Dominika Jajszczak (fot. Jowita Pawluczy)

Pożegnałam go i Ty też go możesz pożegnać – perfekcjonizm

Dominika Jajszczak

Są takie momenty w życiu, że aż musisz powiedzieć sama sobie STOP. Bo nawet nie chodzi o to, że się cholernie z tym perfekcjonizmem męczysz, ale chodzi o to, że tracisz na niego ogrom czasu, który mogłabyś spożytkować na przykład na siebie – dłużej poleżeć w wannie, poczytać książkę, obejrzeć jeszcze jeden odcinek na Netflixie, nauczyć się dodatkowych słówek z hiszpańskiego.

A zaczęło się od jednego posta na Facebooku…

Moja historia z Facebookiem – jakby to ująć – miała dawniej status związku „to skomplikowane”. Kiedy zaczęłam pracę w Sukcesie Pisanym Szminką moja znajomość social mediów ograniczała się do tego, że wrzucałam głupie zdjęcia z imprez studenckich (już tego nie robię – nie macie co sprawdzać!) na swoim profilu osobistym. Po paru miesiącach przyszło mi obsługiwać oficjalnego fanpage’a Fundacji. Wtedy było to dla mnie duże wyzwanie, dzisiaj dziękuję za tę wiarę w moje możliwości. Ja, młoda i niedoświadczona musiałam pisać treści, które będzie czytało ponad 25 000 użytkowników wówczas nas śledzących. Wszystko, co chciałam umieścić sprawdzałam kilka razy pod względem ortograficznym, stylistycznym, gramatycznym i każdym innym przeze mnie wymyślonym. Napisanie każdego posta zajmowało mi kilkadziesiąt minut. Posta, który potem był polubiony dosłownie przez parę osób. Gdzie popełniłam błąd?

Nadszedł dzień, kiedy czasu miałam znacznie mniej niż zwykle, a posta musiałam napisać na przysłowiowym kolanie jadąc autobusem. Napisałam go z literówką, ale w bardzo prosty i osobisty sposób, niewiele zastanawiając się nad walorem redakcyjnym. I wtedy zaczęła się lawina… lajków. Pojawił się też jeden komentarz, do tej pory zawsze się obawiałam: „Chyba macie literówkę w poście…” I zgadnijcie co się stało – NIC. Absolutnie NIC.

Wtedy zrozumiałam, że jest czasem znacznie lepiej zrobić coś szybko i od serca, niż poprawiać godzinami, aby było perfekcyjnie. Perfekcyjnie znaczy w tym przypadku nieludzko. A to właśnie ludzkość w ludziach kochamy najbardziej. Bo gdyby tak nie było to już dawno byśmy sobie życie układali z robotami. Zrozumiałam, że literówka nie oznacza mojego braku znajomości polskiego, braku szacunku do czytelnika, braku profesjonalizmu to jest po prostu czysta ludzka pomyłka. Na komentarz odpisałam dziękując za spostrzegawczość, błąd w poście poprawiłam i o całej sprawie zapomniałam.

Od tamtej pory napisanie i zaplanowanie postów na dwa tygodnie do przodu zajmuje mi tyle co kiedyś napisanie jednego tego posta. Ale dosyć lania wody, czas zakończyć tę przyjemną historyjkę – przejdźmy do morału z całej tej pięknej anegdoty. Ważna lekcja numer 1: Nie odczuwaj nadmiernej odpowiedzialności przy każdym najmniejszym działaniu, bo to strata czasu. Rzeczą ludzką jest się mylić. A ty jesteś przecież człowiekiem, no nie?

PRZECZYTAJ TAKŻE: 7 nawyków, dzięki którym będziesz skuteczniejsza w życiu i w pracy

Oszukać system i perfekcjonizm

Od zawsze chciałam mówić po hiszpańsku. Przecież to taki temperamentny język. A temperamentu mi nie brakuje. No ale nie zacznę się uczyć, bo nie mogę znaleźć odpowiedniego kursu. A co jak się zapiszę i nie będę mogła pójść na któreś zajęcia? Będę miała zaległości, inni będą znacznie na wyższym poziomie. A tak w ogóle to nie będę chciała rozmawiać w tym języku, bo pewnie będzie słychać mój akcent – a raczej jego brak. Po co mi to? To może podszkolę język polski. Przecież tak dobrze już go znam.

Ze względu na mój perfekcjonizm (prawie)zawsze starałam się stawiać przez sobą wyzwania, które mogłam osiągnąć bez problemu. Być najlepszą. Być we wszystkim, co robię PRO. Moje ego uwielbia pochwały. Ale powiedzmy sobie szczerze, czy można nazwać „wyzwaniem” coś co wiesz, że i tak osiągniesz i odczuwasz jakiegokolwiek lęku przed ewentualną porażką? No chyba nie.

Postanowiłam obejść system. Oszukać mój perfekcjonizm. Od miesiąca uczę się sama z książką, aplikacją mobilną, zestawem ćwiczeń, chodzę do hiszpańskich knajp (tak to moja ulubiona część nauki!) i oglądam hiszpańskie filmy na Netflixie (tak to moja druga ulubiona część nauki). Bez presji, bez stresu, dlatego, że chcę a nie muszę! Nikt mnie nie sprawdza, do nikogo się nie porównuję, bo nie mam z kim. A w moim przypadku perfekcjonizm bardzo często pojawia się tam, gdzie jest choć szczypta konkurencji. I chodź miło mi się piszę to czas z tej krótkiej historyjki wyciągnąć ważną lekcję numer 2 – Jeżeli chcesz coś zrobić to po prostu zacznij w taki sposób, aby Twój perfekcjonizm się nie obudził.

***

O autorce:

Dominika Jajszczak

Dyrektorka Marketingu Fundacji Sukcesu Pisanego Szminką, Redaktorka Naczelna portalu sukcespisanyszminka.pl, Liderka największego w Polsce programu aktywizacji zawodowej Polek sukcestoja.pl. Feministka i wolontariusza w różnych inicjatywach społecznych. Mistrzyni gaszenia pożarów.