Tata całuje stopy swojego dziecka, niemowlaka

Hipoteza: Tata to ten gorszy z rodziców

Aleksandra Moskal

Tata nie zmieni pieluszki tak dobrze jak mama. To mama jest dla dziecka najważniejsza. Nie ma to jak mamusia. Nikt tak nie rozumie dziecka jak matka. Mama wie najlepiej. Ile razy słyszałaś/słyszałeś te słowa? Ile razy sama miałaś taką myśl? Ile razy sam tak powiedziałeś?

Czy tata pomaga przy dziecku?

A ja zapytam inaczej – czy tata aby przypadkiem nie jest też rodzicem? Czy nie ma takiej samej odpowiedzialności jak mama? Czy nie jest możliwe, by tata znał swoje dziecko równie dobrze? A może nawet lepiej? Taty obowiązkiem nie jest pomagać. Taty obowiązkiem jest zajmować się dzieckiem, dbać o nie, reagować na jego potrzeby. Mama nie pomaga przy dziecku, jej obowiązkiem jest zajmować się dzieckiem, dbać o nie, reagować na jego potrzeby.
W tym układzie nie powinno być lepszych i gorszych.

Mama i tata – najlepsza jest współpraca

Olga Kordys Kozierowska powtarza zawsze, że jeśli nie będzie równości w domu, to nie będzie jej nigdzie indziej. Nie sposób się z tym nie zgodzić. A nowe ustawy i dyrektywy unijne zdają się tylko to potwierdzać. Nową formę urlopu rodzicielskiego dla ojców powinniśmy więc traktować jako szansę dla całych systemów rodzinnych.

To szansa dla kobiet, bo będą mogły się rozwijać zawodowo. To także szansa dla mężczyzn, by mogli zdobywać doświadczenie w roli rodzica. To szansa dla rodziny, by rodzice byli równymi partnerami, a dzieci rozwijały się w poczuciu bezpieczeństwa. Jak wynika z najnowszego badania Pracuj.pl, ponad połowa Polaków zgadza się co do tego, że budowanie kariery jest znacznie trudniejsze dla matek niż ojców. Również aż 80% kobiet uważa, że dłuższy urlop pozwoliłby ojcom lepiej zrozumieć, z czym wiążą się obowiązki opiekuńcze.

Wygląda więc na to, że 9 tygodni może zmienić naprawdę wiele.

Czy można przekonać do czegoś nieprzekonanych? Sądzę, że zawsze najtrudniej jest dyskutować z faktami, dlatego mam nadzieję, że moja poniższa rozmowa z Kamilem Janowiczem, psychologiem oraz autorem bloga Father_ing będzie doskonałym zbiorem argumentów za tym, by dzielić się obowiązkami. I pozwolić mężczyznom na bycie rodzicami.

ALEKSANDRA MOSKAL: Jak – w pierwszych latach życia – relacja z ojcem wpływa na rozwój dziecka? Stereotyp, jakoby to mama była najważniejsza ma się bardzo dobrze… Ale przecież tata też jest ważny. Co więc – tak obrazowo – ta relacja ojciec – dziecko, temu dziecku “daje”?

KAMIL JANOWICZ: Mnóstwo badań z całego świata pokazuje, że ta relacja z tatą jest bardzo ważna. I jest ona budowana już od pierwszych dni życia dziecka. To co jest najważniejsze to fakt, że zaangażowanie i obecność ojca, dają im szansę na zbudowanie bezpiecznego, ufnego przywiązania. Zdecydowanie lepsza dla dziecka jest sytuacja, kiedy ma tę bliską więź zarówno z matką, jak i ojcem. Wtedy obydwoje rodziców jest dla dziecka taką bezpieczną bazą, źródłem emocjonalnego bezpieczeństwa. A taka sytuacja daje wsparcie również w późniejszym procesie odkrywania świata, daje dziecku możliwość ukojenia emocji, radzenia sobie z trudnościami.

Jeśli chodzi o takie konkretne efekty, to w tym zakresie badania pokazują naprawdę mnóstwo korzyści, które są widoczne w znacznie dłuższej perspektywie, kilku, a nawet kilkunastu lat – dzieci, które posiadają dobrą relację z tatą, z tatą, który jest zaangażowany w rodzicielstwo, mają większą zdolność w radzeniu sobie z emocjami,  , są też bardziej stabilne emocjonalnie. Ponadto, rzadziej borykają się z problemami w zakresie zdrowia psychicznego, np. z depresyjnością, czy też lękliwością.

Dzieci, które mają zaangażowanych ojców lepiej rozwijają się poznawczo, językowo, komunikacyjnie. Chętniej w nowych sytuacjach eksplorują i odkrywają świat, są mniej wycofane. Znacznie lepiej sobie radzą w interakcjach społecznych z rówieśnikami i dorosłymi. Gdy tata od samego początku życia dziecka jest zaangażowany, zauważamy też, że dzieci lepiej rozwijają się fizycznie. Znacznie lepiej radzą sobie z motoryką, zarówno dużą (ruchem, bieganiem, sprawnością fizyczną), jak i małą (manipulowaniem palcami, trzymaniem ołówka, długopisu, rysowaniem, następnie pisaniem).

Ten pozytywny wpływ zaangażowania ojca jest naprawdę widoczny w wielu aspektach. Tak więc zarówno mama, jak i tata są bardzo potrzebni, również ich dobra relacja. W tym układzie każdy ma swój udział.

Czym jest bezpieczne przywiązanie?

Bezpieczne przywiązanie to jeden z typów, wzorców przywiązania. Jest to uwewnętrznienie bezpiecznej i pełnej zaufania relacji z opiekunem, ich wspólnych doświadczeń. W tej relacji opiekun – mama, tata, ale też inne osoby – adekwatnie rozpoznaje potrzeby dziecka, adekwatnie na nie odpowiada. Wiadomo, nie zawsze idealnie, ale generalnie dobrze. Chodzi o to, by na emocje dziecka reagować z zainteresowaniem, troską, życzliwością, z pewną wrażliwością, zamiast obojętnością albo gniewem.

To bezpieczne przywiązanie daje dziecku poczucie, że może ujawniać swoje stany, swoje potrzeby. Kiedy jest małe, robi to płacząc, krzycząc, próbując nawiązać kontakt wzrokowy, wyciągając rączki. Później używa słów, różnych zachowań. Ale przede wszystkim jest to takie wewnętrzne poczucie, że może to robić i że zostanie to przyjęte, zaakceptowane. Że ta druga osoba będzie szukała – w miarę możliwości – rozwiązań, że mi pomoże, że mogę na nią liczyć. To budowanie w dziecku doświadczenia, że ta pomoc nadejdzie i będzie adekwatna, nawet jeśli chwilę musi na nią zaczekać.

Tym bardziej warto mieć na względzie, że dla dziecka cenne jest posiadanie tej bezpiecznej relacji z dwoma rodzicami.

Tak, bo. co jest niezwykle ważne. dziecko może zbudować inny wzorzec przywiązania z jednym rodzicem i inny z drugim, to jest kwestia specyfiki konkretnej relacji. Czyli dziecko może mieć np. bezpieczne przywiązanie z mamą, a np. lękowe z tatą. Albo odwrotnie. Może się tak zdarzyć z bardzo wielu różnych względów, dlatego trzeba zadbać, by dziecko miało bezpieczną więź chociaż z jednym z rodziców. A kiedy ma ją z obojgiem rodziców, to jest to dużo lepsza rozwojowo sytuacja, wiadomo.

Można uogólnić, że w pierwszych miesiącach życia dzieci przede wszystkim potrzebują dwóch rzeczy: być z rodzicem blisko – noszenia na rękach i przytulasów oraz dwa – opieki – karmienia, przebierania, przewijania. Dlaczego istotne jest, by tata był częścią tych pierwszych doświadczeń, takiej „pracy u podstaw” przy dziecku?

Mówiąc o takich czynnościach opiekuńczo-pielęgnacyjnych, to tak naprawdę kilka względów przemawia za tym, że warto, by oboje rodziców byli w to zaangażowani.

Po pierwsze – to, co już zostało powiedziane – te interakcje są bardzo ważne dla budowania tej więzi. Wtedy dziecko zbiera doświadczenia, że zarówno jeden, jak i drugi rodzic potrafią rozpoznawać jego potrzeby. Starają się je otoczyć troską, akceptują to, co dzieje się w emocjach dziecka, w jego ciele i przychodzą z pomocą. Na początku w formie przytulenia, nakarmienia, zmiany pieluszki, ubrania lżej, gdy jest ciepło i cieplej, gdy jest zimno. To wszystko jest niezwykle ważne dla budowy tego bezpiecznego przywiązania.

Ale jest jeszcze kilka innych rzeczy. Te pierwsze wspólne miesiące to doskonała okazja dla rodziców, żeby poznać nasze dziecko, zobaczyć, jak ono reaguje. Rozpoznać płacz – czy to płacz z powodu głodu, mokrej pieluszki czy może bólu zębów. Jeśli rodzice mają kontakt z dzieckiem, to uczą się rozpoznawać sygnały dziecka, dzięki czemu są w stanie znacznie lepiej, adekwatnie reagować na jego potrzeby. To ważne, by również tata miał szansę się tego nauczyć, poznać swoje dziecko, zobaczyć, co jego dziecko lubi, jakie aktywności mu odpowiadają. Obecność ojca przy dziecku wzmacnia jego kompetencje rodzicielskie, bo przecież nikt się z tą wiedzą i umiejętnościami nie rodzi. Wszystkiego przy dziecku musimy się nauczyć.

Inna ważna kwestia to to, że jeśli rodzice dzielą się tymi obowiązkami, to jest mniejsze ryzyko, że któryś z nich będzie przeciążony. Jak dzieje się to w przypadku tego bardziej tradycyjnego wzorca, kiedy większość opieki spada na matkę. A robiąc wszystko, nierzadko skutkuje to tym, że młode mamy są po prostu przemęczone – zarówno fizycznie, jak i psychicznie. To natomiast prowadzi do tego, że tracimy pewną wrażliwość, adekwatność sytuacji. Jeśli jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, to mamy w sobie znacznie mniej emocjonalnej pojemności, jest nam trudniej wesprzeć dziecko i adekwatnie reagować na jego potrzeby – kolejny raz wziąć na ręce, przeczytać jakąś bajeczkę, ukoić. Im więcej frustracji i napięcia, tym dziecko mocniej to odczuwa na poziomie fizycznym.

Zatem, zaangażowanie ojca ma też wpływ – trochę pośredni – i pomaga partnerce być lepszą matką. Bardziej adekwatną i dostępną, mniej zmęczoną, mającą więcej pozytywnej energii. Gdy nie jesteśmy przytłoczeni, nie marzymy tylko o tym, by dożyć do wieczora, ale możemy lepiej wspierać dziecko.

Często słyszy się opinie, że dziecko nie będzie pamiętało, więc to nie ma znaczenia. Że dziecko nie będzie pamiętało, kto je przewijał, nosił na rękach, był przy nim w pierwszych miesiącach życia. To – nie ukrywam – trochę smutne.

Prawdą jest, że nie będzie pamiętało „poznawczo”, bo rzeczywiście pamięć semantyczna rozwija się znacznie później – nie pamiętamy tego, co się działo, kiedy mieliśmy kilka miesięcy. Ale nasze wzorce budowania relacji, kompetencje emocjonalnie, zasoby, to przywiązanie właśnie, to jest coś, co nas kształtuje. I rzutuje na to, jak funkcjonujemy w dzieciństwie, w czasie dorastania, dorosłości. Nie ma więc takiej pamięci umysłowej, werbalnej, ale zdecydowanie jest pamięć emocji i relacji.

56% Polaków korzystających z urlopu wychowawczego przyznaje, że zajmowanie się dzieckiem i domem to trudne obowiązki

Jednym z celów dyrektywy work-life balance, która zacznie obowiązywać już w kwietniu, jest redefinicja podziału obowiązków i wyrównanie szans kobiet na rynku pracy.  Aż ¾ matek badanych przez Pracuj.pl twierdzi, że dłuższy urlop rodzicielski, pomógłby im lepiej podzielić się z partnerem obowiązkami przy dziecku. Prawie 70% z nich uważa, że taki urlop będzie szansą na zbudowanie lepszej więzi taty z dzieckiem.

Jak wygląda urlop tacierzyński w rzeczywistości? Zapytałam Tomasza Ruska, czyli Tatę na macierzyńskim.

Decyzja o pójściu na urlop tacierzyński, a dokładnie część macierzyńskiego i cały rodzicielski, była wspólna i przemyślana. Ja pracowałem na etacie, a żona prowadziła działalność gospodarczą, dlatego uznaliśmy, że organizacyjne i finansowo lepsze dla nas będzie rozwiązanie ze mną na urlopie. Oczywiście jednak podstawowym powodem była moja chęć! Przy starszej córce nie miałem takiej możliwości – 14 lat temu nie było takich rozwiązań. Jeszcze zanim Helena pojawiła się na świecie, wiedzieliśmy, że przejmę część macierzyńskiego i pójdę na przynajmniej połowę rodzicielskiego. Pracodawca był nieco zaskoczony, bo byłem prawdopodobnie pierwszym mężczyzną w firmie, który zdecydował się skorzystać z urlopu wychowawczego. Miałem jednak sporo wsparcia i nie usłyszałem ani jednego przykrego słowa. Tata na urlopie to same plusy dla relacji partnerskiej. Jako mężczyzna pokazuję, że jestem współrodzicem na 100%, że jestem odpowiedzialnym opiekunem i że biorę odpowiedzialność za nasze dziecko. Zapewniam też, że mężczyzna jako jedyny dzienny opiekun dziecka, szybko nabiera ogromnego szacunku do macierzyństwa - a raczej do pracy, jaką jest opieka nad dzieckiem. Nigdy nie powiem że to "urlop" albo że to "przecież tylko siedzenie w domu z dzieckiem". Taki urlop sprawia też, że mężczyzna staje się lepszym rodzicem. Dzięki temu można później mówić o pełnej wymienności w opiece nad dzieckiem, a mama może spokojnie wyjechać na weekend czy kilka dni, bez obaw, że partner sobie nie poradzi. Urlop tacierzyński to dla mnie najwspanialszy, cenny czas. Nigdy nie miałem tyle czasu na zajmowanie się dzieckiem, bez myślenia o pracy. To luksus, bo po urlopie rodzicielskim oboje rodziców musi godzić pracę z opieką nad maluchem. Podczas urlopu (co za śmieszna nazwa) mogłem w pełni poświęcić się dziecku. I tak, chodzi się wiecznie zmęczonym, przebodźcowanym, a poczucie odpowiedzialności bywa przytłaczające, ale satysfakcja jest ogromna. Polecam to wszystkim ojcom.

Hipoteza: Tata to ten gorszy z rodziców – jest BŁĘDNA.

Wniosek: Tata jest takim samym rodzicem jak mama.