Wherenowhere Art Gallery (Foto. Robert Marzec)

Jak magazyn mąki przekształcił się w brukselskie underground gallery?

Dominika Jajszczak

"Patrzymy na czas epidemii, z wdzięcznością, jak na szansę, na otwarcie nowych możliwości i rozwój kreatywności. Jednocześnie czujemy, że wszyscy jesteśmy połączeni. Serce podpowiada nam, że: to od Ciebie i ode mnie i od nas, zależy jaki będzie ciąg dalszy. Zacznijmy od projektowania swojego myślenia, by żyć w przestrzeni serca, dokonywać dobrych wyborów, które służą nam i naszemu otoczeniu." - opowiadają Inga Falkowska i Alicja Deroy w wywiadzie dla Sukcesu Pisanego Szminką. Przeczytaj wywiad o tym, jak magazyn mąki, przekształcił się w brukselskie underground gallery, sztuka stała się uniwersalnym językiem a community art sposobem na życie.

Skąd pomysł na założenie galerii i to jeszcze zagranicą?

Inga Falkowska: Wherenowhere Art Gallery rozpoczęła swoją działalność w lutym 2016 roku. Pomysł na założenie Galerii zrodził się zupełnie spontanicznie. W tym czasie szukałam odpowiedniego lokalu na wystawę moich prac malarskich z cyklu „Powrót  do korzeni”. Mój mąż, Franciszek Falkowski, wówczas podpisywał umowę z bankiem, dotyczącą budynku, który miał mu służyć do przetrzymywania sprzętu budowlanego i zaaranżowania pomieszczeń biurowych. Pewnego dnia udaliśmy się tam razem, by obejrzeć nową inwestycję. Początkowo nie chciał mi nawet pokazać, tego co mieści się na górze, uznając że jest to najmniej ciekawa powierzchnia budynku. To tam właśnie planował umieścić pomieszczenia biurowe, w byłym magazynie mąki. Zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Postanowiłam, że tu odbędzie się moja pierwsza wystawa w Brukseli i tak też się stało. Wystawa przyciągnęła tłumy zaciekawionych osób. Był to prawdziwy sukces, jeśli chodzi o frekwencję. Po pewnym czasie zaczęłam otrzymywać zapytania o kolejne eventy. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo jest ludziom potrzebne obcowanie ze sztuką i jej alternatywnym przekazem, rozbieżnym z powszechnie uznanym stereotypem, że sztuka jest tylko dla elit i ludzi, którzy się na niej znają.

I tak oto były magazyn mąki, przekształcił się w brukselskie underground gallery. Nie mieliśmy funduszy na zakup stołów ani krzeseł. Wpadłam na pomysł, że stoły zrobimy ze szpul po kablach a siedliska ze skrzynek i palet. W początkowej fazie wydarzenia odbywały się raz w miesiącu, stopniowo z coraz większą częstotliwością do dwóch, trzech a nawet czterech razy w miesiącu, przyciągając przy tym artystów i publikę różnej narodowości. Z czasem, mój mąż wyposażył salę w odpowiedni sprzęt do nagłośnienia, wygłuszył ściany i zrobił prawdziwą scenę. Nagłaśniał i nagłaśnia do dziś wszystkie wydarzenia, realizowane w Wherenowhere.

Inga Falkowska (Foto Aleksandra Rowicka MUA & Bodypaint Barbara)
Inga Falkowska (Foto Aleksandra Rowicka MUA & Bodypaint Barbara)

Piszecie, że Wasza galeria jest „otwarta dla każdego, bez względu na narodowość, wyznanie czy orientacje”. Jak ważna jest dla Was różnorodność?

Inga Falkowska: Myślę ze tu trzeba byłoby zadać sobie pytanie, czym jest sztuka? Sztuka sama w sobie jest przestrzenią otwartą. Nie ma większego znaczenia jakim językiem operujemy, ponieważ podstawą dobrej sztuki jest pasja, potrafi ona scalić, to co na pozór wydaje nam się niemożliwe ze względu na panujące różnice, a jednak… Pamiętam event, który wzruszył mnie do łez. Widownia rozeszła się. Na sali pozostali sami artyści i kilku ostatnich gości. Była to impreza międzynarodowa, a więc muzycy różnych narodowości. Jeden z artystów usiadł na podłodze i zaczął grać na gitarze. Po chwili przysiadł się drugi, trzeci, czwarty oraz pozostała garstka publiczności. Nagle wspólnym językiem stała się dla wszystkich muzyka. Ci którzy nie mieli instrumentów w rękach, zaczęli klaskać i wybijać rytmy o podłogę. To było cudowne, wyjątkowe uczucie. Lubię do niego wracać.

Alicja Deroy: Ja również, najbardziej lubię działania z nurtu community arts, bo tutaj pozycję pierwszoplanową zajmuje nie sztuka, ale ludzie i to zarówno Ci, którzy inicjują działanie, jak i Ci, którzy zapraszają (się) do działania, w tym publiczność. Czuję, że warto w tym momencie odwołać się do aspektu osobistego- naszego własnego spełnienia czy satysfakcji, rozpatrywanej z punktu widzenia organizatora, twórcy i odbiorcy. Projektując sytuacje twórcze w Galerii za każdym razem mamy poczucie wolności wyboru: tematu, aranżacji przestrzeni, form działania. Ponadto staramy się zapewnić uczestnikom naszych wydarzeń, podobną swobodę. Naszą rolą jest nie tylko przybliżanie sztuki, o czym była już mowa, ale także rozwój osobisty naszych bywalców. Stwarzamy warunki, w których uczestnicy niejednokrotnie przekonują się sami, że mogą więcej, niż myśleli wcześniej, że potrafią; często zmieniają stosunek do własnego potencjału. Naszym celem jest jedynie obudzić ten drzemiący potencjał, właśnie dlatego odwołujemy się do różnorodności, czyli do emocji, wyobraźni, intuicji, irracjonalnych preferencji, subiektywnych doznań estetycznych. Sprzyjające warunki, które tworzy klimat Galerii, kojarzy mi się z podstawową twórczego życia- z poczuciem bezpieczeństwa, które pomaga nam we wzmacnianiu zaufania do siebie samego, u podstaw, którego może być właśnie osobiste doświadczenie twórcze.

Działacie na terenie Brukseli, wspomniałyście, że atmosferę panującą w galerii można porównać do swobodnej międzynarodowej rodziny. Jak często zapraszacie do współpracy inicjatywy z innych krajów? Czemu to dla Was ważne? Jak rozwiązujecie temat różnic językowych?

Inga Falkowska: Częstotliwość zawiązywania się współpracy międzynarodowej, wynika z potrzeby chwili. Często artyści, zgłaszają się do nas sami, podchodzą podczas eventów lub wysyłają nam linki do stron, gdzie prezentują swoją różnorodną sztukę, począwszy od prac malarskich do koncertów muzycznych czy spektakli teatralnych. Współpraca międzynarodowa jest dla nas bardzo ważna ze względu na samą ideę, przyświecającą powstaniu galerii, tj. podjęcie się misji prowadzenia otwartej przestrzeni dla sztuki, a co za tym idzie, odnajdywania dróg do wspólnego porozumienia na jej płaszczyźnie. Cóż może być piękniejszego?

Alicja Deroy: Galeria ma charakter międzynarodowy, tak, więc podczas wydarzeń, jak i wśród gości, jak to w Brukseli, języki mieszają się jak w tyglu. Przenikanie się kultur jest tu na porządku dziennym i nie stanowi najmniejszego problemu. Wspierając rozwój wielojęzyczności i środowisk wielokulturowych, bardzo chętnie zabieramy całą swoją międzynarodową publiczność w rozliczne, coraz to nowe „przygody ze sztuką kreacji”. Część wydarzeń organizowanych w Wherenowhere Art Gallery, realizowana jest w języku polskim (ojczystym języku założycieli). Naszymi gośćmi są niejednokrotnie całe rodziny a także grupy przyjaciół, pary i ekipy znajomych. Bardzo często są to konfiguracje dwu- lub wielojęzyczne. Zdajemy sobie sprawę, że poprzez język, przekazywane są także wartości, tradycje, kultura; dzięki czemu osoby przebywające w międzynarodowym środowisku, w sposób naturalny przyjmują funkcjonowanie w dwóch lub kilku kulturach za zupełnie normalne. Podobnie jak dzieci multikulti, my także bez większego problemu przechodzimy z jednego języka na drugi i jako szczęśliwi wielojęzyczni, podczas mówienia czy pisania nie popełniamy, większej liczby błędów niż średnio osoby jednojęzyczne. Biorąc przykład z dzieci, które darzymy szczególną sympatią, z bezgraniczną ciekawością, chłoniemy jak gąbka, wszystko to, co sprzyja wzrostowi kreacji. Pod skrzydłami Galerii, odbywają się bardzo różnorodne eventy – od koncertów, wystaw (malarstwa, rzeźby, instalacji artystycznych, fotografii, rękodzieła), poprzez prezentację różnorodnych sztuk teatralnych, performance, pokazy mody, sesje fotograficzne, prezentacje wizualne i poezji, warsztaty, wykłady, panele dyskusyjne, aż po wydarzenia wellbeing, oraz te dedykowane dla najmłodszych i akcje charytatywne. Lista nie jest zamknięta – team Galerii, jak i nasi goście, także jest międzynarodowy i w pełni otwarty na nowe wyzwania.

Wherenowhere Art Gallery (Foto. Robert Marzec)

Czy sztuka i przedsiębiorczość mogą iść w parze? Większość ludzi jednak postrzega to jako skrajne kategorie życia i biznesu.

Inga Falkowska : Trudno jest pogodzić te dwie kategorie. Niewykluczone, że jest to możliwe. Życzyłabym wszystkim artystom by mogli utrzymać się ze sztuki, aczkolwiek nie należy to do łatwych przedsięwzięć. Myślę, że podstawą każdego sukcesu jest to, by się robiło to, co się naprawdę kocha a reszta miejmy nadzieję przyjdzie z czasem.

Alicja Deroy: Ja natomiast sądzę, że jest to możliwe, bo sztuka i biznes, to choć pozornie odległe od siebie dwa światy, mogą istnieć w absolutnej harmonii i w inspirujący sposób wpływać na siebie, dając sobie wzajemnie wiele korzyści. Wherenowhere Art Gallery to bardzo ciekawy przykład połączenia biznesu i sztuki. W jednym budynku znajduje się firma budowlana i galeria, będąca organizacją non-profit. Obie inicjatywy prowadzone są w naturalnej symbiozie. Inga i Franciszek Falkowscy, wraz ze swoimi córkami – Victorią i Izabelą, w bardzo spontaniczny i przyjacielski sposób, zupełnie nieświadomie, pokazują jak można prowadzić rodzinny biznes i Galerię Sztuki, a przy tym twórczo żyć. Atmosfera otwartości i szacunku dla różnorodności, kreowana przez każdego z członków tej rodziny, bardzo ułatwia drogę do wzajemnego zrozumienia i usprawnia komunikację oraz działania w zespole. Jestem przekonana, że to, co staje się coraz bardziej poszukiwane i cenione w świecie, to właśnie twórcze umysły, intuicyjny/ ożywczy ogląd i niezależność myślenia. Brukselska undergroud’owa Wherenowhere Art Gallery to właśnie niezwykłe połączenie tych cech i partnerstwa, pokazującego, iż wczesna intuicja jest cenniejsza niż późna wiedza.

Jak działacie i w co się angażujecie teraz kiedy działanie galerii z oczywistych powodów jest mocno ograniczone?

Alicja Deroy: Pandemia zmieniła świat, nie pytając nikogo o zgodę. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym, nikt nie pytał nas czy jesteśmy na to gotowi. Przed nami piętrzyły się kolejne wyzwania, którym trzeba było stawić czoła. Zwolniliśmy życiowo, jak i społecznie, ale przede wszystkim zawodowo. Mijał kolejny tydzień nowej rzeczywistości, przywykliśmy już do zmian i zaczęliśmy tęsknić za wspólnymi działaniami w obszarze kultury, sztuki i kreacji. Nie pamiętam dokładnie, w którym momencie nadszedł czas, dostosowania się do nowych zasad – przejścia z etapu wyparcia i niedowierzania do etapu aktywnego poszukiwania nowych możliwości komunikowania się Galerii z odbiorcami i eksperymentowania nowych rozwiązań. Z pewnością nastąpił on po kilku głębokich rozmowach zespołu, które pomogły nam pokonać opór, coraz to bardziej przybliżając nas do punktu zwrotnego, w którym, doszliśmy do wspólnego wniosku, że świat wirtualny nie ma granic a Wherenowhere Art Gallery, jest i będzie, dla każdego zawsze otwarta.

Oswajając się z sytuacją, wróciliśmy do źródła, wspólnie definiując jakim miejscem jest Galeria Wherenowhere, jakie cele nam przyświecają, dlaczego w niej działamy i jakie towarzyszą nam przy tym emocje. Powrót do „mikrochwil radości”, które przywoływaliśmy, wspominając nasze wspólne działania, na nowo dodał nam skrzydeł a Pegaz z naszego logo, nie mógł się już doczekać, kogo przyjmie pod swoje skrzydła. Tak rozpoczął się proces reorganizacji pracy Wherenowhere Art Gallery na nowych zasadach.  Odwiedzając profile różnych twórców, artystów czy organizacji, często zdarzało mi się, że nie odnajdywałam  na nich informacji o tym, kim są. Pomyślałam więc, że nie tylko ja nie mam ochoty tracić czasu na zgadywanie, czym się kto zajmuje, w czym pomaga, czego potrzebuje. Dlatego też w pierwszej kolejności przejrzeliśmy swój profil i przygotowaliśmy prezentację Galerii (w kilku językach), która nie budzi żadnych wątpliwości – pozwala poczuć, jakim miejscem jesteśmy.

Zauważyliśmy, że w oczekiwaniu na „lepsze czasy”, nie tylko możemy pozostawać w aktywnym kontakcie ze społecznością Galerii, ale także proponować naszym odbiorcom zupełnie nowe treści a do współpracy zapraszać niemal każdego, kogo sobie tylko wymarzymy. W tym celu potraktowaliśmy social media, jako użyteczne narzędzie, które pomaga nam, dziś docierać nie tylko do Polek i Polaków na całym świecie. Wybraliśmy jedną platformę i właśnie tam, średnio dwa razy w tygodniu, proponujemy rozgościć się naszym odbiorcom by wspólnie ucztować. Wspieramy starannie wyselekcjonowane przez nas wydarzenia. Zdajemy sobie sprawę, że aby zaistnieć w głowach naszych odbiorców, trzeba mieć konkretny przekaz. Wybraliśmy więc obszary, z którymi będziemy się kojarzyć.  Następnie skupiliśmy się na tym, aby „robić to” coraz lepiej z każdym materiałem i docierać do coraz większej grupy subskrybentów. Same liczby to niejako sens sam w sobie, ale ponieważ uważamy, że w życiu najzdrowsza jest równowaga, która jest koniecznym warunkiem, który prowadzi nas do spełnienia, staramy się uważnie dobierać repertuar i otoczenie, bo najważniejsze jest dla nas to, jak ostatecznie się z tym czujemy.

Ponadto, aby nie stać w miejscu, pomaga nam dbanie o relacje z osobami, które już świetnie sobie radzą w powiązanych obszarach. Zaczęliśmy od budowania z nimi relacji poprzez komentowanie i udostępnianie ich treści. W naturalny sposób zwróciliśmy na siebie uwagę, dostając szansę zaistnienia w ich świadomości. W ten sposób zauważyła nas również społeczność tych osób, a Galeria zyskuje rozpoznawalność. Trzymając „rękę na pulsie”, aktywnie poszukujemy oryginalnych wydarzeń. Proponujemy i otrzymujemy różnorodne rozwiązania. Pozostając w kontakcie, łatwiej kooperować z naszymi dotychczasowymi, nowymi i potencjalnymi partnerami, którym w obecnych czasach, oferujemy międzynarodowy patronat nad konkretnym wydarzeniem według zasady win-win.

Postawiliśmy na rzetelną komunikację: wspólnie ustalamy zasady współpracy, a następnie usprawniamy procesy i dopasowujemy je do aktualnych możliwości. Działamy w z tym, co mamy tu i teraz. Nie czekamy, nie odkładamy na później, reagujemy na bieżąco. Trwając z naszą rozrastającą się publicznością, w ten niepewny czas, jesteśmy pracowici, kreatywni, otwarci na nowe, chętnie się uczymy, słuchamy, zadajemy pytania i szukamy optymalnych rozwiązań.

Patrzymy na czas epidemii, z wdzięcznością, jak na szansę, na otwarcie nowych możliwości i rozwój kreatywności. Jednocześnie czujemy, że wszyscy jesteśmy połączeni. Serce podpowiada nam, że: to od Ciebie i ode mnie i od nas, zależy jaki będzie ciąg dalszy. Zacznijmy od projektowania swojego myślenia, by żyć w przestrzeni serca, dokonywać dobrych wyborów, które służą nam i naszemu otoczeniu. Już teraz zapraszamy do świata twórczej inspiracji: www.facebook.com/wherenowheregallery

***

Foto Lag Photography
Foto Lag Photography

Inga Falkowska – to interdyscyplinarna artystka; jest malarką, poetką, autorką instalacji artystycznych „Piąty wymiar” oraz założycielką Wherenowhere Art Gallery w Brukseli, którą prowadzi od 4 lat wraz z mężem Franciszkiem Falkowskim. Ponadto jest projektantką i kreatorką, unikatowej biżuterii artystycznej. Obrazy Ingi Falkowskiej wystawiane były zarówno w Belgii jak i poza jej granicami. Do jej znaczących wystaw można zaliczyć wystawę, która odbyła się w lutym 2017 roku w Ambasadzie Polskiej oraz w kwietniu 2019 roku w gmachu budynku Parlamentu Europejskiego, gdzie Galeria Artystyczna Wherenowhere znalazła się pośród  dziesięciu najbardziej aktywnie prosperujących organizacji polonijnych za granicą, związanych z działalnością kulturalną. Jako poetka debiutowała na łamach polskiej gazety Agora w 2012 roku, wierszem „Słońca święty Sakrament”. Jej poezja ukazała się w kilku antologiach: „Pociąg naszego wieku” ,”Poplątane Ścieżki”, „Klinika Strachu „. Jest laureatką nagrody pracy organicznej  imienia Mari Konopnickiej za wkład w rozwój i szerzenie kultury polskiej na obczyźnie. W 2019 roku otrzymała wyróżnienie i statuetkę z rąk kapituły, której przewodniczącym jest Dariusz Lebioda, prezes Bydgosko – Toruńskiego Związku Literatów Polskich. Przez kilka lat związana mocno z organizacją  międzynarodową w Antwerpii,  rozwijała swój kunszt artystyczny, współpracując z artystami różnych  narodowości, między innymi z rosyjską pianistką, kompozytorką Olgą Mentchik. Współpraca zaowocowała wspólnym programem słowno- muzycznym na podstawie tekstów Ingi Falkowskiej tłumaczonych na język rosyjski i niderlandzki. Obecnie pracuje nad wspólnym projektem z fotograf Aleksandrą Rowicką. Trwają prace nad jej nową książką. Pod poniższymi linkami znajdują się kreacje artystyczne Ingi Falkowskiej:
www.facebook.com/Inga-art-2510176409209065/
www.facebook.com/inga.jewellery.9

Alicja Deroy – event manager i creative writer Wherenowhere Art Gallery. Zajmuje się projektowaniem sytuacji twórczych. Pasjonatka kojarzenia, organizowania i planowania intuicyjnego. Łączy swoje polskie korzenie z doświadczeniem pracy w środowisku międzynarodowym. Absolwentka wyższych studiów dziennikarskich w specjalizacji komunikacja społeczna a także podyplomowych studiów z zakresu pozyskiwania i zarządzania projektami. Adeptka twórczych warsztatów Laboratorium Edukacji Twórczej CSW, Rocznej Szkoły Regressingu® Moniki Więch. Uczestniczka szkoleń i webinariów z zakresu:  artcoachingu, psychologii procesu, porozumienia bez przemocy, psychobiologii. Obywatelka wszechświata, kolekcjonerka „mikrochwil radości”, która żyje w przestrzeni serca. Pogłębianie świadomości emocjonalnej i efektywności życiowej w oparciu o najnowszą wiedzę z zakresu neuropsychologii,  genetyki i komunikacji interpersonalnej oraz japońska filozofia wabi-sabi to, to, co ją najbardziej interesuje. Praktykuje Koherencję Serca z Małgorzatą Marczewską, Feldenkrais® z Anne-Rose Goyet oraz PortDeBras®.

Strona Wherenowhere Art Gallery www.facebook.com/wherenowheregallery
Kontakt
messenger: m.me/wherenowheregallery
e-mail: wherenowhereart@gmail.com