Jolanta Langowska-Żurakowska

Jak ważne są współczesne role models?

Jolanta Langowska-Żurakowska

Jaki wpływ na podejmowane przez nas decyzje życiowe mają osoby, które nas otaczają oraz najbliższe środowisko? Jak splot przypadków może wpływać na rozwój Twojej kariery zawodowej? Przeczytaj felieton Jolanty Langowskiej-Żurakowskiej z Orange Polska.

Kiedy byłam małą dziewczynką, rodzice i nauczyciele pytali mnie kim chcę zostać w przyszłości. Odpowiedzi, których udzielałam były różne, nigdy do końca moje, zawsze chociaż odrobinę dostosowane do mojego rozmówcy: czy to nauczycielki, księdza, ciotki, babci czy wujka. I tak mijały lata, mój stan świadomości w żadnym stopniu się nie zmieniał, a i tak musiałam podjąć decyzje, które miały stanowić o całej mojej przyszłości. W podobnej sytuacji byli niemal wszyscy moi rówieśnicy i rówieśniczki.

Pochodzę ze wsi, moi rodzice są rolnikami. Do szkoły średniej chodziłam do Liceum Ogólnokształcącego w kilkunastotysięcznym mieście przy granicy Obwodem Kaliningradzkim.  Kobiety, które mnie otaczały, spełniały głównie role pomocniczo-opiekuńcze bądź też były związane z pracą na gospodarce. Szczytem moich marzeń i ambicji w tamtym czasie było zostać nauczycielką lub też urzędniczką, bo tylko takie zawody gwarantowały stały, stabilny dochód. Nie byłam sobie w stanie wyobrazić, jak mogłaby wyglądać praca naukowczyni, inżynierki czy też dyrektorki, bo takich kobiet nie było w moim otoczeniu. W szkole natomiast poznawaliśmy historię wspaniałych osiągnięć i wynalazków, których autorami byli tylko i wyłącznie mężczyźni.  Z perspektywy czasu wiem, jak bardzo brakowało mi wtedy kogoś, z kim mogłabym się utożsamiać.

Później wszystko potoczyło się samo. Studia historyczne, specjalizacja pedagogiczna, praktyki w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum. Niestety, w tzw. międzyczasie okazało się, że praca nauczycielki nie jest dla mnie. Praktyki pozwoliły zweryfikować moje ówczesne plany i chociaż nadal nie wiedziałam co chcę robić w przyszłości, to, byłam pewna, że nie mogłabym pracować w szkole. Gorzej, że ta wiedza „przyszła” do mnie dopiero na 3 roku studiów. Dobrze, że, mimo studiów dziennych, miałam już doświadczenie zawodowe. Wynikało to z konieczności utrzymania się na studiach, ponieważ to, co dostawałam od moich rodziców, zwyczajnie nie wystarczało na zapewnienie moich podstawowych potrzeb. I tak na czwartym roku studiów rozpoczęła się moja przygoda z Orange. Studia oczywiście ukończyłam, bo była to jedyna dopuszczalna wtedy opcja.

Praca w branży technologicznej przyszła do mnie trochę przez przypadek, okazała się jednak moim zajęciem na dużo dłużej. To, czego nie wyobrażałam sobie jako mała dziewczynka, nauczyłam się jako dorosła kobieta. Moja ścieżka kariery, począwszy od Recepcjonistki, kończąc na Kierowniczce Projektów w Sieci, wymagała ode mnie bardzo dużej elastyczności, otwartości na nowe wyzwania, ciągłej nauki, ale też oduczania się umiejętności, z których w bieżącym czasie nie korzystam. Niejednokrotnie też, mimo ogromnego strachu przed zmianą, korzystałam z nadarzających się okazji. Każdorazowo wiązało się to z bardzo dużym wysiłkiem intelektualnym, ale było warto, bo dzięki temu zdobywałam kolejne szczeble kariery.  

Czy miejsce, w którym pracuję obecnie, jest moim docelowym? Nie sądzę, ponieważ gdzieś wewnątrz mam ogromny głód zupełnie nowych wyzwań. Dokąd on mnie doprowadzi? Zobaczymy. W odróżnieniu jednak od małej dziewczynki, która nie miała z kim się utożsamiać, jeżeli chodzi o karierę, na chwilę obecną bardzo wiele się zmieniło. Patrzę na moje wspaniałe koleżanki z branży telekomunikacyjnej i nie tylko, i widzę, jak wiele możliwości mamy jako kobiety i jak wiele możemy osiągnąć. Nie jest to oczywiście prosta droga, wymaga bardzo dużo pracy, a także przełamywania nadal funkcjonujących w społeczeństwie stereotypów. Ale warto, dla nas, dla naszych sióstr, koleżanek, córek, wnuczek, współpracowniczek. Praca w technologiach niesie bowiem bardzo wiele możliwości, z których każda z nas może tak samo korzystać jak mężczyźni.