Kiedy zaczynać?
Rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej to bardzo ryzykowne posunięcie. Większości firm nie udaje się utrzymać na rynku dłużej niż kilka lat, co nie jest tylko polską specyfiką. Bardzo często jest tak, że firma “wychodzi na plus” – ale zysk jest zbyt mały w porównaniu z wysiłkiem właściciela, ryzykiem przez niego ponoszonym i tym, co mógłby zarobić pracując dla kogoś. W branży TSL (transport, spedycja, logistyka) jest dokładnie tak samo – a jednak ciągle powstają nowe firmy, zakładane przez ludzi w różnym wieku i z różnym bagażem doświadczeń.
Kusząca jest na pewno wizja rozpoczęcia biznesu od razu po studiach – z młodzieńczym zapałem, a przede wszystkim bez konieczności zarobienia na dzieci czy kredyt mieszkaniowy. To, co być może świetnie sprawdza się w technologicznych startupach, raczej nie przyniesie sukcesu w branży TSL. Trzeba włożyć więcej pracy, więcej kapitału (nie wystarczy kolega programista, który zrobi pomysłową aplikację na smartfony), a przede wszystkim znacznie dłużej czeka się na efekty.
W idealnym świecie prymus studiów na kierunku logistycznym świetnie poradzi sobie w firmie logistycznej. Tak niestety nie jest. Świeżo upieczony absolwent, rzucony na głęboką wodę, nie da sobie rady pracując dla kogoś, nie mówiąc już o prowadzeniu własnej firmy. W TSL najważniejsze jest praktyczne doświadczenie, dlatego zdecydowanie odradzam próbowanie sił zaraz po studiach. Pamiętam, że sama, po opuszczeniu murów uczelni, nie wiedziałam, gdzie się rejestruje działalność gospodarczą i nie odróżniałam podatku PIT od VAT. Wydaje mi się, że u kolejnych generacji studentów poziom wiedzy się nie zmienił.
Studenci studiów kierunkowych, którzy u nas rozpoczynają pracę, bardzo szybko orientują się, że większość wiedzy teoretycznej, którą posiadają, jest nieprzydatna. Mają natomiast duże braki w wiedzy praktycznej. Dlatego lepiej nabrać doświadczenia pracując dla kogoś, niezależnie od tego, czy jest to mała firma czy gigant w branży, i dopiero wtedy przekonać się, czy faktycznie chcemy pracować w sektorze TSL. Po kilku czy kilkunastu latach ma się wreszcie wystarczająco dużo wiedzy i kontaktów, aby spróbować prowadzenia biznesu na własną rękę.
Kto może?
Zapewne przedstawiciele każdej branży są przekonani o swojej wyjątkowości. Faktem jest jednak, że w TSL naprawdę wymagana jest wysoka odporność na stres, umiejętność szybkiego podejmowania decyzji w trudnych sytuacjach, otwartość na ludzi, łatwość nawiązywania z nimi kontaktów, rzetelność oraz umiejętność wyciągania wniosków z porażek (bo takie na pewno będą).
Specyfiką tej branży jest duże tempo pracy (często w nietypowych godzinach) oraz duża ilość stresu (warto sobie uświadomić, co oznacza TIR wypełniony cytrusami, który utknie gdzieś na granicy w środku upalnego lata). Takie warunki sprawiają, że wiele osób się wypala i zmienia branżę na mniej stresującą. Jeśli ktoś szuka spokoju, to na pewno są lepsze opcje. Ale jeśli ktoś poszukuje adrenaliny, to na pewno tutaj ją znajdzie.
Kobiety są dość nieliczne w branży TSL, trudno więc o stworzenie jakiegoś pełnego obrazu i pokuszenie się o diagnozę, czy dobrze sprawdzają się w tej branży. Nie widzę jednak powodu, dla którego miałybyśmy wypadać gorzej niż panowie. Oczywiście stereotypowo panie mają mniejszą wiedzę o motoryzacji, ale nie trzeba się jakoś wybitnie znać na olejach do silników wysokoprężnych, aby z sukcesem zajmować się międzynarodowym transportem. Kobiety znacznie lepiej niż mężczyźni radzą sobie z budowaniem relacji oraz kierowaniem zespołem, co może być dla firmy znacznie bardziej przydatne, niż umiejętność wymiany opony w ciężarówce.
To, że jesteśmy tak słabo reprezentowane w branży TSL, wynika w dużej mierze z tego, że trudno jest pracę logistyka pogodzić z życiem rodzinnym i wychowaniem dzieci. To nie jest typowa praca biurowa, typu “od 9 do 17”. Zepsuta ciężarówka, problem na granicy, niepełna dokumentacja… Nasze transporty wędrują po całym świecie, zawsze może się przydarzyć coś, co sprawi, że nie będzie można wyjść z firmy i pójść do domu.
Kto się lepiej sprawdzi jako właściciel firmy z branży TSL – osoba z doświadczeniem z dużej korporacji czy osoba, która pracowała w małych firmach? Oczywiście praca w dużej firmie ma niepodważalne zalety. Dla naszego rozwoju lepsza jest jednak praca w mniejszej organizacji, w której możemy zdobyć ogólną wiedzę dotyczącą różnych aspektów funkcjonowania przedsiębiorstwa. W dużej firmie istnieje spora szansa, że na lata utkniemy w jednym dziale wykonując jeden tylko typ zadań, a tym samym zdobędziemy bardzo ograniczone doświadczenia.
Dokumenty, zezwolenia, zaświadczenia…
Start w branży TSL to nie tylko kwestia chęci, wiedzy i zgromadzenia odpowiednich funduszy. Oczywiście, jak wszędzie, również w transporcie, logistyce i spedycji działa tzw. szara strefa, ale jeśli chcemy działać legalnie, trzeba spełnić określone warunki formalne.
Moja firma zaczynała od transportu drogowego, konieczne więc było zdobycie Licencji na wykonywanie transportu drogowego przyznawanej przez urząd miasta, w którym firma ma siedzibę. Koszt takiej licencji jest uzależniony od okresu, na który chcemy ją wykupić. Aby tę licencję uzyskać, konieczne jest posiadanie Certyfikatu Kompetencji Zawodowych Przewoźnika, który uzyskujemy po zdanym egzaminie w Instytucie Transportu Samochodowego. Certyfikat jest przyznawany bezterminowo, natomiast opłata zawiązana z jego otrzymaniem to ok. 800 złotych. Oczywiście możemy również skorzystać z kursów przygotowujących do niego, co będzie się wiązało z dodatkowymi opłatami.
Przeczytaj także: Łącząc siły z innymi możemy dostarczyć nową jakość na rynek
Niezbędne jest także spełnienie wymogu dobrej reputacji – dotyczy to osoby zarządzającej firmą, która składa oświadczenie, że nie była skazana prawomocnym wyrokiem sądu. Konieczne jest przedstawienie dokumentów potwierdzających sytuację finansową, umożliwiającą podjęcie i prowadzenie działalności gospodarczej w kwocie 50.000 EUR. Należy również wykupić ubezpieczenie OC Przewoźnika i OC Spedytora – koszt jest różny, w zależności od tego, z jakiego ubezpieczyciela skorzystamy.
Jak zdobyć pierwszego klienta?
Mamy już wymagane dokumenty, mamy biuro, stronę www, telefon i komputer. Nie mamy jeszcze klienta. Jak go zdobyć? Nie obejdzie się bez telefonów czy wysyłania swojej oferty drogą mailową, ale najważniejsze są kontakty w branży. Ktoś musi nam zaufać – a trudno zaufać komuś, kto nie może się niczym wykazać.
Ryzyko związane z niepowodzeniem jest w tej branży bardzo duże – ciężarówka z produktami musi dotrzeć na czas do sklepu, ciężarówka z częściami musi na czas dotrzeć do fabryki. Dlatego nie ma co liczyć na duże zlecenia – w początkowym okresie musimy się zadowolić drobnymi kontraktami, zbyt małymi, aby chciały się nimi zająć większe firmy. W ten sposób budujemy sobie reputację, sieć kontaktów, portfolio klientów. Na początku musimy być bardzo konkurencyjni, stawki mamy więc raczej takie, żeby do interesu nie dokładać. Zarabianie będzie możliwe dopiero później. Warto założyć, że pierwsze półrocze minie nam na próbach zdobycia jakiegoś zlecenia i wypracowaniu jakiegokolwiek dochodu.
Gdy już możemy się czymś pochwalić, trzeba pojawiać się na branżowych imprezach – targach, konferencjach. Bezpośredni kontakt będzie bardziej skuteczny niż telefony czy maile.
Założenie firmy to dopiero początek…
Na początku działania firmy należy zwrócić szczególną uwagę na dwie rzeczy: przepływy gotówkowe i wiarygodność zleceniodawców. W transporcie i logistyce mamy do czynienia z dość długimi terminami płatności, a dodatkowo większość należności regulowana jest z dużym opóźnieniem. Wiele młodych firm plajtowało tylko dlatego, że ich kontrahent zwlekał z wywiązaniem się ze swoich należności.
Niebezpieczna jest także utrata czujności. Debiut firmy się udał, pozyskaliśmy pierwszych dużych klientów i wydaje się, że wszystko będzie tylko coraz lepiej. Teoretycznie duże firmy zazwyczaj są wypłacalne, jednakże praktyczne zweryfikowanie tego przekonania może być bardzo kosztowne. Im większa jest firma, z którą współpracujemy, tym bardziej jej ufamy i tym trudniej jest taką relację zerwać – łudzimy się, że taki biznesowy kontakt warto utrzymywać.
Trzeba olbrzymią uwagę przywiązywać do sprawdzenia uczciwości partnerów. Wartość towarów, którymi się zajmujemy, może być olbrzymia – wyobraźmy sobie TIR-a wypełnionego tysiącami najnowszych laptopów czy telewizorów. Pokusa jest duża, dlatego lepiej w ogóle nie współpracować z tanimi, ale niewiarygodnymi firmami. Oczywiście jest ubezpieczenie, ale nie zawsze wystarczy ono, aby uratować firmę.
***
O autorce:
Monika Zybert jest założycielką i prezesem firmy AMC Logistic – operatora logistycznego oferującego usługi z zakresu transportu międzynarodowego. Firma specjalizuje się w transporcie drogowym na terenie UE, do jej klientów należą głównie międzynarodowi operatorzy logistyczni, a także firmy produkcyjne i firmy zajmujące się handlem międzynarodowym. Monika jest absolwentką SGH na kierunku Ekonomia, z branżą związała się w 2004 r. Firmę AMC Logistic założyła w 2009 r.