Wielkimi krokami zbliżają się Walentynki.
Dzień, w którym świat zalewa czerwone szaleństwo – czerwone róże, czerwone serduszka, czerwone prezenty przechodzą z rąk do rąk. Kina pękają w szwach, o znalezieniu stolika w restauracji można pomarzyć, radio puszcza piosenki o miłości (a TV pewnie filmy – no tak przynajmniej było kilka lat temu, kiedy jeszcze telewizor posiadałam).
Od kilku lat zatem unikam randek 14.02.
Mam ten komfort, że mój mąż też! Sprytnie wymijamy zatem ten dzień i idziemy na przykład na sushi dzień lub dwa po tej dacie. Och, o ile fajniej kiedy można delektować się dobrym jedzeniem lub oglądać w kinie fajny film niekoniecznie przy 100% obłożeniu. Wiesz o czym mówię, prawda?
Są głosy, które argumentują, że kochać należy na co dzień, nie tylko od święta.
No pewnie! Ale czy to wyklucza świętowanie? Pączki też można jeść w każdy inny dzień, no ale przyznaj, w Tłusty Czwartek to jakoś tak inaczej smakują!
A zatem, skoro omijam zatłoczone Walentynki, to co robię 14 lutego? W tym roku zadedykuję ten dzień sobie! Jaki mam na to pomysł?
Taki! I niekoniecznie w tej kolejności:
Po pierwsze, na liście do zrobienia mam: nie zapełniać tego dnia kalendarza. Innymi słowy, zaplanuję sobie wolne popołudnie i wieczór! Wiem, wiem, szaleństwo!
Po drugie, godzina w wannie. Maseczka na twarzy, maseczka na włosach, pachnąca świeczka, cudowna piana i jakaś dobra książka!
Po trzecie, spacer! Albo ruch, chociaż tak ciągnie mnie do spacerowania!
Po czwarte, wypełnię ten dzień muzyką. Taką jaką lubię i która kreuje w moim serduchu dobry nastrój.
Po piąte, coś pysznego! Nie musi to być od razu wielodaniowe, ekskluzywne szaleństwo, ale coś, co lubię, a czego nie jadam na co dzień. I chyba nie będzie to czekolada. Chodzi mi po głowie wege risotto i do tego kieliszek białego wina.
Po szóste – wieczór offline. Dla jakości bycia. Odłączę się od presji publikowania serduszek, lajkowania, relacjonowania, czytania, udostępniania. Pobędę w realu, a co!
Po siódme, wybiorę najbardziej babski serial na Netfliksie! Albo najbardziej romantyczną z komedii. Albo… obejrzę Wikingów, bo jest nowy sezon. Wszystko zależy od nastroju. Wikingowie są przystojni przecież! Jeśli nie Netflix, to książka! Mam rosnącą wieżę na stoliczku nocnym.
Do tego planuję – ładny makijaż, fryzurę, perfumy. Dla siebie. Ubiorę się dla siebie. I spędzę ten dzień z dedykacją dla siebie samej!
Mój mąż mówi, że jest bardzo za!
A Ty jakie masz plany?
***
O Autorce
Joanna Rek-Faber
Coach, trenerka, mentorka, przedsiębiorczyni. Absolwentka studiów podyplomowych z life coachingu, pedagogiki oraz metodyki nauczania języków obcych. Obecnie zgłębia tajniki psychologii pozytywnej na SWPS. Certyfikowany trener metody Points of You®. Ambasadorka programu Sukces TO JA Fundacji Sukcesu Pisanego Szminką i współprowadząca podcast „Sukces Talks”. Blogerka i autorka e-booków „Kropka mocy”, „Zadbaj o siebie jak o najlepszą przyjaciółkę” oraz felietonów publikowanych na łamach portalu onet.pl i sukcespisanyszminka.pl. Prowadzi szkolenia stacjonarne oraz online, a także konsultacje indywidualne w dwóch językach – polskim i hiszpańskim. Jako ekspert w obszarze rozwoju zawodowego i osobistego realizuje webinary dla uznanych platform edukacyjnych takich jak: sukcestoja.pl czy edunation.pl.