Joanna Brynikowska

Kobiety związane z branżą IT to nie tylko programistki. Panie z HR też kodują… nastroje pracowników i sukcesy firmy

Anna Brüske-Szypowska

“W tej chwili wszyscy HR’owcy pracują w firmach technicznych" - mówi Joanna Brynikowska, HR Business Partner w home.pl. Pytamy: i jak się im pracuje? Sprawdzamy też, jak się ma “kobiecy HR” do “męskiego świata IT” i obalamy mit programisty.

Punktem wyjścia do naszego spotkania są kobiety i ich kariery zawodowe w branży IT, mimo że nie działają w niej bezpośrednio. Tak jak Ty. Doświadczenie masz wieloletnie, zdobywane w różnych firmach m.in. w ogólnopolskiej grupie mediowej, telekomunikacji, petrochemii – zawsze w technologicznych działach. To przypadek czy przemyślany wybór?

Już gdy zaczynałam swoją zawodową drogę, chciałam pracować w firmie związanej z branżą IT. Z prostego powodu, bo tu była i jest praca. Dziś właściwie wszystkie firmy mają coraz większe działy IT, ponieważ każda się cyfryzuje. Myślę, że nawet gdybym te kilkanaście lat temu nie trafiła do T-Mobile, na pewno związałabym się, chociaż na chwilę, z jakimś technicznym działem, ponieważ nie ma firmy, która by takiego nie miała lub go nie rozwijała.

Pandemia to przyspieszyła?

Nie. Pandemia przyspieszyła tylko pracę zdalną jako powszechny i nieunikniony model. W tej chwili wszyscy HR’owcy pracują w firmach technicznych. Nie ma firm nietechnicznych i to już nie jest nasz wybór. Kontakt z firmami poszerzył się o aspekt techniczny, bo klient np. sobie coś “przeklikuje” albo “rozmawia” z botem.

A Ty jako HR Business Partner czym się zajmujesz w takim dziale?

Ja pracuję z managerami, czyli szefami innych pracowników. Oczywiście z samymi pracownikami mam kontakt i oni zawsze mogą ze mną porozmawiać, ale moja codzienna praca jest układana zgodnie z celami ich managerów. Istotną jej częścią jest na pewno rekrutacja i wdrożenie pracownika.

Tu Ci przerwę, bo być może wśród niektórych osób, które chciałyby się związać jako HR’owiec z działem technicznym, pojawią się obawy, że rekrutując specjalistów na stanowiska techniczne trzeba mieć jakąś wiedzę “z ich ogródka”.

To ja Cię uspokoję. Nie trzeba. W takiej rekrutacji bierze udział szef i bardzo często ekspert z zespołu. Po ich stronie jest kwestia merytoryczna, weryfikacja wiedzy, ale i dialog wokół tematyki “u nas się robi to tak”. A HR opiekuje się całym procesem, dba o klimat rozmowy, pyta o motywację, mówi językiem miękkich umiejętności, a nie językiem programowania. I to działa tak wszędzie. Rekrutując księgową nie pytałabym jej o bilans roczny, bo ja nie jestem specjalistką od tego.

No to, gdzie jest haczyk?

Ludzie związani z HR zdają sobie sprawę, że praca w IT jest dziś prawie najlepszą pracą, bo ten biznes się bardzo dynamicznie rozwija i pola do działania jest mnóstwo. Ale to nie znaczy, że jest zawsze łatwo i przyjemnie. Z punktu widzenia rekrutacji rynek jest trudny. To duże wyzwanie, żeby zrekrutować dobrego specjalistę. Ale podobnie jest z handlowcami. Myślę, że doświadczony HR’owiec nie patrzy stricte na obszar. Ja wiem, że moją domeną czy dorobkiem jest praca z IT, ale gdyby ktoś mi powiedział “będziesz robiła z zespołem finansowym”, to bym powiedziała “spoko”. Perspektywa obszaru jest naprawdę wtórna. Ważny jest cel, jaki masz osiągnąć np. czy ludzie w zespole mają się czuć lepiej w firmie, czy chodzi o to, żeby ich zmotywować. To jest patrzenie trochę w poprzek.Michnowska

Asiu, co dla Ciebie w pracy HR’owca, bywa najtrudniejsze?

Ostatnio rozmawialiśmy międzydziałowo o “czarnych scenariuszach”, czyli najgorszym dniu w pracy, gdy wali ci się wszystko. Dla mnie byłoby to wtedy, gdy wypłynęłaby jakaś tajna informacja. Bo w HR musimy być wyczuleni na wszelkie dane osobowe i RODO. A co do bardziej realnych, a trudnych sytuacji, to chyba nikogo nie zaskoczę, ale zwolnienia pracowników. Nie miałam na szczęście ich wielu, ale jednak pamiętam każdy przypadek. To stresujące i smutne. Smutek pojawia się także, gdy to pracownik z jakichś powodów odchodzi. To takie ludzkie czuć żal, bo kogoś się zrekrutowało, patrzyło na jego rozwój, na to jak integruje się z firmą, a nagle mówi “Asia, zmieniam pracę”.

I co wtedy robisz? Walczysz o pracownika?

“Walczysz” to niekoniecznie dobre określenie, ale jeżeli zostajemy przy takim nazewnictwie, to jest zadanie szefa. Ja, wraz z doświadczeniem nauczyłam się, by nie pytać, gdzie pracownik idzie. Jeżeli będzie chciał, sam powie. Skupiam się na powodach i motywacjach jego odejścia.

Dobrze, to obalmy kolejny mit, czyli stereotyp programisty i specjalisty IT. Mówi się, że to osoby zamknięte w sobie, trudne w firmowej integracji. A więc i niełatwe w pracy dla HR’owca…

A widzisz, a to chyba najbardziej dowcipna grupa w strukturach firmy. Choć to dowcip specyficzny (śmiech). Prawie nigdy nie spotkałam takiego stereotypowego programisty czy programistki, bo to przecież także kobiety. Środowisko jest silnie zmaskulinizowane, ale jednak jako programistki czy scrum masterki pracują także panie. I zdziwię Cię, bo to one bywają bardziej “poukładane”. Patrząc ogólnie to może dwie na dziesięć osób powielają stereotyp. Pozostała ósemka to naprawdę komunikatywni ludzie, czują frajdę ze współpracy, chętnie przekazują wiedzę, uczą innych. Naturalnie wyrastają na liderów zespołu, mentorów.

Ale zespół to nie tylko liderzy, są też specjaliści

Tak, ale nieistotne czy to kobieta, czy mężczyzna i czy to dział IT, czy inny, bo ludzie angażują się w to, co chcą i sami czują. Dlatego coś się udaję, a coś nie. Ale fakt, że pracownicy IT to, nie oszukujmy się, niejako grupa uprzywilejowana. Dobrze zarabiają, pracodawca stara się, by chcieli pracować w danej firmie, nie odchodzili i się rozwijali. Taka pozycja daje im dużą możliwość kierowania się swoimi wartościami i naprawdę są w stanie nie podjąć pracy u jakiegoś pracodawcy, bo nie podoba im się coś, co robi czy z czym identyfikuje się dana firma. Ale to właśnie daje fajne, bo zupełnie inne pole manewru dla inicjatyw HR. Nie trzeba pytać “co my możemy Wam dać” tylko “co Wy chcecie dać”, czym się podzielić. Nie chodzi oczywiście o egzekwowanie czegoś od nich, ale o umożliwienie, jako firma, zrobienia czegoś ważnego, wyjątkowego – poza ich zawodowym obszarem.

Idą w to?

Tak! Dają od siebie bardzo dużo, czuje się ogromne zaangażowanie. W mojej karierze zawodowej nie spotkałam się z tym, by ktoś z zespołu IT odmówił czy zdeprecjonował takie inicjatywy, najczęściej charytatywne, jak np. malowanie płotu seniora czy licytacje prac dzieci na rzecz np. wyposażenia kuchni w ich szkole. I bardzo chętnie biorą udział we wszystkich rodzinnych eventach, które organizuje firma. Programiści czy deweloperzy to naprawdę ogromnie zaangażowani rodzice!

Skoro wracamy do tej generalizacji, to muszę spytać: co takiego wyjątkowego jest nie w samych działach IT, bo to już wiemy – ale w ludziach, którzy te działy tworzą. Co personalnie specjaliście HR daje taka współpraca?

To są ogromnie ciekawi ludzie. Ich pasje bywają naprawdę zaskakujące. Są blisko technologii, informacji, więc, dzięki styczności z nimi, można poszerzyć i własne horyzonty. Ich poczucie bycia częścią globalnej wioski otwiera głowę. Można też się od nich wiele nauczyć pod kątem work-life balance, niezależnie czy to dzielenie czasu na pracę i rodzinę, czy pracę i hobby. A z punktu widzenia firmy, to często właśnie od działów IT wychodzą dobre praktyki, bo tam jest większa przestrzeń na doskonalenie pracy.

A schodząc jeszcze głębiej, jako kobieta – od kobiet z IT, co “bierzesz dla siebie”?

Na pewno ich siłę i determinację, bo dziewczyny w IT to mocne charaktery. Teraz jest zdecydowanie lepiej, ale kilka – kilkanaście lat temu musiały się przedzierać przez środowisko, które niekoniecznie było bardzo wspierające dla ich ścisłych pasji – więc swoje przeszły. Paradoksalnie, fajny jest też ich luz, bo są przyzwyczajone do kumpelskich klimatów. Ale muszę jeszcze wspomnieć o tym, że w każdym zespole typu technicznego obecność kobiet jest bardzo doceniania. Mam nadzieję, że nikt się obrazi, gdy powiem, że lekko łagodzą obyczaje. Dla równowagi dodam, że w tych działach jakiekolwiek przejawy mobbingu są rzadsze.

Z czego to wynika?

Być może z tego, że mężczyźni są świadomi swojej przewagi liczebnej w takich środowiskach, więc tym bardziej cenne dla branży są kobiety specjalistki.  A panie, jak wspominałam wyżej, też nie dają sobie dmuchać w kaszę.

A Ty, co osiągnęłaś dzięki pracy w HR, co możesz nazwać swoim sukcesem, który z gruntu HR przełożył się także prywatnie na coś dla Ciebie?

To na pewno wszelkie wystąpienia publiczne na branżowych konferencjach, które pozwoliły mi się przełamać, bo niekoniecznie czułam się z tym na początku komfortowo. Nie mam natury wodzireja, więc tym bardziej fajne jest poczucie, że dało się radę. A jak HR’owiec jest sprawnym mówcą to też pomaga.

Asiu, mając takie doświadczenie jak Twoje, jaki więc według Ciebie powinien być dobry i spełniony HR’owiec?

Jak gdzieś trafia, do firmy czy działu, musi wiedzieć, po co tam jest. Przede wszystkim dlatego, że jej/jego praca wpływa na inne osoby. A jeżeli umie pokierować grupą ludzi, by efekt był osiągnięty, to właśnie jest jej/jego żniwo, korzyść. Ta świadomość i docenienie siebie nie przychodzą od razu i tego przez lata się człowiek uczy. Dlatego warto, jeżeli coś kształtowaliśmy, mieliśmy odpowiedzialność za jakieś wydarzenie, nie odbierać sobie zasługi i “jestestwa” w tym sukcesie. I jest to akurat szczególnie ważne, gdy jest się kobietą.

Joanna Brynikowska

Joanna Brynikowska – doświadczona HR Business Partner, psycholożka. Po godzinach mama, czytelniczka e-booków.

By zachować work-life balance wdycha jod nad morzem.

Przeczytaj także