Rozwijasz start-up? Nie daj sobie wmówić, że coś nie jest dla ciebie

Dagny Kurdwanowska

Problem zużytych opon dotyczy każdego z nas i nie kończy się na zakupie nowego auta. One gdzieś zalegają i w końcu natura wystawi nam za to rachunek – mówi Martyna Sztaba, CEO i co-founderka Syntoil, start-upu clean-techowego, który proponuje rozwiązanie dla tego globalnego problemu. W styczniu zwyciężyła w polskiej edycji konkursu Chivas Venture. W maju będzie reprezentować Polskę podczas światowego finału w Amsterdamie. O tym, dlaczego problem zużytych opon jest tak ważny, jaką ma wizję rozwoju Syntoil oraz co dziś uważa za swój sukces Martyna Sztaba opowiedziała Dagny Kurdwanowskiej.

Syntoil zwyciężył w polskiej edycji Chivas Venture. Pokonał ponad 100 start-upów. Jest poczucie satysfakcji?

Satysfakcja jest przez moment, a potem trzeba zacząć planować dalszą pracę. Polski etap jest przepustką do globalnych finałów, ale one oznaczają po prostu długie godziny spędzone na due dilligence, przygotowaniach do pitchu, zbieraniu głosów publiczności i akceleracji w Londynie. Więc jasne – fajnie jest wygrywać, ale to zawsze oznacza, że później musisz się postarać jeszcze bardziej.

Syntoil produkuje instalacje do przetwarzania zużytych opon i odpadów gumowych na komercyjne produkty. Jak rodził się ten pomysł? Jakie były jego początki?

Moi wspólnicy Bogdan Sztaba i Piotrek Jaszek wpadli na ten pomysł kilka lat temu przy wysypisku śmieci. Chcieli przerabiać plastiki na paliwa, ale okazało się to w tamtym czasie mało realne. Plastiki są bardzo niejednorodne – jest ich wiele rodzajów, przerabia się je różnymi metodami. I ciężko je segregować. Moi wspólnicy zauważyli też wtedy, jak poważnym problemem są zużyte opony, a w przeciwieństwie do plastików są dużo bardziej jednorodne. Sprawdzili dostępne rozwiązania na rynku i okazało się, że wszystkie są wadliwe – technologicznie, biznesowo, itd. Stwierdzili, że mogą to zrobić lepiej na każdym poziomie.

Problem, który staracie się rozwiązać jest poważny. Tylko w USA produkuje się 490 mln opon rocznie, z czego tylko minimalną część można przetworzyć. Wasze rozwiązanie może to zmienić?

Zasoby na Ziemi są ograniczone – mam nadzieję, że już wszyscy dzisiaj zdajemy sobie z tego sprawę. Odpady są zbyt cenne żeby je spalać, kiedy olbrzymią część z nich możemy użyć powtórnie przetwarzając w procesach opartych o gospodarkę obiegu zamkniętego (circular economy). To właśnie robimy z oponami, przetwarzamy je w zrównoważonym autorskim procesie na produkty, które ponownie mogą zostać użyte do produkcji gumy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Od zawsze marzyłam o czymś, co sama stworzę

Na jakie wyzwania natrafiłaś tworząc Syntoil?

Jak pokazać, że problem zużytych opon dotyczy każdego z nas i nie kończy się na zakupie nowego auta. One gdzieś zalegają i w końcu natura wystawi nam za to rachunek.

A jak widzisz dalszy rozwój tego projektu – co w planach?

W planach – najpierw Polska, a potem kolejne rynki zagraniczne. Obecnie skupiamy się na projekcie związanym ściśle z recovered carbon black, czyli sadzą techniczną pozyskiwaną z surowców wtórnych. Można ją wykorzystać w ogromnej ilości produktów gumowych. A ludzie mają coraz większą świadomość ekologiczną, np. w przypadku produktów z plastiku coraz częściej zwracają uwagę, czy są one z recyklingu. Nasza świadomość będzie się stopniowo poszerzała o kolejne obszary. Ja np. chciałabym wiedzieć, czy buty, które kupiłam, zostały zrobione z surowców wtórnych, a nie z sadzy powstałej w wyniku spalania paliw, gdzie wytwarza się olbrzymie ilości dwutlenku węgla.

A co dała realizacja tego projektu tobie? Czego o sobie się nauczyłaś realizując to przedsięwzięcie?

W każdym moim przedsięwzięciu ważny jest wpływ, który dany projekt ma na ludzi, środowisko, zastane status quo – tym razem mam możliwość i przywilej uczestniczyć w takim, którego działanie ma olbrzymi impakt i na zmniejszenie ilości odpadów na świecie i to w jaki sposób sobie z nim poradzimy. O sobie? Prawdę mówiąc, rzadko myślę o sobie, bo wydaje mi się, że rzeczy, które robię i ludzie, z którymi pracuję są ważniejsi. Pewnie żaden trener rozwoju osobistego, by tego nie pochwalił.

Patrząc na swoje dotychczasowe doświadczenia, co mogłabyś poradzić innym kobietom, które rozwijają swoje start-upy?

Żeby słuchały dobrych rad, ale korzystały tylko i wyłącznie z tych, co do których mają największe przekonanie. Żeby słuchały siebie, tego co im mówi wiedza, doświadczenie i intuicja – rozumiana, nie jako hokus pokus, tylko raczej jako zgoda ze sobą. Żeby nigdy nie dały sobie wmówić, że nie są dostatecznie dobre w czymś, albo, że coś nie jest dla nich. Albo że coś jest zarezerwowane tylko dla mężczyzn, albo że jest coś takiego jak “męski biznes” albo “męska branża” – bo nie ma takich rzeczy. Żeby nigdy, przenigdy nie dały sobie wmówić, że mężczyźni mają analityczny umysł i nie ulegają emocjom, a kobiety wręcz przeciwnie – bo to po prostu nie jest prawda. I jeżeli ktoś tak mówi, to świadczy o jego głębokiej niewiedzy i niezrozumieniu świata, w którym żyjemy. I żeby nie bały się porażek, one są po to, żeby móc się na nich uczyć. Porażka to nic złego, po prostu jest. Ważne, żeby nauczyć się z nich spokojnie wychodzić i budować nowe rzeczy.

A jakie są 3 najważniejsze rzeczy, o których nie można zapomnieć, kiedy prowadzi się start-up?

Realny biznesplan, wybitny zespół, potrzeba rynku.

Co dziś uważasz za swój sukces?

Są dwa takie, którymi chciałabym się podzielić: zawodowy i prywatny. Pierwszy to to, że mogę pracować z wybitnymi ludźmi i pracować nad projektem, który w realny sposób pomaga innym i środowisku. Nie każdy ma taką możliwość, zdaję sobie z tego sprawę – dlatego uważam, to za pewnego rodzaju szczęście. Prywatny, to sposób w jaki żyję. Mam dobre, proste życie, pełne ciężkiej pracy, niekończących się wyzwań i problemów, ale przechodzę przez nie z mądrymi ludźmi. Wiesz, moje życie nie jest jakoś specjalnie rozrywkowe tj. nie przeżywam niesamowitych przygód na Instagramie, nie prowadzę kolorowego życia w social mediach za pieniądze sponsorów, prowadzę raczej stonowane życie oparte o pracę, pasję, excele, rozmowy z ludźmi, dużo jeżdżę na rowerze, słucham podcastów w tramwajach, nikomu nie zazdroszczę i z nikim nie chciałabym się zamienić. Dla mnie to jest właśnie sukces.