Monika Różycka

Doceniaj swoją wartość, bo nikt inny za Ciebie tego nie zrobi

Dominika Jajszczak

„Dziś wiem, że nie wystarczy być pracowitą, sumienną, uczynną i dobrze wykształconą.  I nie mówię tutaj o tym, że nie należy być taką osobą. Ale w rzeczywistości może być tak, że nikt tego ani nie zauważy ani nie doceni. Trzeba po prostu o siebie zawalczyć” - wyznaje dr Monika Różycka, Ambasadorka programu Sukces TO JA i autorka książki „Wartości kobiece w biznesie”.

Kiedy odkryłaś w sobie żyłkę biznesową?

Nie mam bogatej historii biznesowej, tak jak wiele sławnych i znanych bizneswoman. Ani nie działam w biznesie od zarania dziejów, ani też nie mam w rodzinie wielkich korzeni biznesowych. Ale pamiętam, jak przedsiębiorczość ujawniła się u mnie po raz pierwszy w wieku lat sześciu, kiedy namówiłam trzy koleżanki i kolegę na wspólne występy na podwórku. Na zewnątrz było wtedy szaro i trochę siermiężnie, a ja wyprosiłam od babci zgodę na wynoszenie magnetofonu. Dźwięki głośnej muzyki sprawiały, że w czteropiętrowej kamienicy sąsiedzi szerzej otwierali okna. Nasz zespół tańczył przygotowane wcześniej układy w rytm piosenek typu „Kaczuchy”. Robiło się gwarnie, wesoło i kolorowo a my dostawaliśmy drobniaki. Potrafiliśmy uzbierać ich tyle, że po serii występów uroczyście pomaszerowaliśmy do nie istniejącego już kultowego sklepu-marzeń z zabawkami dla dzieci „Bambo” na ul. Wojska Polskiego w Szczecinie. Moim celem był wtedy zakup pożądanego przez wielu pistoletu na kulki oraz strzałek z tarczą. Wypożyczaliśmy je potem dzieciakom z innych podwórek, obok naszej bramy. Za opłatą, oczywiście. Niedługo potem, w czasie wakacji wpadłam na pomysł sprzedawania owoców i warzyw na ławce w pobliskim parku. Zaopatrzenie gwarantowała babcina działka, zatem zasoby naszych zabawek – pomimo, że w peerelowskich czasach – były całkiem pokaźne. Moim głównym powołaniem nie była jednak praca w handlu, choć faktycznie pełniłam m.in. funkcję dyrektora handlowego w branży hotelarskiej. Aktualnie zajmuję się między innymi również zarządzaniem strategicznym i operacyjnym w branży medycznej. Pewnym zawodowym pokłosiem moich niedoszłych talentów handlowych może być słynne powiedzenie jednego z moich byłych szefów, że: „Jak nie można czegoś załatwić, to trzeba Monikę wysłać”. I doceniam je, ponieważ nie przepadał za mną. Wrodzona operatywność nie przeszkadzała mi w tym, że w dzieciństwie byłam grzeczną, sumienną, pracowitą i ambitną dziewczynką. Uczono mnie, że taka powinnam być. Śpiewałam w chórze, grałam na fortepianie, przynosiłam ze szkoły same piątki i miałam wzorowe zachowanie. Po studiach – w pracy – także starałam się być idealna: angażowałam się w trudne projekty, przeprowadzałam restrukturyzacje, opracowywałam strategie i koncepcje rozwoju, szkoliłam pracowników i często zostawałam po godzinach. Firmę, w której pracowałam – traktowałam tak, jakby była moją własną. Wydawało mi się, że jeśli będę pracować ciężej i więcej niż inni – to wreszcie udowodnię swoją wartość, a szef w końcu to zauważy i doceni. Że dostanę wtedy awans i zostanę stosownie wynagrodzona.

I jak to się skończyło? Czy wszystko poszło zgodnie z planem i przewidywaniami?

To było jedno ze zderzeń z rzeczywistością. Mój szef – niestety – nie podzielał moich wartości. To niesamowite, że w sprawach, które załatwiałam na zewnątrz – postrzegana byłam jako: skuteczna, opanowana, rzeczowa i twarda. Ale w firmie? Przechodziłam prawdziwe piekło. Coraz częściej niesłusznie krytykowano niemal wszystkie moje decyzje, wybory i koncepcje. A nawet mój wygląd. Kiedy wstawałam rano do pracy miałam mdłości. Całymi wieczorami siedziałam nad dokumentami, bo przynosiłam – oczywiście – pracę również do domu. Pełna wcześniej energii i pasji do działania – czułam się coraz bardziej sfrustrowana i przytłoczona. Po pewnym czasie zorientowałam się, że oto właśnie dopadł mnie sztandarowy przykład mobbingu, któremu ulegają najczęściej osoby, mocno zaangażowane w swoją pracę. Niestety, nie miałam ani pomysłu, ani kapitału, żeby zaryzykować i otworzyć własną firmę. Na rynku pracy było kiepsko, więc powtarzałam sobie, że muszę to przetrwać. Mimo moich starań musiałam się rozstać z pracą. Nie miałam siły na wojnę, dlatego zgodziłam się na przyjęcie niewielkiego odszkodowania i stanęło przede mną widmo braku przychodów oraz kapitału na spłatę kredytu hipotecznego. A ja stawałam się coraz bardziej słaba i obolała. W dniu moich urodzin zwijałam się z bólu i trafiłam do szpitala. Diagnoza byłą druzgocąca. Choroba praktycznie nieuleczalna. Wpadłam w prawdziwą depresję. Uznałam, że oto wszystko, co najlepsze, skończyło się i jest już za mną. Że całe moje życie praktycznie się już skończyło i że nic dobrego mnie już nie czeka. Można powiedzieć, że w myślach żegnałam się ze światem. W tym trudnym momencie mój mąż podał mi rękę. Przeprowadził mnie przez cały proces. Znosił złe samopoczucie. Wyszukiwał nowe leki, witaminy, artykuły medyczne na temat choroby. Również dzięki jego pomocy przetrwałam i przeszłam przez to wszystko. Powrót na rynek wymagał przekwalifikowania i ciężkiej pracy. Była krew, pot i łzy.

Jakie są Twoje przemyślenia i jakie rady dla innych kobiet, naszych czytelniczek?

Dziś wiem, że nie wystarczy być pracowitą, sumienną, uczynną i dobrze wykształconą.  I nie mówię tutaj o tym, że nie należy być taką osobą. Ale w rzeczywistości może być tak, że nikt tego ani nie zauważy ani nie doceni. Nauczyłam się ponadto, że są kobiety, które ostrzej traktują inne kobiety. Odnoszą się do nich wrogo i traktują jak konkurencję. W szczególności, gdy sami mężczyźni dla swoich celów manipulują takimi kobietami. Ale jak mawiała Madelaine Albraight „W piekle zarezerwowane jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagają innym kobietom”. I to właśnie na przekór takim osobom i takim postawom zaczęłam zgłębiać temat wartości, jakie wnoszą kobiety do biznesu i na rynek pracy. I w tym roku wydałam książkę pt. „Wartości kobiece w biznesie”. A w napisaniu i wydaniu tej książki pomogły mi – wspaniałe, niesamowite wręcz kobiety. I dziś mogę powiedzieć, że to one w moim życiu zawodowym były prawdziwymi, cudownymi mentorkami. Dlatego nie warto myśleć, że inni wykażą się poczuciem sprawiedliwości i przyzwoitości czy zmienią się na lepsze. Bo tak wcale nie musi się stać. Trzeba przestać występować z pozycji osoby przepełnionej strachem i obawami. Trzeba brać sprawy we własne ręce i nieustannie samej szukać sposobów na to, aby z podniesioną głową móc spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że „z mojej strony zrobiłam wszystko, co tylko mogłam dobrego i nie mam sobie nic do zarzucenia”. Trzeba cały czas mocno wierzyć w siebie i swoje możliwości. A jeśli jeszcze nie wiesz, jakie masz wartościowe cechy i talenty – to znajdź je w sobie i rozwijaj. Doceniaj swoją wartość.

A jeżeli chciałabym się bardziej szczegółowo zapoznać z tymi zagadnieniami, to co polecasz? 

Może zabrzmi to nieskromnie, ale polecam napisaną przeze mnie monografię „Wartości kobiece w biznesie”. Asumptem do jej napisania był również fakt, że początkowo trudno było mi wskazać swoje mocne strony, cechy i talenty. Bardzo lubiłam robić różne testy i badania, lepiej siebie poznawać. A potem przez ponad 2 lata analizowałam światową i krajową literaturę, wiele raportów oraz badań w różnych dziedzinach nauk. I na wybranej grupie kilkuset kobiet przeprowadziłam własne badania, jakie cechy mają kobiety sukcesu oraz te, które poniosły w biznesie porażkę i opracowałam autorski Test na sukces w biznesie oraz na kobiecość i męskość w biznesie. Test ten bada, ile kobiety i ile mężczyzny powinno być w człowieku sukcesu. Pozwala jednocześnie określić swoje mocne strony.

Co leżało u podstaw tego badania? 

Hipoteza badawcza przewidy­wała, że kobiety, które odnoszą sukcesy w biznesie, reprezentują silne cechy kobiece oraz silne cechy męskie jednocześnie. Choć cechy te rozumiane są zazwyczaj opozycyjnie – jako przeciwstawne lub wykluczające się nawzajem – ich komplementarność, wzajemne uzupełnianie się i dopełnianie powinny się przyczyniać do rozwoju firm, wzrostu ich efektywności i skuteczności, służąc całemu społeczeństwu. Hipoteza ta nawiązuje do znanej teorii Sandry L. Bem, która zakłada, że jednostka może mieć jedną z kilku możliwych kombinacji cech męskich oraz kobiecych, a pozostawianie ich w równowadze umożliwia szybszą adaptację i lepsze funkcjonowanie w coraz bardziej złożonej rzeczywistości spo­łecznej. Osoby te „mają większe możliwości kon­struktywnego działania”. Uzyskane wyniki jednoznacznie potwierdziły, że kobiety sukcesu odznaczają się silnymi cechami kobiecymi, silnymi cechami męskimi, także silnymi cechami neutralnymi. Uzasadnieniem hipotezy jest fakt, że kobiety zmagają się ze znale­zieniem odpowiednich wzorców działania i zachowań mających na celu osiąganie sukcesów na płaszczyźnie biznesowej. Nie widząc alternatyw, wiele z nich rea­lizuje ścieżkę kariery poprzez naśladowanie mężczyzn i wybór tych schematów postępowania, które są utożsamiane z męskimi i uznawane za męskie. Znaczącej części kobiet wydaje się, że jest to najlepszy sposób, który prowadzi do osiągnię­cia sukcesu w wielu różnych branżach. Często jednak, jak wskazują same kobie­ty, skorelowane jest to z powszechnym odbiorem społecznym, przejawiającym się w negatywnym, stereotypowym postrzeganiu wizerunku kobiet. Inaczej niż w przypadku mężczyzn.

Część praktyków biznesu deklaruje, że płeć w biznesie znaczenia nie ma, okazuje się jednak, że realia mogą być zupełnie inne…

Z jednej strony usłyszeć można opinię, że kobiety osiągnęły już bardzo dużo, że wdzierają się tam, gdzie nie trzeba. Często słyszymy dziś przecież o pewnych siebie liderkach, które chcą podejmować ryzyko i wspinają się na szczyty organizacji biznesowych w wielu różnych branżach, ponieważ media chętnie nagłaśniają historie sukcesu. O porażkach mówi się zdecydowanie rzadziej, a przecież to nie sukces, a porażka jest regułą. Z drugiej strony analiza większości badań pokazuje, że mimo przepisów o zakazie dyskryminacji, kobiety podczas rekrutacji pytane są o sytuację rodzinną, o to, czy i kiedy będą planowały urodzić dziecko. Istnieje międzypłciowa luka płacowa. Obecnie nie ma na świecie kraju, w którym kobiety zarabiałyby więcej od mężczyzn. W zależności od branży i stanowiska, kobiety zarabiają od kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent mniej niż mężczyźni. Kobiety w ciąży lub matki pomijane są przy awansowaniu. Istnieje bezpośrednia zależność między liczebnością kobiet a szczeblem zarządzania, zgodnie z zasadą, że im wyższy szczebel, tym liczebność kobiet jest mniejsza. Na najwyższych szczeblach firm jest zaledwie od kilku do kilkunastu procent kobiet w Polsce, Europie czy USA.  Istnieje, oczywiście, wiele kobiet, które samodzielnie prowadzą własne biznesy. Rozwijają swoje pasje czy zainteresowania, chcą być samodzielne, chcą się rozwinąć. Są zorientowane na sukces, młode i najczęściej bardzo dobrze wykształcone. Jeśli jednak popatrzymy na liczne rankingi, typu „lista najbogatszych” za dany rok, okazuje się, że kobiet jest na nich zdecydowanie mniej niż mężczyzn, zaś prawdziwa self-made women, czyli kobieta, o której można powiedzieć, że od początku do końca rozwinę­ła swój biznes sama, aktualnie jest prawdziwą rzadkością. Pozostałe bizneswoman to albo biznesowe partnerki swoich mężów, dziedziczki majątków po znanych polskich biznesmenach, które swój czas i energię pożytkują w obszarach kultury i społecznym, bądź dziedziczki majątków po rodzicach. Istnieje również część kobiet, które angażują się w prowadzenie biznesu raczej z konieczności niż przedsiębiorczości.

Jakie bariery stoją przed kobietami?

Przy ograniczonej dostępności kapitału na start, podejmowane przez kobiety przedsięwzięcia biznesowe skoncentrowane są w zatłoczonych, mocno konkurencyjnych sektorach, o niższych barierach wejścia i niższej wartości dodanej, ograniczonej rentowności i możliwości wzrostu. Na przykład w handlu, gastronomii, sektorze zdrowia, usługach edukacyjnych czy związanych z gospodarstwem domowym. Kobiety angażują się w prowadzenie biznesu z braku szans na znalezienie pracy w charakterze pracownika w sektorze prywatnym lub publicznym. Własna firma traktowana jest jako ucieczka przed dyskryminacją stosowana nawet nieświadomie przez pracodawców wobec kobiet, gdy starają się o pracę lub awans. Realia polskiej rzeczywistości są takie, że wiele kobiet nie ma wystarczają­cych możliwości podjęcia satysfakcjonującej i zgodnej ze zdobytym wykształce­niem pracy. Zostawienie dziecka pod opieką innej osoby ze względu na powrót do pracy – to trudna decyzja i tylko pasjonująca, ambitna i dająca satysfakcję kariera może uczynić ten wybór opłacalny. W praktyce niewiele kobiet może pozwo­lić sobie na rezygnację z aktywności zawodowej. Większość z nich w elastycz­ny sposób próbuje pogodzić funkcje macierzyńskie, opiekuńcze, wykonywanie prac domowych i organizację życia rodzinnego z rozwojem życia zawodowego. Tymczasem prace wykonywane zazwyczaj przez mężczyzn często wycenia­ne są wyżej niż te, które w podobnych branżach wykonują kobiety, np. kasjerka w supermarkecie zarabia mniej niż mężczyzna pracujący w magazynie, sprząta­jąca kobieta jest słabiej wynagradzana niż mężczyzna wywożący śmieci. Także pielęgniarka zarabia mniej niż technik medyczny, mimo że oboje mają kwalifika­cje na porównywalnym poziomie. Okazuje się zatem, że płeć ma znaczenie, ponieważ sytuacja kobiet w biznesie i na rynku pracy przedstawia się mniej korzystnie niż mężczyzn, są grupą dotkniętą nierównowagą.

Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy?

Istnieje cały wachlarz przyczyn i wyjaśnieniu ich część miejsca poświęcam w książce „Wartości kobiece w biznesie”. Począwszy od uwarunkowań historycznych, po społeczne i kulturowe. Warto pamiętać, że przez ostatnich kilkadziesiąt stuleci opieraliśmy się na systemach filozoficznych, społecznych i politycznych, w których kobiety klasyfikowane były niżej niż mężczyźni. W przeszłości to mężczyźni za sprawą rangi nadanej im poprzez siłę, tradycję, wychowanie, prawo czy podział pracy decydowali o roli kobiet. Wyjątkiem od dyskryminacji zawodowej kobiet była Anglia, gdzie od XVII w. kobiety mogły posiadać nieruchomości i nie tylko jako wdowa czy też bez męskiego opiekuna prowadzić działalność gospodarczą. Jednak dopiero w XX w. na dobre zakończył się monopol mężczyzn na zdobywanie wyższego wykształcenia, które determinowało dostęp do lepiej płatnych zawodów oraz oczywiście prawa wyborcze. Przez całe stulecia, we wszystkich dziedzinach gospodarki, w tych samych zawodach i za tę samą aktywność kobiety zazwyczaj otrzymywały płacę w wysokości jednej drugiej do jednej trzeciej wynagrodzenia mężczyzn. Paradoksalnie dopiero obydwie wojny światowe przyniosły otwarcie nowej epoki w dziejach kobiet i nowe szanse rozwoju. Prowadząc czytelniczkę lub czytelnika poprzez dzieje od czasów prehistorycznych aż po współczesne, szczegółowo przybliżam temat ten w podrozdziale „Historia przedsiębiorczości kobiet”.

W ubiegłym roku obchodziliśmy stulecie nadania praw wyborczych kobietom i okazuje się, że sto lat to za mało, aby zmienić utrwalane przez wieki stereotypy i uprzedzenia? 

W kolejnym z podrozdziałów, zatytułowanym „Stereotypy i wartości” piszę m.in. o tym jak zwalczać tzw. unconscious bias, czyli nieświadome nastawienie i uprzedzenia, które silnie wpływają na sposób postrzegania świata wokół nas, na nasze postawy, zachowania, jak myślimy, działamy, a zatem jak podejmujemy decyzje. Nieświadome preferencje i założenia dotyczące kobiet oraz mężczyzn najczęściej są głęboko zakorzenione w normach kulturowych i powszechnie podzielane, również poprzez stereotypy, które rządzą nami niemal od kołyski. Dziewczynki określane są jako „małe, delikatne, piękne”, chłopcy zaś „dziarscy i silni”, de facto jednak biorące udział w badaniu noworodki nie różniły się wzrostem, wagą czy stanem zdrowia. Powyższe, mniej lub bardziej nieświadomie, internalizuje zewnętrzne oczekiwania wo­bec płci, co podawane jest jako przykład nieświadomego seksizmu (nonconscious sexism), czyli systemu przekonań, które przyjmujemy, nie zdając sobie z tego sprawy, bez udziału krytycznej re­fleksji i jako nieuchronną konieczność. Chłopcy od najwcześniejszych lat są stymulowani przez rodziców czy na­uczycieli do kierowania swoich zainteresowań w stronę nauk technicznych. So­cjalizacja rodziców oraz nauczycieli przebiega w przeświadczeniu, że dziewczęta z natury wykazują większe zdolności o charakterze humanistycznym. Ponadto w zakresie nauki w szkole chłopcy motywowani są poczuciem sprawstwa i mocy, dziewczynki natomiast posiadaniem zdolności i predyspozycji lub ich braku. Odnośnie do talentów ma­tematycznych nie ma różnic wśród dziewczynek i chłopców w ocenach szkolnych i wynikach testów z matematyki oraz nauk ścisłych, a przynajmniej są tak nikłe, że statystycznie nieistotne. Można zatem stwierdzić, że dziewczynki są równie uzdolnione matematycznie jak chłopcy. Jednak od około 12–13 roku życia po­jawia się przewaga chłopców w tym zakresie, gdyż w tym wieku dziewczynki przestają wierzyć w swoje zdolności matematyczne. Częściej niż chłopcom towa­rzyszy im przekonanie, że znajomość matematyki nie jest im aż tak potrzebna, co przywodzi na myśl samospełniające się proroctwo, i w konsekwencji prowadzi do mniejszej staranności i braków w tym obszarze.

Czy i na ile przekłada się to później na biznes i rynek pracy?

Oczywiście. W stereotypowych przekonaniach o zdolnościach poznawczych mogą mieć swoje źródła stereotypy ról społecznych kobiet i mężczyzn oraz zawodów, do których pre­destynowani są przedstawiciele danej płci. Naukowcy przeprowadzili na przykład eksperyment sprawdza­jący, jak są widziane kobiety i mężczyźni w miejscu pracy. Badaniom poddali studentów MBA New York University, którym udostępniono materiał zawierają­cy studium przypadku – opis kariery bizneswoman Heidi Roizen. Część studen­tów dostała historię sukcesu z kobiecym imieniem Heidi, pozostali tę samą histo­rię z imieniem zamienionym na męskie, czyli Howard. Zadaniem uczestników badania było dokonanie oceny dotyczącej wrażeń, jakie budzą w nich Heidi lub Howard, oraz cech takich jak uprzejmość, dobroduszność, ambicja, skłonność do manipulacji, troska oraz innych, stereotypowo uznawanych zazwyczaj za kobiece lub męskie. Grupa badanych – mając dokładnie takie same informacje na temat Heidi i Howarda – postrzegała Heidi jako „osobę samolubną, mniej uprzejmą i dobro­duszną” niż Howard, za to „bardziej asertywną, żądną władzy i skłonną do mani­pulowania”, z którą „raczej wolałbyś nie pracować i raczej byś jej nie zatrudnił”. Zarówno kobiety, jak i męż­czyźni uznali Heidi za kompetentną, za mniej przewidywalną, a bardziej zadu­faną w sobie. Howard z kolei został oceniony jako „równy gość, z którym można wyskoczyć na piwo”. Oceniający mężczyźni bardziej krytyczni byli wobec kobiety niż wobec mężczyzny. Z kolei kobiety krytykowały zarówno kobietę, jak i mężczyznę. Co ciekawe, choć grupa badanych wcześniej stanowczo deklarowała, że na pewno nie traktują kobiet w odmienny sposób, konfrontacja z własnymi podświadomymi uprzedzeniami również dla nich sa­mych stanowiła duże zaskoczenie.

Od kiedy działasz na rzecz kobiet, na czym dokładnie polega Twoja działalność społeczna?

Bardzo lubię organizować warsztaty dla kobiet, tę atmosferę, klimat, który tworzy się podczas networkingu. Pierwsze aktywne działania na rzecz kobiet podjęłam w styczniu, ponad pięć lat temu, kiedy zostałam wybrana na Przewodniczącą Klubu Kobiet Północnej Izby Gospodarczej. Pamiętam, że poza spotkaniami merytorycznymi, które odbywały się praktycznie co tydzień, w niedługim okresie, bo już w marcu zorganizowałam bankiet, w którym uczestniczyło ponad 120 pań. Udało się nam zebrać kilka tysięcy złotych na wsparcie bezrobotnych kobiet w trudnej sytuacji materialnej. Za realizację akcji „Podaruj szczęśliwą sukienkę” w ramach współpracy z wywodzącą się z USA międzynarodową organizacją Dress for Success, otrzymałam wtedy specjalne podziękowania. Aktualnie pełnię w Szczecinie funkcję Ambasadorki programu Sukces TO JA, wspierającego rozwój zawodowy i osobisty kobiet, które chcą rozwinąć skrzydła swojej kariery, potrzebują motywacji i inspiracji, chciałyby wymienić się swoimi doświadczeniami, nawiązać ciekawe kontakty oraz zdobyć nową wiedzę. Cieszę się, że sala jest zawsze pełna, regularnie przychodzi po kilkadziesiąt kobiet, część z nich jest ze mną od początku, nawiązały się znajomości i przyjaźnie. Warsztaty cieszą się dużym zainteresowaniem. I choć sam program skierowany jest do kobiet to ostatnio także gościłyśmy mężczyznę.

***

O KSIĄŻCE

„Wartości kobiece w biznesie”

Celem książki jest opracowanie koncepcji wartości kobiecych w biznesie, w tym identyfikacja i aprecjacja katalogu współczesnych wartości, które mogą wnosić kobiety do biznesu i na rynek pracy. Warto zwrócić uwagę, że powinno to pomóc przedsiębiorstwom, szczególnie w sektorze mikro, małych i średnich firm, w lepszym określaniu i wykorzystaniu potencjału kobiet, jak również samym kobietom ze wszystkich grup zawodowych, bez względu na zajmowany szczebel w hierarchii organizacyjnej firmy, aby więcej z nich odnosiło sukcesy w przyszłości. Książka dedykowana jest nie tylko kobietom mającym zamiar rozwijać swoje kariery, lecz także mężczyznom, którzy chcą lepiej kobiety rozumieć, wspierać je i pomagać im na płaszczyźnie zawodowej. [Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, 2019]

KSIĄŻKĘ MOŻESZ NABYĆ TUTAJ

okladka

O AUTORCE

Dr Monika Różycka – manager, wysokiej klasy specjalista w zakresie podnoszenia zyskowności firm. Zdobyła kilkunastoletnie doświadczenie w branży medycznej, hotelarskiej, restauracyjnej, morskiej, doradztwa finansowego oraz badania jakości systemów zarządzania, w szczególności związanych z opracowywaniem strategii, koncepcji rozwoju, modeli biznesowych, restrukturyzacji, audytów, badań i raportów dla małych, średnich i dużych przedsiębiorstw oraz innych organizacji i instytucji. Zajmuje się dostarczaniem i wdrażaniem rozwiązań, które ustalone wcześniej z klientem pod konkretny problem, cel biznesowy czy priorytet do zrealizowania, przynoszą firmie wzrost przychodów, poprawę rentowności i trwałe rezultaty biznesowe. Autorka 20 publikacji naukowych w dziedzinie filozofii zarządzania i ekonomii, w tym różnorodności ze względu na płeć oraz 22 wystąpień na konferencjach i sympozjach naukowych krajowych i międzynarodowych. Adiunkt, wykładowczyni na studiach MBA. Jej misją jest inspirowanie i uwalnianie potencjału każdego człowieka w firmie, wizją – dostarczanie i wdrażanie unikatowych, kreatywnych i funkcjonalnych rozwiązań w sektorze doradztwa biznesowego, a wartością – indywidualne podejście, wzajemne zaufanie i życzliwość, pasja i zaangażowanie. Prywatnie często zupełnie nieświadomie inspiruje spotkanych na swojej drodze ludzi do rozwoju i doskonalenia.

Więcej informacji: www.rozyckamonika.pl

Przeczytaj także