Kobieta martwiąca się (Foto. Canva Pro)

Siłę budujemy pokonując trudności. Jak wzmacniać swoją odporność psychiczną?

Joanna Rubin, nakawie.pl

Powtarzasz sobie, że nie jesteś dość dobra, mądra, doświadczona, skuteczna? Blokuje cię lęk przed porażką i myślisz sobie, że gdyby nie ta wrażliwość, że gdybyś była choć trochę bardziej twarda, byłoby ci w życiu łatwiej? Jeśli te wątpliwości i przekonania są ci bliskie i jeśli szukasz sposobu, by być silniejszą kobietą, ta rozmowa jest właśnie dla ciebie. Joanna Rubin i Marzena Jankowska obalają w niej mit, że nie da się być wrażliwą twardzielką i mówią o tym, jak uświadomiona wrażliwość, ciekawość i szczerość wobec siebie pomaga nam budować swoją odporność i siłę.

Joanna Rubin: Od czego zaczęło się myślenie, że ktoś może mieć twardą psychikę?

Marzena Jankowska: Twardość psychiczna (hardiness), to amerykańska koncepcja, która właściwie wzięła się stąd, że zauważano pewien paradoks. Do pewnego momentu psychologia zajmowała się wyłącznie patologią i chorobą. W jej centrum zainteresowań były głównie negatywne zjawiska, które powodowały różne patologie. Wracam tutaj do czasu, w którym panowało przekonanie, że stres jest tylko i wyłącznie zły, że nam szkodzi i należy go unikać. Wszystko koncentrowało się na negatywnych konsekwencjach silnego stresu. W końcu ktoś trzeźwo zauważył, że jest przecież cała masa ludzi, którzy doświadczają trudów, a radzą sobie bardzo dobrze w życiu. Można wręcz mówić o wzroście posttraumatycznym, czyli ktoś doświadcza kryzysu życiowego i nie tylko z niego wychodzi, ale jest dużo silniejszy, lepszy, zaczyna mieć bardziej sensowne życie.

Twardość psychiczna a odporność psychiczna, to synonimy?

Nie. Twardość psychiczna (hardiness) jest pojęciem węższym i bardziej związanym z psychologią zdrowia. Tu badania koncentrowały się na tym, w jaki sposób twardość stanowi bufor między trudną sytuacją życiową a zdrowiem. Ta koncepcja ewoluowała do odporności psychicznej (mental toughness). Można by powiedzieć, że twardość psychiczna to umiejętność radzenia sobie z ciężkimi sytuacjami, ale dzięki temu, że mamy po prostu taką konstrukcję psychiczną, że trudne sytuacje nie wydają się nam aż tak straszne. Czyli to jest bardziej podejście pasywne. Odporność psychiczna z kolei będzie nie tylko tym, że sobie dobrze emocjonalnie radzimy, ale też bardzo aktywnie działamy. Odporność psychiczna jest bardziej dynamicznym, proaktywnym zjawiskiem. Zawiera jeszcze w sobie składnik pewności siebie.

CZYTAJ TAKŻE: DALEKIE PODRÓŻE POMAGAJĄ NAM LEPIEJ ZROZUMIEĆ SIEBIE. JOANNA RUBIN ROZMAWIA Z DAGMARĄ GMITRZAK O BALI, UWAŻNOŚCI I CELEBROWANIU ŻYCIA.

Co jest po drugiej stronie odporności psychicznej?

Po drugiej stronie jest wrażliwość psychiczna. I ja jej doświadczyłam, bo był taki moment w moim życiu, że nawet nie wierzyłam w to, że dostałam się na studia, na psychologię. Sukcesy innych ludzi mnie denerwowały, bo oznaczały, że coś ze mną jest nie tak, że mnie to w ogóle nic się nie udaje. W moim wrażliwym świecie nawet to, że zostałam trenerem było czymś niezwykłym, ale i problematycznym. Pamiętam, że pierwsze szkolenie, które przeprowadziłam było dla pracowników ZUS-u, gdzie najmłodsza osoba była przynajmniej dwadzieścia lat starsza ode mnie. Każde takie wydarzenie było dla mnie dużym wydatkiem energetycznym, bardzo się do niego przygotowywałam. Ale i tak przez wiele lat nie byłam w stanie poczuć się wystarczająco dobra i przygotowana do prowadzenia szkoleń. Ponosiłam ogromne koszty psychologiczne i fizjologiczne. Opowiadam często na zajęciach ze studentami te wszystkie historie, nie mówiąc, że są moje. Pytam ich: „Co byście doradzili takiej osobie? Mija piąty rok pracy jako szkoleniowiec i te koszty się nie zmniejszają. Jest tak samo źle jak na początku. Czy ten człowiek powinien robić to, co robi dalej czy raczej lepiej byłoby, gdyby zrezygnował?”

Jaką odpowiedź słyszysz?

Ogromna liczba osób mówi, że to jest jakieś wariactwo, że taka osoba powinna poszukać sobie spokojnej roboty. A ja podjęłam decyzje, że tę wrażliwość przesunę na inny tor.

Jak?

Praktyką i uczeniem się. Akurat gdy ten obszar zaczął mnie szczególnie interesować, to w Polsce wydanych zostało wiele znakomitych książek, np. autorstwa Brene Brown. Pozbycie się lęku, np. przed wystąpieniami publicznymi i nabranie odporności zajęło mi siedem lat. Przeszłam tę drogę od absolutnie książkowej definicyjnej wrażliwości do odporności psychicznej. I fascynuje mnie pytanie: „Na ile tak naprawdę jesteśmy w stanie się zmienić o 180 stopni? Czy jak zaczynamy pracować nad swoją odpornością psychiczną, to rzeczywiście stajemy się odporni psychicznie, czy tylko uczymy się zachowywać tak, jak zachowują się osoby odporne psychicznie?”

Co masz na myśli?

Świetnie pokazuje to metafora, która pochodzi od twórców tej koncepcji. Kiedy ktoś chce sięgnąć po jakiś przedmiot umieszczony wysoko, poza jego zasięgiem, to chcąc mu pomóc podajemy drabinę. Nie oczekujemy, że urośnie. Tak samo jest z rozwijaniem różnych kompetencji i cech psychologicznych. Dajemy ludziom skuteczne narzędzia do lepszego radzenia sobie w życiu i samorozwoju. Najnowsze i szalenie ciekawe badania pokazują natomiast, że ludzie rzeczywiście są w stanie urosnąć (a pierwsze hipotezy w obrębie badań epigenetycznych wskazują, że ten wyższy wzrost odziedziczą nasze dzieci!). To znaczy, że powtarzając nowe zachowania, z którymi zwykle na początku jest nam jakoś nieswojo i niewygodnie, nie tylko uczymy się działać jak osoby silniejsze i bardziej odporne psychicznie, ale rzeczywiście tacy się stajemy. Wyraźnie czuję to na sobie.

Podaj proszę przykład.

W zakresie zaangażowania i dowożenia celów na czas, nawet pod dużą presją. Wtedy, gdy potrzeba dużej niezależności, otwartości na wyzwania, czuję się w swoim żywiole, a nie zawsze tak było. Jest we mnie dużo mniej lęku, a ten który pozostał pomaga mi, a nie przeszkadza. Jeśli chodzi o moją wrażliwość – to się pewnie nie zmieni. Siła reakcji na różne sytuacje jest uzależniona od naszego temperamentu, a więc też na przykład siły układu nerwowego. Mój niewątpliwie jest słaby i nie potrzeba mi wiele, żeby się wzruszyć, zawstydzić czy przestraszyć. W tym obszarze uczę się akceptować swoją wrażliwość i zachowywać jak osoba odporna psychicznie.

A odwrotnie, jak patrzą na życie wrażliwi ludzie?

Ludzie wrażliwi psychicznie patrzą na życie i na wydarzenia przez pryzmat lęku. Oni ten lęk i niepewność mają zawsze.

Wspominasz, że lęk jednak może być i zasobem.

W taki sposób traktują go ludzie odporni psychicznie, bo wkładają go do plecaczka jako jedną z wielu sił, które zabierają w podróż życia. Na co dzień się nad tym nie zastanawiamy, ale lęk ma różne oblicza i jak pisał Søren Kierkegaard – zawiera także nieskończoność możliwości i to jest motor ludzkiego rozwoju. Niewielu ludzi wie, że u podstaw wybitnych osiągnięć, szczególnie tych twórczych, leży lęk. Na zaburzenia lękowe cierpieli między innymi Johann Wolfgang von Goethe, Bertolt Brecht, Samuel Beckett, Franz Kafka, Antonio Vivaldi, Edward Munch czy Karol Darwin, ale też Juliusz Cezar, Napoleon, Abraham Lincoln. Ta lista jest naprawdę długa. Lęk towarzyszy większości ludzi, ale osoby odporne psychicznie wiedzą, że z niczego ich nie zwalnia. Nie wykorzystują go jako argumentu, żeby czegoś nie zrobić.

Ten lęk pozwala im więcej zobaczyć?

Ludzie wrażliwi zatrzymują się na dłużej nad czymś, co po ludziach odpornych spływa jak po kaczce. Rick Hanson w książce „Szczęśliwy mózg” piszę o tym, w jaki sposób to zatrzymywanie się kształtuje nasz mózg i wpływa dalej na nasze życie – to działa jak pętla sprzężenia zwrotnego. Ewolucyjnie wszyscy jesteśmy ukształtowani tak, że w ogromnej większości uczymy się z negatywnych doświadczeń i na tych się skupiamy. Złe jest ważniejsze niż dobre, bo przez wieki koncentrowanie się na zagrożeniu zwiększało szanse przeżycia. To między innymi bardzo wyróżnia tych odpornych, że oni nie koncentrują się na sobie (i swojej niedoskonałości), a na sytuacji. Szybko wyciągają wnioski z potknięć i porażek i idą dalej wzbogaceni.

Dla tych, którzy dopiero nad swoją odpornością pracują, akceptacja tego jakim się jest, ze wszystkimi wadami i zaletami, jest początkiem drogi. Dziś mierzymy się ze światem, który niesamowicie przyśpiesza, który się bardzo zmienia, w którym szybko podejmuje się decyzje. Ludzie, którzy są wrażliwi nie mają w sobie takiej zgody na to, aby się temu podporządkowywać a porażki na dłużej wytrącają ich z równowagi i często jedynym wnioskiem jest to, że są „nie dość”…mądrzy, sprawni, wykształceni, wygadani itd. Brene Brown mówi wręcz o kulturze niedostatku, która wyraża się w takim ciągłym byciu „nie dość”.

Być może wiąże się to z głębią, refleksją?

Być może. Kiedyś słyszałam o badaniach, które wskazywały na to, że autorefleksja w nadmiarze ludzi neurotyzuje. Ale ja też to wiążę z wrażliwością ego. Ludzi szczególnie wrażliwych nazywam „masowaczami ego”. To masowanie polega na zbieraniu „głasków”, pochwał, albo chociaż pozawerbalnych sygnałów, które wskazują, że wszystko ze mną OK, że jestem akceptowany, kochany, podziwiany. Dlatego ludzie wrażliwi tak boleśnie doświadczają krytyki. Dla nich to nie jest jedna z wielu możliwych opinii, z której można wyciągnąć jakieś wnioski, albo ją olać. To raczej tymczasowy wyrok i zamach na ich samoocenę.

Wiem o czym mówię, mam to doświadczenie za sobą. Nie jestem od tego zupełnie wolna. Ostatnio kiedy stanęłam w uczelnianym barze za dwoma studentkami (dyrektorkami placówek oświatowych), które zaczęły rozmawiać o moich zajęciach, w pierwszym odruchu chciałam uciec – to pierwszy objaw wrażliwości, drugi był wtedy, kiedy odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się że mówiły miłe dla mnie rzeczy. To oczywiście zupełnie normalne, że cieszmy się, gdy ktoś chwali naszą pracę. Problem w tym, że gdyby ją skrytykowały – 7 lat temu pogrążyłabym się w rozważaniach na temat tego, czy ja się „nadaję”. Dziś na pewno cierpiałabym mniej i szybko wyciągała wnioski na przyszłość.

Brene Brown zupełnie inaczej definiuje wrażliwość, jako odporność właśnie.

Świadoma wrażliwość jest odpornością w rozumieniu Brene Brown, ale ona mówi o takiej umiejętności stanięcia nago przed samym sobą, ale i przed drugim człowiekiem w poczuciu, że jestem jaki jestem, z pełną akceptacją (co wcale nie jest równoznaczne z zadowoleniem). Ludzie odporni psychicznie maja świadomość swoich mocnych stron i budują siłę na ich podstawie. Siłę też daje im wiedza o swojej wrażliwości, którą akceptują. Uważają, że jako całość jest to OK.

Brene Brown mówi też o tym, że nie ma radości spełnienia bez zetknięcia się ze swoją wrażliwością.

Punktem wyjścia jest świadomość i samoświadomość. Trzeba mieć w sobie trochę ciekawości, co się dzieje ze mną samym, przyjrzenia się z boku swoim myślom, emocjom. Chodzi o to, że świadomość to może być strumień, wartki nurt, wtedy kiedy się sobie przyglądamy, a wysycha gdy jesteśmy pod wpływem środków psychoaktywnych. To zresztą jest podstawa każdej zmiany, nie tylko nad odpornością psychiczną, bo pozwala nam coś zauważyć i lepiej zrozumieć.

Co widziałaś w lustrze jak przyglądałaś się sobie, na drodze od wrażliwości do odporności?

Przyglądałam się sobie i się wkurzałam jak bardzo moje ego cierpi, gdy nie ma potwierdzenia z zewnątrz, że jestem OK. To dokładnie coś przeciwnego do tego, czym jest odporność psychiczna. Bo jest ona niezależnością i samodzielnym wyznaczeniem pewnych standardów. To my jesteśmy punktem do określania tego, co w życiu jest normalne i ważne. I nie chodzi o żaden egoizm, zapatrzenie w sobie. Co ciekawe, w związku z tym, że w odporności ludzie nie mają potrzeby do masowania swojego ego, nie muszą być zapatrzone w siebie. Dzięki temu mają więcej przestrzeni, aby zwrócić uwagę na innych ludzi. Dostrzegają ich i chcą się z nimi dogadać.

To chyba wspaniała cecha dobrych liderów?

Pięknie o tym pisze Jim Collins, który zbadał przywództwo 5 poziomu i zdefiniował je jako połączenie profesjonalnej siły z osobistą skromnością. To jest też to, o czym właśnie dyskutujemy.

OK., po czym od razu można poznać osobę odporną psychicznie?

Po pierwsze, korzystając z porównania neuropsychologa Ricka Hansona, tym, że ona jest „na zielono”. To są takie osoby, które są spokojne, nietoksyczne, ma się ochotę z nimi być, bo bardzo dobrze czują się w swojej skórze. Mają swoje pasje, poczucie wpływu na siebie i na świat, zwykle są radośni. Pilnują tego, żeby nigdy w życiu nie pozwolić na to, aby to czego nie mogą zrobić, wpływało na to, co zrobić mogą. Jak Adama Małysza pytano na czym się koncentruje przez zawodami, to on zawsze odpowiadał, że chodzi mu o oddanie dwóch najlepszych skoków. Nie żeby zrobić życiówkę, żeby wygrać, pokonać konkurentów, ale żeby oddać najlepsze skoki, na jakie będzie go stać.

Jak się nauczyć takiego myślenia?

Na rozwój odporności zasadniczo wpływają 3 elementy: otoczenie pełne wyzwań, trudnych sytuacji, z którymi trzeba nauczyć sobie radzić, dobrze zagospodarowanych porażek, ale też dużo wsparcia i umiejętne korzystanie z niego i ukoronowanie tego wszystkiego, czyli refleksja nad sobą i skutkami własnego działania. Okazuje się, że osoby o dużej odporności stosują znacznie więcej różnych strategii psychologicznych (to te drabinki). Dobrym startem dla kogoś, kto zaczyna pracę nad sobą jest szkolenie.

Przez ostatnie 7 lat szlifowałam swoją metodę pracy (7Cs™), która opiera się na rozwijaniu 7 elementów, takich kamieni milowych, które prowadzą do odporności. Po pierwsze świadomość (consciousness) – zaczynamy od badania I eliminowania szeregu negatywnych przekonań (na temat stresu, różnych sytuacji życiowych, innych ludzi, siebie samego i swoich możliwości). Uczestnicy uczą się obserwować sami siebie, swoje myśli, emocje, postawy, szczególnie w różnych trudnych sytuacjach I dostrajać je do siły i odporności. Zaangażowanie (commitment) – bardzo istotny element.

Dlaczego jest tak ważny?

Najłatwiej wytłumaczyć jego wagę porównując trening odporności do treningu sportowego – czy ktoś zna dobrego sportowca, medalistę olimpijskiego, który nie ćwiczy? Choćby nie wiadomo jaki miał talent, kluczem dalej będzie trening. Podczas treningu badamy te obszary, które dla uczestników są szczególnie ważne ze względu na ich wartości I pełnione role społeczne – uczą się od czego zależy ich zaangażowania, motywacja czasem pasja I jak to zrobić, żeby się po drodze nie wypalić.

Kolejny element to…

… poczucie wpływu (controle) – tu głównie praca nad zwiększaniem poczucia niezależności – takie przestawianie się z pasażera do kierowcy, wzmacnianie umiejętności przeprowadzania trwałych zmian zachowania I praca nad siłą woli. Dalej wyzwanie (challenge) – akceptowanie ryzyka, wykorzystywanie porażek i przeciwności losu do wzmacniania siły psychicznej i pewność siebie (confidence) – radzenie sobie ze wstydem i lękiem, pewność swoich umiejętności i siebie w relacjach z innymi ludźmi. I jeszcze dwa obszary – Współpracy (cooperation), bo odporni psychicznie to tzw. dawcy dwuinteresowni oraz dbanie o siebie (self-care) bo nasza siła psychiczna zależy od naszej kondycji zdrowotnej, tego czy nie brakuje nam witamin, czy składu bakterii jelitowych (serio!)

Od czego zaczyna się taki trening?

Trening zaczyna się od autodiagnozy w zakresie własnego nastawienia do stresu. To bardzo ważne, bo jak wiemy to nie obiektywne nasilenie stresujących sytuacji jest tu kluczowe, ale wiara w to, że stres nam szkodzi, albo przekonanie, że pomaga, a my świetnie sobie radzimy. To jest samo nakręcająca się spirala . Henry Ford powiedział kiedyś zdanie, które daje wiele do myślenia „Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.”. Ze stresem jest podobnie, jeśli wierzysz, że ci szkodzi, to masz rację. Jeśli sądzisz, że ci nie szkodzi – również masz rację. Wraz z modą na mówców motywacyjnych ugruntowuje się taki niebezpieczny mit, że wszystko zaczyna się od tego, co masz w głowie, np. „tylko mając umysł milionera możesz się nim stać”.

A tak nie jest?

Badania nad ludzkimi postawami pokazują jednak coś zupełnie innego. Kluczem jest zachowanie, a nie przekonania. Bardzo często nasze postawy kreują się na bazie naszych zachowań, a nie na odwrót. To bardzo ważna informacja dla rodziców czy menedżerów. Dlatego też z pracy na świadomości siebie, ale też tego jak funkcjonuje nasz umysł, przechodzimy do planowania działań, podstawiając przy okazji wiele drabinek. Świetny przykład to technika „zamrożenia intencji”. Badania prof. Wieczorkowskiej pokazały, że jeśli zachęcimy ludzi do tego, żeby określili w jakich okolicznościach i o której godzinie coś zrobią w bardzo znaczący sposób podnosiło prawdopodobieństwo sukcesu nawet z 29% do 91% – niezależnie od ich postawy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Czujesz stres przed wyzwaniem? Lęk zamień w ciekawość!

Z czym uczestnicy takiego treningu mają największy problem?

Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jest wiele takich obszarów. Na pewno należy do nich umiejętność przeprowadzania trwałych zmian zachowania, i wcale nie chodzi tu, jak się ludziom często wydaje o siłę woli, ale o pewną wiedzę i zasób narzędzi. Coraz częściej też zdarza się, że ludzie podczas treningu uświadamiają sobie, że są od czegoś uzależnieni i czas najwyższy udać się po pomoc. Taką grupą, która mnie początkowo zaskoczyła, są mężczyźni uzależnieni od gier online. Temat o którym zupełnie się nie mówi, a dla biznesu może być bardzo uciążliwy.

Dlaczego?

Wyobraź sobie specjalistę czy menedżera, ważne ogniwo w organizacji, który od wieczora do rana siedzi przed komputerem, zużywa mnóstwo zasobów poznawczych i emocjonalnych, a rano ma pójść zmotywowany i wypoczęty do pracy. Kolejna sprawa to problem z poczuciem własnej wartości, do czego znacznie częściej przyznają się kobiety. Chodzi o strach przed odrzuceniem i wstyd, o którym tyle mówi Brene Brown. To jest wielkie wyzwanie dla nas i jako rodziców i społeczeństwa, żeby w końcu zadbać o zdrową pewność siebie dziewczynek. Pod tym względem sytuacja w Polsce jest fatalna, co pokazują badania porównawcze w krajach europejskich – jesteśmy na szarym końcu.

Spróbujmy przygotować mantrę odporności, która wspiera te wszystkie wyzwania.

Odpowiedzialność. Zaangażowanie z poczuciem dlaczego. Elastyczność. Bycie kierowcą, a nie pasażerem. I oczywiście pewność siebie.

To wystarczy?

Dam ci prosty przykład. Mężczyzna kupuje każdego dnia gazetę w kiosku. Jest niezwykle uprzejmy, ale po drugiej stronie spotyka się z gburowatym, niesympatycznym panem, który w niemiły sposób pyta, jaką gazetę ma podać. Klient zawsze sympatycznie podaje tytuł, płaci zostawiając jeszcze napiwek. Historia się powtarza codziennie, nastawienia nie zmienia ani pan kioskarz, ani pan kupujący. Kolega kupującego zapytuje: „Chłopie, skąd ta twoja cierpliwość, jak to możliwe?”. A w odpowiedzi słyszy: „Ale to ja decyduje o moim zachowaniu, a nie kioskarz”. I ten rytm myślenia nadaje samoświadomość, w której zdajemy sobie sprawę, że stres i trudność sytuacji zależą od naszej reakcji, od naszej historii i również odporności. Brene Brown mówi tak: „Jeśli ktoś zachowuje się w jakiś określony sposób, to zachowuje się najlepiej jak może, zgodnie ze swoimi zasobami jakie ma”.

Czytałam kiedyś, że nawet Brene Brown to zdziwiło.

I ludzie różnie na to reagują. Jedni mają takie wow, co zmienia spojrzenie na wszystkie relacje i na komunikację. A są tacy, którzy nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że rozumieć nie oznacza zgadzać się.

***

Marzena Jankowska

Trenerka biznesu, nauczyciel akademicki, coach, psycholog, przedsiębiorca. Od 10 lat prowadzi szkolenia dla biznesu, administracji i organizacji pozarządowych. Jest pomysłodawcą i kierownikiem merytorycznym studiów podyplomowych – Akademia Rozwoju Osobistego, organizowanych wspólnie z Wyższą Szkoła Bankową WZ Chorzów. Jej firma jest Partnerem studiów podyplomowych: Negocjacje i mediacje oraz Zaawansowana Akademia Trenera. Prowadzi cieszące się dużą popularnością Treningi Odporności Psychicznej metodą 7Cs™. Jest członkiem-założycielem Polskiego Towarzystwa Trenerów Biznesu. Popularyzuje wiedzę psychologiczną opartą na dowodach (Evidence Based) pisząc artykuły i książki. Współautorka „Automotywacja. Odkryj w sobie siłę do działania”, Warszawa: Edgard, 2015 r. Więcej znajdziesz TUTAJ.

Joanna Rubin

Blogerka (www.nakawie.pl), autorka książki „Twarze polskiego biznesu. Rozmowy na kawie”, w której zamieściła 10 humanistycznych wywiadów z czołowymi twórcami polskiego biznesu. Współorganizatorka TEDxPoznań. Fascynują ją świadomi, mądrzy liderzy, relacje uczeń–mistrz i procesy zmian. Podpisuje się pod słowami Brené Brown: „Wrażliwość nie jest oznaką słabości. To matka kreatywności, innowacji i zmian”. Zanim zaczęła blogować, blisko 10 lat pracowała w departamentach sprzedaży w instytucjach finansowych.