów. Jesteśmy na przegranej pozycji.

Olga Kozierowska: Pamiętam, że Zuckerberg powiedział jak tworzył Facebooka – „dajcie mi coś, co uzależnia ludzi.”

Jakub: To jest uzależnienie behawioralne. Dawniej jak mówiliśmy o uzależnieniach, to były uzależnienia od substancji. To była narkomania, lekomania, alkoholizm, nikotynizm. Dzisiaj coraz częściej mówimy o tzw. uzależnieniach behawioralnych. Czyli nie ma substancji zewnętrznej, ale kompulsywnie czegoś potrzebujemy, np. kupować w trakcie Black Friday albo sprawdzać co 10 minut, czy nie dostaliśmy wiadomości na Facebooku. Potrzebujemy kompulsywnie uprawiać seks, kompulsywnie pracować, kompulsywnie lansować się. To są właśnie takie uzależnienia, które poprzez wzorzec dopaminowy sprawiają, że mamy iluzje, że robi nam się przyjemniej. I faktycznie dzięki tym zewnętrznym czynnikom jest nam przyjemniej, ale tylko na chwilę. Kłopot jest taki, że w szerszym horyzoncie czasowym, jeśli braknie tych czynników zewnętrznych albo zachowań, to jesteśmy nieszczęśliwi, smutni, czujemy się niepełni. To jest często zarzewie do anhedonii, do stanów depresyjnych albo po prostu do niepokoju…

Olga Kozierowska: Wróćmy do samej empatii. Pamiętam przykład, który podałeś i to było naprawdę bardzo wymowne. Pierwszy przypadek: jedziemy samochodem, stoimy w korku, jesteśmy już prawie spóźnieni, a tu nagle na chodniku obok naszego samochodu, ktoś się przewraca… i co się wtedy dzieje w naszej głowie? Czy wysiadamy z samochodu, pomagamy? Czy myślimy, że może jakaś inna osoba podejdzie i zrobi to za nas, a my jednak zdążymy na spotkanie? A drugi przypadek – również  stoimy w korku, mamy bardzo dużo czasu, bo przewidzieliśmy, że w dużych miastach są korki i wysiadamy z tego samochodu, podnosimy tę osobę, która się wywróciła. Bardzo dużo myślałam o tym, że ten pośpiech nie pozwala nam zauważyć wielu rzeczy.

Jakub: Myślę sobie, że wiele takich rzeczy, które są potrzebne do dobrostanu, czyli właśnie relacje, miłość, przytulanie, rozmowy przegrywają w rywalizacji ze spotkaniami biznesowymi, social mediami, obowiązkami i grywalizacją, w której cały czas bierzemy udział. Właściwie od urodzenia, kiedy już w rozwoju poznawczym dzieciaki pojmują świat, który je otacza, my dajemy im wzorce i one w odróżnieniu od nas nie będą miały porównania do tego, jak żyły nasze babcie. I teraz wyzwanie jest takie, że prawdopodobnie idziemy w stronę socjopatologizacji społeczeństwa, jeśli jako rodzice, media i system edukacji nie będziemy uczyć empatii, obecności, uważności na drugiego człowieka – a nie uczymy – to trudno się spodziewać, że ci młodzi ludzie zajmą się nami na starość.