Negocjacje windykacyjne pomagają spłacić zadłużenie

Anna Gąsiorowska, Artur Bartkowiak

33 proc. Polaków przyznaje, że był okres, kiedy nie spłacali długów. Co zrobić, gdy mamy taki problem? Na pewno nie uciekać od niego, unikając spłaty.

Internet jest pełen porad. Dla wierzycieli – jak windykować, a dla dłużników – jak unikać wierzycieli. W sieci znajdziemy też pełno pseudoporad, udzielanych przez pseudoekspertów lub „wyznań skruszonych windykatorów”, którzy dzielą się niby to tajemną wiedzą, jak windykuje się dłużników. Lepiej jednak nie sięgać do takich „fake newsów”.

Kiedy słyszymy słowo „windykator”, czujemy ciarki na plecach i mamy gęsią skórkę na samą myśl, że ktoś taki może czegoś od nas chcieć. Na liście osób, których nie mamy ochoty spotykać, jest gdzieś obok komornika i grabarza. Zawód ten budzi strach, a jak to bywa z czymś nieznanym – narosło bardzo wiele mitów wokół pracy windykatorów. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ!

Zawodowy (i czynny) negocjator windykacyjny, Anna Gąsiorowska, podzieli się z Wami swoją wiedzą, w jaki sposób dłużnicy mogą przygotować się do negocjacji windykacyjnych.

Uwaga! Nie jest to poradnik w stylu „zawsze przytakuj, cokolwiek powie windykator”. Według Anny Gąsiorowskiej, negocjacje windykacyjne nie polegają na narzucaniu słabszej stronie woli i rozwiązań strony silniejszej. – Negocjacje polegają na dialogu, na znalezieniu wspólnie rozwiązania i porozumienia. Jeśli dłużnik będzie wszystko akceptował, a potem nie ma zamiaru dotrzymywać słowa lub z różnych względów, zazwyczaj finansowych, nie jest w stanie podołać swoim zobowiązaniom, to nie są to negocjacje – mówi Anna Gąsiorowska.

Przede wszystkim trzymajmy się faktów. Na pewno nie będzie podlegała dyskusji kwestia wysokości długu – windykator wie, ile mieliśmy zapłacić i do kiedy. Pomyłki, rzecz jasna, mogą się zdarzyć, ale uwierzcie Państwo, że nie są one tak częste, jak to się nam wydaje. Próby przekonania windykatora, że nasza sprawa jest jakimś błędem i nieporozumieniem, spełzną na niczym – wiele osób w ten właśnie sposób próbuje grać na czas. – Profesjonalny windykator zna wymówki dłużników na pamięć – trudno będzie go zaskoczyć czymś nowym. Może zabrzmi to trochę brutalnie, ale powody powstania długu to tylko tło do konkretów, jakim jest określona kwota długu. Gdy już próbujemy się tłumaczyć, postarajmy się o uwiarygodnienie swojej historii. Nie wpłynie to na meritum sprawy, ale pozwoli budować nam naszą wiarygodność – dodaje Anna Gąsiorowska.

A zaufanie w negocjacjach windykacyjnych to podstawa. Dłużnik musi zaufać windykatorowi, że wynegocjowane warunki spłaty długu będą przestrzegane i niepodważalne. Negocjator musi uwierzyć dłużnikowi, że ten chce spłacić ten dług.

Omówiliśmy już kwestię podejścia do negocjacji, wiarygodności i otwarcia na rozmowę. Jak zatem powinny przebiegać negocjacje? Przede wszystkim windykator, zanim do nas zadzwoni, powinien już sporo o nas wiedzieć. Jeśli nie wie, zapewne w trakcie rozmowy dopyta o inne długi, o sytuację materialną rodziny. Nie bójmy się tych pytań – by negocjacje zakończyły się sukcesem, konieczna jest znajomość możliwości dłużnika. – Przestrzegam jednak przed nadmiernym pomniejszaniem swoich zarobków czy kreowaniem siebie na biednego jak mysz kościelna. Jak zapewne Państwo pamiętacie, współczesny windykator zajmuje się także wywiadem gospodarczym. Szybko wyłapie nieścisłości, takie jak choćby brak środków na jedzenie i zdjęcia z wakacji na pewnym portalu społecznościowym – radzi właścicielka firmy Negocjator, Anna Gąsiorowska.

Jaki cel ma negocjator? Odzyskać dług w jak najkrótszym czasie. Jaki cel ma dłużnik? Oddać dług w najmniej uciążliwy dla siebie sposób. Kwestią sporną, do ustalenia, pozostaje nie wysokość długu, ale czas jego spłaty. Nikt się nam nie zgodzi na rozłożenie długu na 5 czy 10 lat. Musimy twardo stąpać po ziemi. – Na swoich szkoleniach z negocjacji windykacyjnych uczę między innymi tego, by zrozumieć dłużnika, by postawić się w jego sytuacji. Dłużnikom radzę to samo. Czy jeśli ktoś nie oddałby nam pieniędzy na czas, zgodzilibyśmy się na takie warunki, jakie chcemy wynegocjować? – mówi Anna Gąsiorowska i dodaje – Negocjacje to nie zawsze spotkanie w połowie drogi. Zapomnijmy o tym, że jeśli my zaproponujemy spłatę za dwa lata, a negocjator w ciągu jednego miesiąca, to uda się nam wynegocjować spłatę w ciągu roku. Tak to nie działa. Windykator też ma określony czas na działanie i jeśli nie przekona dłużnika do spłaty długu w określonym czasie, zapewne wierzyciel wejdzie na drogę sądową. A tam już nie ma miejsca na rozmowę.

Co zatem może zrobić dłużnik? Zaproponować przelewy na poczet długu nie raz w miesiącu, ale na przykład przelewy raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie. I tak, zamiast przelewać 1000 złotych raz w miesiącu, będziemy przelewać 300 złotych raz w tygodniu. Spłacimy więcej, ale nie odczujemy tego tak mocno. W ten sposób zbudujemy także naszą wiarygodność. Nie warto też upierać się, że wynegocjowane kwoty zaczniemy przelewać od następnego miesiąca. Bądźmy gotowi na to, że negocjator będzie dążył do tego, by przelew był od razu po zakończeniu rozmowy, maksymalnie w ciągu kilku dni od naszego kontaktu. – Takie działanie ma swoje mocne podstawy. Im więcej czasu mija od rozmowy, tym nasza ochota na trzymanie się ustaleń będzie malała. Musimy przekonać windykatora, że warto nam zaufać, że wypełnimy swoje zobowiązania – tłumaczy Anna Gąsiorowska.

Nie jest łatwo doprowadzić do sytuacji, w której windykator i dłużnik będą sobie nawzajem ufać. Jednak jeśli to się uda, zarówno same negocjacje, jak i sama spłaty długu będzie łatwiejsza.