Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić?

„Daj sobie z tym spokój”, „pogódź się z tym wreszcie”, „spróbuj się skupić na tym, co pozytywne” – jak często zdarzało nam się słyszeć podobne zwroty, gdy czujemy się źle? W swojej książce Janina Scarlet, licencjonowana psycholog kliniczna, wyjaśnia, że odczuwanie „złych” emocji jest potrzebne, a najważniejszym aspektem zdrowienia po trudnych wydarzeniach jest ich akceptacja. „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić” w księgarniach od 1 marca! Już dzisiaj możesz przeczytać fragment książki na łamach naszego portalu!

Kilka lat temu miałam drobną sprzeczkę z moim partnerem. Oboje byliśmy sfrustrowani sobą nawzajem, ale rozmawialiśmy o tym, co nas skłóciło. Chciałam wtedy go przytulić, ale on odmówił, mówiąc, że nadal jest sfrustrowany i nie chce się przytulać w tym momencie. Logicznie rzecz biorąc, wiedziałam, że on, tak jak każda inna osoba, zasługuje na to, by ustalić swoje granice, i że ma prawo decydować, kiedy czuje się komfortowo z fizyczną czułością. Na poziomie emocjonalnym czułam się jednak tak, jakby moje ciało płonęło. Jakby ktoś uderzył mnie w brzuch i jakby mój żołądek się skręcał. Wszystko było ciężkie i zarazem puste. Załamałam się i szlochałam, co nie zdarza mi się często. Miałam wrażenie, że umieram, i chciałam umrzeć. Nie jest to właściwa dla mnie reakcja i byłam naprawdę zaskoczona, jak bardzo wpłynęła na mnie tak mała czynność. Płakałam przez ponad godzinę i nawet kolejne uściski partnera nie poprawiły mi nastroju. Nie mogłam zrozumieć, co się dzieje, poza tym, że czułam się, jakbym tonęła, a uczucie to nie przemijało.

Dopiero cztery lata później dowiedziałem się o retrospekcjach emocjonalnych. Być może znasz pojęcie retrospekcji w kontekście przypominania sobie czegoś złego, co mogło ci się przydarzyć, na przykład wypadku samochodowego, konkretnego przypadku znęcania się lub dowiedzenia się o strasznej tragedii. Kiedy przypominamy sobie w ten sposób konkretne wydarzenie, jest to retrospekcja poznawcza. Z kolei retrospekcja emocjonalna to sytuacja, w której nie przypominamy sobie aktywnie traumatycznego wydarzenia, ale nasze ciało zachowuje się i czuje tak, jakby to wydarzenie miało miejsce właśnie teraz[1].

Tak silna reakcja rzadko kiedy odnosi się do obecnej sytuacji. Zazwyczaj dotyczy starego bólu, który nie tylko nie został wyleczony, lecz któremu nie pozwolono także się wyleczyć. W moim przypadku to, że partner nie chciał mnie przytulić w tym momencie, otworzyło drzwi do przeszłości, w której moja matka stosowała wycofywanie uczuć jako celową karę. W dzieciństwie, jeśli zrobiłam coś, co moja matka uznała za denerwujące, na przykład nie dokończyłam kolacji lub nie położyłam się spać o odpowiedniej godzinie, mówiła mi, że mnie zostawi.

Mówiła: „Powinnaś się wstydzić. Zostawię cię i zostanę mamą innej dziewczynki, takiej, która będzie się mnie słuchała. Zostaniesz sama i nikt nigdy cię nie pokocha”.

Zdarzało się, że mama zaczynała wkładać buty lub płaszcz, udając, że mnie opuszcza. Gdy płakałam i błagałam ją, żeby nie odchodziła, zgadzała się zostać, ale odmawiała przytulenia mnie, mówiąc, że na to nie zasługuję. Czasami przestawała się do mnie odzywać, ignorowała mnie przez kilka dni i nie chciała mnie przytulić ani zapewnić, że nie odejdzie i że nadal mnie kocha.

Podobnie jak wiele dzieci, którym rodzice odmawiali czułości za karę, nauczyłam się wierzyć, że jeżeli nie będę „grzeczną dziewczynką”, to zostanę odrzucona i będę samotna. W rezultacie zaczęłam zadowalać ludzi, aby nie dopuścić do tego, by się na mnie gniewali. To fawn response[2], rodzaj zachowania polegającego na przymilaniu się innym, mającego na celu zachowanie bezpieczeństwa emocjonalnego[3]. Jest on jedną z najczęściej stosowanych reakcji na traumę u osób, które przeżyły przemoc w dzieciństwie.

Dopiero po kilku dekadach zdałam sobie sprawę, że reaguję w ten sposób, by stworzyć bezpieczne więzi i zmniejszyć prawdopodobieństwa porzucenia. Oznaczało to, że przez ponad trzydzieści lat swojego życia przedkładałam potrzeby innych nad własne, poświęcając dobre samopoczucie, aby się dopasować do innych i ich uszczęśliwić, nawet jeśli oznaczało to poświęcenie własnego zdrowia psychicznego i fizycznego. A po latach, kiedy mój partner oświadczył, że nie chce mnie przytulić w tym konkretnym momencie naszego nieporozumienia, rozdzierający ból, który poczułam w ciele, wcale nie był związany z tym, że ukochany wyznaczył bardzo zrozumiałą granicę. To tornado w moim ciele było pierwotnym krzykiem małej dziewczynki, której nie pozwolono czuć, dziewczynki, której groziło porzucenie i pozbawienie miłości. Był to pierwotny krzyk kogoś, kto się łamał, kogoś, kto cierpiał, i kogoś, kto płonął.

Nie zdawałam sobie wtedy z tego sprawy, ale wraz z dziesięcioleciami tłumionego bólu pojawił się ogromny gniew – gniew, którego, jak sądziłam, nie wolno mi było czuć ani wyrażać. W rzeczywistości wielu z nas uczy się, że nie wolno nam odczuwać złości, smutku czy niepokoju. Uważa się, że odczuwanie tych emocji jest w jakiś sposób słabością. Zwłaszcza kobietom wpaja się, że odczuwanie złości jest nieakceptowalne i defeminizujące, a jednocześnie uczy się je, że odczuwanie smutku bądź niepokoju czyni je „szalonymi”, „dramatycznymi” albo „nadmiernie emocjonalnymi”. Mężczyznom natomiast wmawia się często, że odczuwanie smutku jest w jakiś sposób zniewieściałe, a niepokój to „oznaka słabości”. Osoby o płynnej i niebinarnej płci spotykają się z jeszcze większą opresją, jeśli chodzi o to, co – jak się im mówi – mogą czuć, ponieważ wielu mylnie uważa, że tożsamość płciowa jest kwestią wyboru. Dlatego ludziom wszystkich płci i o wszystkich tożsamościach płciowych wmówiono, że emocji należy się pozbyć, tak jakbyśmy byli jakimiś androidami. Nawet postacie z filmów science fiction są jednk często przedstawiane w korzystnym świetle, gdy okazują emocje. W rzeczywistości jeden z najbardziej znanych androidów ze Star Treka, Data, ciągle dąży do odkrycia i zrozumienia emocji, aby stać się bardziej ludzkim[4]. Dlaczego więc jako istoty ludzkie jesteśmy chwaleni za odrzucanie tego, co ostatecznie czyni nas ludźmi, zamiast otrzymywać pochwały za człowieczeństwo?

Częścią bycia człowiekiem jest zauważanie i odkrywanie wszystkiego, co czyni nas ludźmi, a to oznacza rozpoznawanie, odczuwanie i przetwarzanie naszych emocji. Wszystkie nasze emocje są ważne i potrzebne. Każda z nich dostarcza nam istotnych informacji, które mogą pomóc nam rozpoznać nasze potrzeby w danej chwili. Im bardziej opieramy się jednej konkretnej emocji, tym bardziej wzmaga się ona niczym ogień, by w końcu eksplodować podczas pozornie nieistotnego wydarzenia, jak to, które miało miejsce między moim partnerem a mną.

Powyższy fragment pochodzi z książki „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić” autorstwa Janiny Scarlet.

Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić?

O autorce:

Janina Scarlet jest licencjonowaną psycholożką kliniczną i wielokrotnie nagradzaną autorką książki „Superhero Therapy”, a także „Therapy Quest”, „Super-Women”, „Dark Agents”, „Harry Potter Therapy” i „Supernatural Therapy”. Doktor Scarlet jest międzynarodową trenerką warsztatów z zakresu Superhero Therapy, czyli włączania i wykorzystania w leczeniu pacjentów odniesień do kultury popularnej. Prezentowała je na międzynarodowych konferencjach, w tym ACBS, jak również na wielu popularnych konwencjach kulturowych, szkoląc specjalistów zdrowia psychicznego w zakresie stosowania tego rodzaju terapii.

Przypisy:

[1] Walker (2013).
[2] Z ang. „reakcja schlebiająca” – przyp. tłum.
[3] Walker (2013).
[4] Scarlet (2016).

Na tej stronie wykorzystujemy cookies. Uzyskujemy do nich dostęp w celach analitycznych oraz w celu zapewnienia prawidłowego działania strony. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia w swojej przeglądarce. Zobacz więcej w Polityce Prywatności.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close