Monika Pryśko (Tekstualna) opowiada o tym skąd w nas tyle gniewu

Skąd w nas tyle gniewu?

Mam wrażenie, że gniew i złość, które na co dzień obniżają nasz nastrój, a także jakość życia, przychodzą do nas dwutorowo. Po pierwsze, wkurzają nas ludzie, z którymi pracujemy, rodzina, dzieci, które nie chcą współpracować, korki po 15:00 oraz wciąż wyższe ceny w sklepach. Ale gniew, ten stały bywalec naszych myśli, bierze się również z blokad, których sobie często nie uświadamiamy. Z nieumiejętności wyrażania emocji.

Skąd to mogło się wziąć?

Czyż nie jest tak, że w dziewczynkach tłumi się okazywanie złości, a u chłopców smutku?

Zła dziewczynka to niegrzeczna dziewczynka. Dziewczynce nie wypada. Zagniewana dziewczynka to dziewczynka źle wychowana, krnąbrna, do poprawki.

I takim schematem w głowie my, dziś już dorosłe kobiety, wchodzimy w świat osób pełnoletnich bez żadnego kontaktu ze swoją złością. Oczywiście wkurzamy się, krew nas zalewa, wpadamy w złość, ale nie potrafimy ani tych wybuchów zrozumieć, ani ich uniknąć. Dramat.

Czy gniew zarezerwowany jest tylko dla mężczyzn?

Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale wszyscy mamy zakodowane przeświadczenie, że gniew zarezerwowany jest tylko dla mężczyzn, bo jest emocją bardzo dynamiczną, kojarząca się z działaniem, z akcją. Kobiety natomiast są nauczone, by złość tłumić, albo przykrywać ją niezadowoleniem, fochem, irytacją, grymasem. Ale to niezdrowe!

Kobiety są urodzone po to, by pokazywać wszystkie swoje emocje, co do jednej! Także dla naszego dobra, ponieważ tłumione emocje, w  tym złość, działają na naszą niekorzyść.

Złość to taka sama emocja na radość czy smutek.

Jest dla nas bardzo naturalna, ale też potrzebna, bo pojawia się wtedy, gdy coś nie gra, gdy dzieje się coś, na co szybko trzeba zareagować, co nam w jakiś sposób zagraża. Należy docenić tę naszą złość, jako tarczę ochronną, jako emocję, dzięki której możemy zawalczyć o swoje, o coś, co nam się należy, na co zasługujemy, na co czekamy.

Jak podchodzimy do gniewu?

Tylko że my, kobiety, do gniewu pochodzimy jak pies do jeża, czyli na około, nigdy wprost. Gdy jesteście wściekłe, to, zamiast postawić kawę na ławę, wyjaśnić i doprowadzić do konfrontacji, milczymy, organizujemy ciche dni, jesteśmy zgryźliwe, uszczypliwe, obrażamy się i robimy wszystko, by po prostu się nie wściec, bo przecież złość piękności szkodzi.

Ale dam Ci jeszcze jeden argument za jawnym odczuwaniem złości. Jeśli mężczyźni nie mogą się smucić, bo to niemęskie, może być tak, że gdy jest im smutno, ukrywają smutek za złością, bo nie znają niczego innego. Nie są nauczeni odczuwania smutku, i to też jest dla nich niezdrowe. Gdy kobieta ukrywa złość za smutkiem, irytacją czy niezadowoleniem, zabiera sobie możliwość manewru, działania. Same zabieramy sobie sprawczość.

Pamiętaj! Niewyrażona, zagłuszona złość nie znika. Ona sobie grzecznie czeka pod skórą i wybucha w najmniej oczekiwanym momencie. 

O autorce

Monika Pryśko, autorka bloga Tekstualna.pl. Specjalistka od komunikacji społecznej, choć tak naprawdę spełnia się rozpracowując komunikację międzyludzką. Autorka książki i promotorka hasła ,,Bój się i działaj”. Na co dzień tłumaczy emocje na polski. W 2021 roku zajmuje się gniewem, złością i frustracją.