Badania przeprowadzone przez Kulczyk Foundation w 2020 roku dowodzą, że jedynie 30% Polek, mając miesiączkę odczuwa zawstydzenie i nie przyznaje się do jej posiadania, a prawie 40% z nich chowa środki higieniczne w drodze do łazienki. Jeśli to czytasz i jesteś kobietą, to jest duże prawdopodobieństwo, że robisz dokładnie to samo. Sama właśnie przed chwilą szłam do łazienki i automatycznie schowałam podpaskę do kieszeni. Czy naprawdę mam powód do zawstydzenia?
Z drugiej strony warto docenić, że mamy co chować
Nie każdy ma ten przywilej. Jak wynika ze wspomnianego wcześniej raportu aż 39% kobiet z ubogich domów, choć raz w swoim życiu, musiało zrezygnować z zakupu środków higienicznych na rzecz innych, domowych wydatków. Co więcej – blisko 500 tysięcy osób w Polsce po prostu nie stać na zakup podpasek czy tamponów. To tak jakby odciąć od środków toaletowych wszystkich mieszkańców Rzeszowa, Zielonej Góry, Opola i Malborka na przykład. Całkiem sporo, prawda?
Nie mówimy więc o skrajnych przypadkach. To problem ogromnej liczby osób – nastolatek, które masowo opuszczają zajęcia w szkole z powodu braku podpaski,
a także dorosłych z obszarów wykluczonych ekonomicznie. I nie mówimy tylko o małych wsiach, ale też dużych, rozwijających się miastach w Polsce.
Nigdy nie jest za późno na edukację i zmiany
Ogromnie cieszy obserwowanie kolejnych inicjatyw, mających na celu poprawę jakości życia osób menstruujących i edukację w tym zakresie.
Basia Pietruszczak, dziennikarka i autorka specjalizująca się w tematyce miesiączki, obrazu ciała i seksualności, jest również autorką treści na profilu Pani Miesiączka, na którym w przystępny i normalizujący sposób mówi o okresie. Zdejmuje z niego kolejne warstwy wstydu, rozprawia się ze szkodliwymi mitami, a także wspiera tych, którzy nie otrzymali wsparcia w rodzinnym domu, szkole czy w grupie rówieśniczej.
Jak sama mówi: Aby ułatwić dostęp do art. menstruacyjnych musimy pożegnać się z miesiączkowym wstydem… czyli brać miesiączkę na warsztat i mówić o niej. Dzięki temu skrępowanie topnieje. To szczególnie ważne w rodzinach. Bo jeżeli w rodzinie miesiączka jest tabu, to bariera, jaką buduje uniemożliwia swobodną, otwartą komunikację. Tak ważną w każdym momencie życia.
Fundacja Różowa skrzyneczka z kolei walczy z wykluczeniem menstruacyjnym, dzięki zapewnianiu powszechnego dostępu do bezpłatnych środków higieny w przestrzeni publicznej. Wszystko zaczęło się w grudniu 2019 roku, kiedy to pierwsza różowa skrzyneczka znalazła swoje miejsce w Centrum Praw Kobiet we Wrocławiu. Od tamtej pory Fundacja zamieściła ich już ponad 4 tysiące – w szkołach, bursach, placówkach edukacyjnych w miastach w całej Polsce. Mapa skrzyneczek dostępna jest tutaj.
A stanąć do walki z ubóstwem menstruacyjnym może tak naprawdę każdy z nas, kupując skrzyneczkę i umieszczając ją w wybranym przez siebie miejscu w przestrzeni publicznej.
Również firmy – zarówno małe, lokalne przedsiębiorstwa i wielkie korporacje – mają olbrzymi wpływ na życie swoich menstruujących pracowników. I tak naprawdę niewielkim wysiłkiem, mogą sprawić, ze wpływ ten będzie pozytywny.
Z tą też myślą powstał Cykl Kariery – ogólnopolski program dla pracodawców autorstwa Kulczyk Foundation. Wspomaga on tworzenie przyjaznych miejsc pracy, uświadamia, jak istotna dla rozwoju firmy jest równość płci.
Jak mówią twórcy inicjatywy: „W pierwszej edycji programu chcemy budować świadomość w obszarze zdrowia menstruacyjnego. Nasz cel to upowszechnienie dostępu do środków menstruacyjnych w miejscach pracy i zdjęcie tabu z naturalnego zjawiska, jakim jest miesiączka. Statystycznie w każdej firmie menstruuje nawet połowa pracowników. Kobiety i inne osoby menstruujące stoją przed wieloma wyzwaniami w związku z komfortowym przeżywaniem okresu w pracy. Często naturalny, biologiczny proces staje się przeszkodą w zdobyciu równych szans na zawodowy rozwój. Do Cyklu Kariery może dołączyć każda firma, instytucja, jednostka administracji publicznej czy organizacja społeczna zatrudniająca pracowników. Wierzymy, że dostrzeganie różnorodności w zespołach i umiejętność odpowiadania na ich potrzeby zwiększa szanse firmy na rozwój, sukces i w efekcie przewagę na rynku.”
Kobiety do zarządów, tampony do toalet
W ramach działalności naszej Fundacji mocno podkreślamy, jak ważna jest różnorodność w biznesie, jak wiele korzyści przynosi różnorodne środowisko pracy, jakie efekty można uzyskać, gdy kobiety i mężczyźni pracują ramię w ramię. A skoro coraz więcej firm walczy z luką płacową, wspiera kobiety w osiąganiu zawodowych celów, to warto, by wspierało je również u podstaw.
W jaki sposób?
- Zapewniając bezpłatne produkty higieniczne – chyba nikt nie podejmuje dyskusji o tym, czy w łazience powinno się znajdować mydło i papier toaletowy, prawda?
- Normalizując menstruację – nie robiąc z niej tabu, traktując ją jako coś zupełnie normalnego – bo przecież takie jest, od tysięcy lat.
- Dając poczucie bezpieczeństwa – jeśli nie za sprawą urlopów menstruacyjnych, to możliwością pracy zdalnej oraz zrozumieniem, że towarzyszące menstruacji dolegliwości mogą wpływać na jakość pracy
Miejsce przystosowane osobom menstruującym wcale nie musi mierzyć się z problemem nadużyć ze strony pracowników. To inwestycja, która się zwraca pod postacią większej efektywności i kreatywności pracowników, wzrostem ich pewności siebie, większą wydajnością i frekwencją w pracy.
Urlop menstruacyjny to nie okazja do leżenia pod palmą
To zupełnie jak z urlopem macierzyńskim – młode mamy rzadko kiedy mają czas, by beztrosko powylegiwać się na kanapie, a jednak mówi się, że przebywają na długim urlopie.
I choć w Polsce dopiero zaczyna się o nim mówić, to w Japonii „wolne fizjologiczne” funkcjonuje już od 75 lat. Tylko rok krócej jest obecny w Indonezji. 21 lat ma w Korei Południowej, na Tajwanie rok temu osiągnął pełnoletniość, a w Zambii w tym roku będzie świętował 7 rocznicę. Zaledwie kilka dni temu to Hiszpania jako pierwsza w Europie zaproponowała swoim mieszkańcom taki rodzaj urlopu.
Basia Pietruszczak, z którą rozmawiałam przy okazji tego artykułu powiedziała:
„Sprawa urlopów menstruacyjnych jest bardzo skomplikowana – m.in. dlatego, że nie funkcjonują żadne standardowe regulacje prawne w tym zakresie. Ostatnio w Europie mówi się o Hiszpanii jako pierwszym kraju, który jest na drodze wprowadzenia takiego rozwiązania w formule odpłatnych 3 dni wolnych, a w ciężkich przypadkach – przy zaświadczeniu od lekarza – 5. Głównie jednak mówimy o rozwiązaniach proponowanych przez firmy prywatne i tutaj przychodzi mi na myśl np. australijska marka z bielizną menstruacyjną Modibodi, która proponuje swoim pracownikom 10 dni dodatkowego urlopu do wykorzystania w związku z dolegliwościami miesiączkowymi, ale też menopauzą i po poronieniu. Warto jednak powiedzieć, że jeśli wprowadzanie urlopów menstruacyjnych nie będzie poprzedzone głośną kampanią społeczną i regularną edukacją menstruacyjną, to niewiele się zmieni i istnieje ryzyko, że wejdziemy w system, w którym żyliśmy przez setki lat, a z którego dopiero wychodzimy – uprzedzeń do miesiączki i przekonania, że kobiety nie nadają się do pewnych prac ze względu na menstruację.”
Ktoś może powiedzieć, że okres to nie choroba. Nie musi być, ale może. Za wolnymi branymi przez kobiety w trakcie miesiączkowania bardzo często stoją utrudniające normalne funkcjonowanie zaburzenia – endometrioza, przedmiesiączkowe zaburzenie dysforyczne, adenomioza czy mięśniak macicy.
Jak wynika z raportu przeprowadzonego przez Thinx w 2018 roku aż 20% kobiet twierdzi, że miesiączka przeszkadza im w wykonywaniu codziennych czynności. I znów – jeśli to czytasz i jesteś kobietą, to najprawdopodobniej choć raz w swoim życiu, musiałaś wziąć urlop na żądanie lub zwolnienie lekarskie z powodu naprawdę złego samopoczucia.
Wśród polskich organizacji, które zdecydowały się na wprowadzenie urlopu menstruacyjnego jest Centrum Cyfrowe – na razie w ramach pilotażu, by zweryfikować rozwiązania i realne potrzeby osób menstruujących. Jak powiedziała nam Aleksandra Czetwertyńska, kierowniczka zespołu Otwartej Edukacji Centrum Cyfrowego – nasz zespół tworzy 15 pracowniczek i to właśnie jedna z koleżanek podczas spotkania organizacyjnego podniosła temat wprowadzenia urlopu menstruacyjnego do naszej organizacji. Aktualnie jesteśmy w tracie 3-miesięcznego okresu próbnego, podczas którego sprawdzamy, jak działa on w praktyce i jak wpływa na nasze codzienne funkcjonowanie. Każda z nas może skorzystać z jednego dnia wolnego w trakcie miesiączki – to do naszej decyzji należy, czy chcemy wykorzystać jeden dzień w całości, przyjść do pracy 2h później czy wyjść z niej 4h wcześniej. Do tej pory, na krótko przed zakończeniem programu pilotażowego, z urlopu menstruacyjnego skorzystały jedynie 2 osoby. Dezorganizacja pracy nie jest więc żadnym problemem. Co więcej, jestem bardzo szczęśliwa, że udało nam się stworzyć tak sprawny system, który m.in. pozwala czuć się wszystkim pracowniczkom komfortowo – nie musimy ogłaszać oficjalnie, że mamy okres, jeśli tego nie chcemy. To miło wiedzieć, że jesteśmy jednym z pierwszych miejsc w Polsce, które wprowadziły do swojej organizacji urlop menstruacyjny. Wierzę, że to realny początek systemowych zmian.
Basia zwraca natomiast uwagę na jeszcze inne kwestie: „Temat urlopów menstruacyjnych generuje wiele dodatkowych pytań. Najłatwiej jest je wprowadzić dla osób zatrudnionych na umowę o pracę, ale co w takim razie z osobami na umowach B2B? Co z pracownikami, którzy nie mają elastycznych godzin pracy? Warto się temu uważnie przyjrzeć, bo rynek pracy wygląda różnie dla różnych osób menstruujących. No i pozostaje pytanie, co z mężczyznami? Czy równość, która bierze pod uwagę fizjologię jest wystarczająco dobra? Czy jesteśmy w stanie rozmawiać o różności, która nie jest symetryczna? Jak to zważyć? Jestem bardzo ostrożna, by mówić, jak powinno być, bo jest to bardzo złożony temat i potrzebujemy o nim mówić z dużą wrażliwością i otwartością. Ale duży krok już za nami: zaczynamy dyskusję.”
Ja ze swojej strony mogę natomiast obiecać, że chętnie podejmę dalsze dyskusje oraz dołożę swoją kroplę do edukacji menstruacyjnej, ale też, następnym razem idąc do toalety, podpaskę będę trzymać w ręku, nie głęboko w kieszeni.