reklamacja nieudanych wakacji

Jako dziewczynka zapomniałam o doprecyzowaniu swoich marzeń

Martina Zawadzka

Jako trzynastolatka, myśląc o sobie w kategoriach „kiedy już będę duża”, widziałam siebie spacerującą w krwistoczerwonych szpilkach. Wokół radośni, pełni zapału ludzie w białych kołnierzykach i decyzyjność na wysokim poziomie. Tak postrzegałam niezależność i wolność. Moi rodzice całe życie pracowali fizycznie i każdego dnia czułam, jak bardzo są zależni od kolejnej wypłaty. Piętnaście lat później przyszedł czas na konfrontację. 

Miasto, które zapomniało co to jest miłość
Marzec 2015

Gratuluję awansu i nowych wyzwań, Martina! – powiedział szef, wręczając mi kartkę A4 z napisem „Aneks do umowy”.

Poklepał mnie po plecach jak psa, któremu rzucono patyk, a który zgodnie z oczekiwaniami swojego pana przyniósł w pysku kij i czekał na przysmak. Zaczynałam pracę w tej firmie od recepcji, potem zajmowałam asystenckie stanowiska, prowadziłam samodzielne projekty, żeby pięć lat nadgodzin później wyspecjalizować się w marketingu internetowym i otrzymać swój przysmak. Na mojej twarzy malował się uśmiech satysfakcji – zostałam managerem.

Jako trzynastolatka, myśląc o sobie w kategoriach „kiedy już będę duża”, widziałam siebie spacerującą w krwistoczerwonych szpilkach. Wokół radośni, pełni zapału ludzie w białych kołnierzykach i decyzyjność na wysokim poziomie. Tak postrzegałam niezależność i wolność. Moi rodzice całe życie pracowali fizycznie i każdego dnia czułam, jak bardzo są zależni od kolejnej wypłaty.

Piętnaście lat później przyszedł czas na konfrontację. Wyobrażenia małej dziewczynki kontra rzeczywistość. Zamszowe kruczoczarne buty na szpilce leżały rzucone niedbale pod biurkiem, bo z wygody coraz częściej wybierałam trampki. Ludzie wokół byli, tyle że rzadko z własnych chęci, bardziej z czystej kalkulacji, że warto akurat teraz kręcić się w pobliżu, bo być może będzie można na tym skorzystać. O decyzyjności, jak się okazało, marzyła co druga osoba zasiadająca na piętrach korporacyjnego wieżowca, więc trzeba było się nią podzielić. A jeśli odpowiedzialność jest zbiorowa, trudno mówić o posiadaniu wpływu na cokolwiek.

Jako dziewczynka zapomniałam o doprecyzowaniu swoich marzeń. Nie wiedziałam, że ogólny, pełen barw i atrakcji obrazek businesswoman skrywał wyrzeczenia w innych obszarach życia.

Jak co dzień, i to popołudnie spędziłam w gronie przyjaciół. Gratulacjom, szczerej radości i żartom, że teraz już nie będę miała dla nich czasu, nie było końca. Po wypiciu o jedną lampkę prosecco za dużo wróciłam do domu. Marzyłam o zalegnięciu leniwie na kanapie w poszukiwaniu dalszej rozrywki w telewizji. Usłyszałam znany z Comedy Central głos lektora, a na ekranie pudełka pokazały się cztery pewne siebie kobiety kroczące ulicami Nowego Jorku.

Oglądałam ten serial minimum trzykrotnie i za każdym razem wzbudzał we mnie nowe emocje. Na początku losy felietonistki i jej przyjaciółek wywoływały oburzenie kontrowersyjną tematyką i wulgarnym językiem bohaterek. Zresztą wtedy niewiele z tego wszystkiego rozumiałam. Mam wrażenie, że dorosłam do tego serialu dopiero rok temu. Wydał mi się taki prawdziwy… A teraz? Gdy leżałam na brzuchu z rękami skrzyżowanymi pod brodą w zastępstwie poduszki i ze zwisającymi z tapczanu stopami jeszcze w trampkach, poczułam niechęć do wszystkiego, co tam widziałam.

Jakbym zdjęła różowe okulary albo założyła nowe z filtrem bąbelków z prosecco. Seks w wielkim mieście, który do tej pory opisałabym jako serial o szczęśliwych, niezależnych kobietach, teraz nazwałabym opowieścią o niezależnych i w głębi serca samotnych ludziach szukających miłości w świecie, który zapomniał, co to jest miłość. Miłość zastąpiły łatwe przyjemności, takie jak seks, alkohol i konsumpcja. Nie było wartości ani Boga. Nikt tu nie słyszał o słuchaniu serca. Tym światem kierowały liczby i logika.

Co za sztuczny świat – wyrzuciłam z siebie, sięgając po zapodzianego między poduszkami pilota.

Wyłączyłam telewizor i ciężko podniosłam się z kanapy. Przez jadalnię trafiłam do lodówki, skąd wzięłam butelkę wody. Po prawej minęłam drzwi do sypialni współlokatorki. Następne prowadziły do mojego pokoju z trzypoziomową szafą na ciuchy i królewskim łożem. Po drugiej stronie stała szafa na buty do samego sufitu i znajdowało się pomieszczenie z pralką. Pozbywszy się butów, podreptałam po zimnych kafelkach prosto do łazienki.

Rozpięłam koszulę, po czym uniosłam nogę i chwiejąc się na drugiej, próbowałam wyplątać się z nogawek. Przeskakiwałam jak wróbel po płocie, aż zatrzymałam się tyłkiem na krawędzi wanny. Kątem oka zauważyłam swoje podpite odbicie. Wstałam na równe nogi. Wyprostowałam plecy, wciągnęłam brzuch i przyjrzałam się sobie w lustrze. Już chciałam coś powiedzieć, ale zamiast słów wyszła czkawka.

No, no, jeszcze się trzymam – pomyślałam, zatykając ręką nos, aby nie wypuścić powietrza i powstrzymać czkanie. Mrugnęłam do lustrzanego odbicia i cieszyłam oko dalej. Korzystam z życia, rozwijam się, realizuję swoje cele. Dziś mogę odhaczyć przedostatni z długiej listy – pani manager! Czkawka… Czy to normalne dla słoika? Rozmyślałam dalej. Niedawno usłyszałam, że słoikami nazywane są osoby, które przyjechały za chlebem do Warszawy z innych miast Polski. Tak, byłam słoikiem. Na początku zarabiałam na chleb, później na ciuchy z sieciówki i w końcu na podróże. Po Europie, Azji, Stanach…

Leżąc w wannie pełnej piany, z butelką niegazowanej w ręce, czułam się spełniona. Po chwili to uczucie odeszło, na policzku pojawiła się pierwsza łza, a zaraz za nią – następna. Skąd łzy w tym pięknym świecie?

***

Fragment pochodzi z książki „Dziewięć Marzeń” Martiny Zawadzkiej. Autorka opisuje historię, która wydarzyła się naprawdę. Po wielu latach pracy w korporacji przestała widzieć sens w codzienności swojego życia. Porzuciła pracę managera w jednej z warszawskich korporacji, sprzedała dobytek i postawiła na marzenia. Tak rozpoczęła podróż dookoła świata w pojedynkę, w którą wyruszyła tylko z plecakiem wielkości bagażu podręcznego. To podróż pełna humoru i fantastycznych przygód. Historia o przyjaźni, miłości i poszukiwaniu siebie z egzotyką m.in. Bali, Filipin, Australii, Hawajów w tle. Książkę możesz zamówić tutaj: https://dziewiecmarzen.pl