Miał być związek jak w bajce, są uciekające motyle? Tatiana Mindewicz-Puacz w nowej książki pisze, co zrobić z darem miłości.

Dagny Kurdwanowska

 

„Miłość jest najważniejsza” – to zdanie powtarzane tyle razy, zaczyna przypominać banał i wyświechtany slogan. A jednak, niech zabrzmi to banalnie, ale wszyscy najbardziej na świecie pragniemy właśnie miłości. Dlaczego więc, kiedy już ją dostajemy, tak często nie mamy pojęcia co z nią zrobić? „Miłość. I co dalej”, nowa książka Tatiany Mindewicz-Puacz to ciekawa próba spojrzenia na miłość nieskażoną romantyczną przesadą.

Miało być tak pięknie. Kiedy się poznają, uczucie wybucha gwałtownie. Jest gorąco i namiętnie, są szczęśliwi, zakochani – już na zawsze (i jeden dzień dłużej) chcą być ze sobą. Będą żyli długo i szczęśliwie. No prawie, bo dość szybko okazuje się, że motyle w brzuchu starczają na krótko. A kiedy ulecą, zaczynają się pierwsze schody. Ona go już nie rozumie. On za mało o nią dba. Ona ciągle się o coś czepia. On nie chce już z nią sypiać. Wzajemne pretensje narastają. Czasem związek trwa siłą rozpędu albo dla dobra dziecka. Czasem się rozstają. Miłość, która miała trwać aż po grób, pierwsza wylądowała sześć stóp pod ziemią. Dlaczego znów się nie udało? – zastanawiają się oboje.

I co dalej?

Od trzech opowieści o nie do końcach udanych związkach zaczyna się ta książka. Ada tkwi w małżeństwie, w którym nie ma bliskości. Monika została kochanką mężczyzny, który ma rodzinę. Pola z kolei latami próbowała ratować małżeństwo, w którym dominował smutek i rezygnacja. Te trzy bohaterki i ich doświadczenia stają się pretekstem dla Mindewicz-Puacz do opowiedzenia o stereotypach i przekonaniach, które mamy w głowach na temat związków i miłości, nierealnych oczekiwań i błędów, które popełniamy. Nie chodzi jednak o krytykę albo udzielanie złotych rad. „Miłość. I co dalej” to mądry przewodnik, który pozwala w szczerości wobec samego siebie spojrzeć na swój związek i podejście do miłości.

„Miłość to dar. Związek to praca” pisze Tatiana.

W tym prostym zdaniu zawiera się nie tylko credo jej książki, ale i diagnoza przydatna dla wielu z nas. Gdy w ten sposób spojrzymy na nasze relacje, łatwiej przyjdzie nam uporządkowanie własnych przekonań, w których nieźle namieszał mit miłości romantycznej. A mówi on nam m.in., że prawdziwa miłość to tylko taka, która rozpala w nas namiętność i jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności losu. A tymczasem rzeczywistość jakby o tym nie wiedziała – wiele miłości trwa do pierwszej kłótni.

Zamiast ubabrania w romantyzmie (który w rozsądnych dawkach nie jest niczym złym), autorka proponuje bardziej praktyczne dla teraźniejszości i przyszłości związku rozwiązania. Mindewicz-Puacz przekonuje, że kiedy miłość i związek znajdą się w martwym punkcie, naprawiania nie należy zaczynać od relacji lub partnera, ale od siebie. Dlatego zadaje dużo ważnych i na początku niewygodnych pytań. Czy znasz swoje potrzeby? Czy potrafisz o nich opowiedzieć? Czy umiesz otworzyć się na perspektywę drugiej osoby? Kto odpowiada za twoje szczęście? I czy w ogóle dajesz sobie do niego prawo?

Czy wiesz, co czujesz?

Nie chodzi tu o to, by całą odpowiedzialność za udany związek zrzucić na kobietę. To sposób na to, by kobieta zorientowana w związku na dobro innych, uciekająca od siebie, swoich emocji i potrzeb wreszcie spróbowała głębiej spojrzeć w siebie i zrozumieć, co czuje, czego potrzebuje i jakie ma oczekiwania. Czy jestem z tym mężczyzną, bo muszę – do tego się zobowiązałam? Czy jestem z nim, bo chcę? Czy mam w sobie zaufanie? Czy muszę wszystko kontrolować, by poczuć się bezpiecznie? Czy próbuję zmienić swojego partnera, bo sama boje się zmian w sobie?
Tatiana Mindewicz-Puacz pisze uczciwie, że nie chodzi tu także o to, by związek po prostu przetrwał. Ważne jest nie jego trwanie, ale to, by stał się głębszy i bardziej świadomy. Dzięki temu relacja ma szansę stać się trwała, pełna bliskości i zrozumienia.

„Czekanie bez działania to zaniedbanie” – przekonuje Mindewicz-Puacz. Decyzja o zmianie ma uwalniającą moc. To pierwszy krok, by zacząć pozbywać się strachu przed samotnością, wychodzić z toksycznych relacji, zacząć rozmawiać o wzajemnych potrzebach, wątpliwościach i uczuciach. A przede wszystkim do tego, by zaakceptować, że nie będzie idealnie. Paradoksalnie, to właśnie w tym miejscu miłość i związek mają szansę rozkwitnąć. Motyle w brzuchu nie będą już do tego niezbędne.

***

Sukces Pisany Szminką jest patronem książki