negatywne nastawienie

5 sposobów na to, jak skończyć z negatywnym nastawieniem

Dagny Kurdwanowska

Gdy pojawia się wyzwanie, a ty myślisz: „To się nie uda”, sama sobie podstawiasz nogę. Jak przestać być sabotażystą, a zostać swoim sprzymierzeńcem?

Przychodzisz do pracy jak co dzień. Masz swój plan, wiesz, co masz robić, wyznaczyłaś swoje priorytety, wszystko jest poukładane. Ale pierwsze, czego dowiadujesz się, gdy otwierasz pocztę, to że szef zwołał pilne zebranie. No tak, znowu czegoś będzie chciał – myślisz niezadowolona. I rzeczywiście, okazuje się, że pojawił się ważny projekt. Wszyscy mają rzucić to, co robią i zająć się nowym wyzwaniem. Ty jesteś sceptyczna – zespół ma mało czasu, w dodatku nigdy wcześniej nie realizował takie zadania. „To się nie uda” – mówisz kolegom i koleżankom, kiedy wychodzicie z zebrania. Jesteś trochę zaskoczona, że patrzą na ciebie z niechęcią.

Inny sytuacja – pracujesz na tym samym stanowisku od kilku lat. W zasadzie jesteś zadowolona, ale kiedy zaczynasz się nad tym zastanawiać, myślisz, że jednak brakuje ci nowych wyzwań, przeszkadza to, że się nie rozwijasz. Wyobrażasz sobie, że chciałabyś być tak odważna jak Ania, która poprosiła szefa o nowe zadania, a kiedy wykonała je dobrze, szybko awansowała. No tak, ale przecież ty nie jesteś tak dobra jak Ania – zaczynasz wyliczać wszystkie kompetencje, których nie masz, a w końcu stwierdzasz, że jesteś beznadziejna i nigdy byś sobie nie poradziła z dodatkowymi obowiązkami. Odpuszczasz i działasz jak dotychczas.

Te dwa przykłady pokazują, co dzieje się w naszych głowach, gdy zamiast ciekawości, optymizmu i przekonania, że damy sobie radę, pojawia się lęk, niepewność i brak wiary we własne możliwości. Ich przejawem są właśnie negatywne nastawienie i czarne scenariusze, które skutecznie potrafią zniechęcić nas do działania.

Po co właściwie siebie straszymy i wmawiamy sobie, że lepiej będzie od razu odpuścić niż podejmować ryzyko? Po pierwsze, to mechanizm, który ma nas chronić przed tym, czego boimy się najbardziej – przed porażką. Wmawiamy sobie więc, że nie warto, że to i tak bez sensu, że to strata czasu. Przez chwilę czujemy się bezpiecznie, bo nie podejmując wyzwania, nie możemy przegrać. Ale czy długofalowo unik da nam satysfakcję? Tak naprawdę wzmocni w nas tylko przekonanie, że się do czegoś nie nadajemy. Po drugie, ma nas chronić przed oceną innych, której także często bardzo się boimy. Zniechęcając się do działania, dystansując się, odpuszczając wydaje nam się, że się przed nią ustrzeżemy. Tak się nie dzieje, bo brak działania także bywa oceniany. Po trzecie, może być efektem rozczarowania i frustracji – bo wcześniej nie udało nam się osiągnąć tego, o co walczyliśmy, bo straciliśmy coś, co było dla nas ważne i zamiast przeanalizować swoją porażkę, postanowiliśmy się zabezpieczyć przed kolejnymi, nie robiąc nic.

Problem z negatywnym nastawieniem polega jednak na tym, że rzadko kiedy prowadzi nas do pozytywnych rezultatów i rozwoju. To tak jakbyśmy chcieli pojechać w długą trasę z zaciągniętym hamulcem ręcznym albo próbowali przebiec maraton, przywiązując sobie do nogi 20-kilogramowe odważniki. W pierwszym przypadku nigdzie nie dojedziemy, bo samochód się zepsuje. W drugim też nie osiągniemy celu, bo zepsujemy się sami. Negatywne nastawienie nie tylko ściąga nas w dół, utrudnia życie i odbiera radość z tego, co się robi, ale także źle wpływa na nasze zdrowie, zwiększając poziom stresu i osłabiając w konsekwencji odporność. Nad negatywnymi myślami warto zatem pracować. Tylko jak to zrobić?

Oto pięć najczęstszych negatywnych przekonań i prostych sposobów, które pomagają sobie z nimi poradzić.

1. To się nie uda

Jeśli źle znosimy porażki, nie uczymy się na błędach i wciąż je rozpamiętujemy, takie negatywne myśli będą pojawiać się często. W końcu mamy dowody z przeszłości, jak wiele razy nam się nie udało. Kiedy porażkę traktujemy nie jako naturalny element rozwoju, ale koniec świata i kolejny dowód na brak kompetencji, „To się nie uda” będzie naszą mantrą. Tymczasem różne badania pokazują, że na jeden sukces składa się średnio sześć porażek.

Co zatem zrobić z takim przekonaniem?

Są różne sposoby. Po pierwsze, możesz spróbować przypomnieć sobie jakąś trudną sytuację z przeszłości, z którą sobie dobrze poradziłaś. Co wtedy zrobiłaś? Jakie kroki podjęłaś? Co było ważne w tych działaniach? Na czym się skoncentrowałaś? Po drugie, na każdą trudność możesz spojrzeć jak na zadanie – czego potrzebujesz, żeby je wykonać? Jaki będzie pierwszy krok? Jaki będzie drugi krok? Jaki możesz zastosować plan B, kiedy plan A nie wypali?

2. Jestem beznadziejna

Dostałaś nową propozycję, szansę awansu, chwilę się cieszysz, ale dość szybko sobie przypominasz, że przecież nie możesz ich przyjąć, bo jesteś za słaba, nie dość dobra, właściwie to beznadziejna. Panicznie boisz się, że jeszcze ktoś uzna cię za impostora – osobę, która tylko udawała, że coś potrafi. Na samą myśl o zdemaskowaniu, przechodzą cię ciarki.

Co możesz zrobić?

Po pierwsze, posłuchaj głosu w twojej głowie. Czy to rodzic podkopuje twoje poczucie wartości? A może surowa nauczycielka, której kiedyś się bałaś? Zbierz te wszystkie negatywne myśli i pomyśl – czy byłabyś gotowa powiedzieć je na przykład swojej przyjaciółce? „Jesteś za głupia”, „Z czym do ludzi”, „W życiu nie widziałam takiej łamagi” – nigdy byśmy tego jej nie powiedzieli. Dlaczego więc nie mamy problemu, żeby mówić to sobie? Zostańmy swoimi przyjaciółkami i każde „Nie dasz sobie rady” zamieńmy na „Już wiele razy pokazałaś, że świetnie sobie radzisz. Jestem z tobą. Możesz na mnie liczyć”. Po drugie, wypisz na kartce wszystko to, co uważasz za swoją umiejętność – od dobrej organizacji czasu, przez umiejętność łagodzenia konfliktów aż po rozwagę. Kiedy to wszystko przeczytasz, twój wewnętrzny krytyk będzie bez szans.

Skorzystaj z bezpłatnego kursu online „Jak pokonać nawyki, które nas ograniczają?”

3. Inni są lepsi ode mnie

Kiedy chcemy się skutecznie zniechęcić do działania, wystarczy wybrać sobie jeden przykład człowieka sukcesu i zamiast się nim zainspirować, zdołować się nim – bo przecież nigdy nie będziemy tak dobrzy. Świetnie działa, zwłaszcza, gdy zakładamy firmę i zaczynamy porównywać się do Richarda Bransona albo Billa Gatesa. Po takiej analizie właściwie możemy spokojnie położyć się już tylko na kanapie w oczekiwaniu na śmierć.

A co, jeśli jednak chcemy żyć?

W historiach o wielkim sukcesie nie koncentrujmy się tylko na ostatecznym efekcie – czyli sukcesie. Zobaczmy je w szerszym kontekście. Jak, krok po kroku, Branson budował swój biznes? Ile razy wtopił? Ile razy się przewrócił? Jak sobie z tym poradził? Edison próbował 1000 razy, zanim jego żarówka zaczęła działać. Lincoln w wyborach przegrał 8 razy, zaliczył dwa biznesowe bankructwa i jedno załamanie nerwowe, ale i tak w końcu został prezydentem. Dlaczego im się udało? Bo byli uparci i zamiast patrzeć na to, w czym inni są lepsi, udoskonalali to, w czym sami byli dobrzy.

4. To oni są winni

Wiadomo, że jak coś się nie udaje, to ktoś musi być winny. Nie przekonałaś nowego klienta? To dlatego, że był źle nastawiony. Nie zdobyłaś dobrego zlecenia? Bo nikt cię uważnie nie słuchał. Nie osiągnęłaś zamierzonego celu? Bo mąż cię zdenerwował. Szukanie winnych to nic innego jak rozglądanie się za wymówkami, które mają dać ci alibi przed tobą samą. Ale kiedy dajesz sobie alibi, zwalniasz się z odpowiedzialności za swoje działania, decyzje, także błędy, które być może po drodze popełniłaś.

Co z tym począć?

Nie szukaj winy, ani winnych. Poszukaj za to przyczyn i potraktuj porażkę jako informację zwrotną. Zadaj sobie pytanie – dlaczego tak się stało? Co złożyło się na tę porażkę? Co mogłam zrobić inaczej? Co mogę zrobić inaczej następnym razem w podobnej sytuacji? Ucz się na błędach i bierz za nie odpowiedzialność, zamiast zwalać je na innych.

Przeczytaj także: Wybór należy do Ciebie! Jak odważyć się na zmianę opowiada Olga Kozierowska

5. Nigdy sobie tego nie wybaczę

Chciałabyś działać, ale sama już nie wiesz, co bardziej cię demotywuje – widmo porażki czy poczucia winy, którego doświadczysz, jeśli zdarzy ci się zbłądzić. Bo nie będziesz potrafiła sobie wybaczyć, że wtopiłaś, poległaś, udowodniłaś światu, że się nie nadajesz. Bo przecież miałaś taką szansę, a ty ją po prostu zmarnowałaś, straciłaś, ukatrupiłaś. A skoro jesteś winna ponad wszelką wątpliwość, będziesz musiała się też jakoś ukarać, na przykład odbierając sobie kolejne szanse i możliwości. Można zwariować, prawda?

Co zrobić?

Po pierwsze, patrz punkt 4 – porażka to nie jest kwestia winy i kary, ale rzetelnej analizy i wyciągania wniosków. Po drugie, pamiętaj, że w realizowaniu celów i wyzwań, to nie osiąganie jest najważniejsze, ale próbowanie. To dzięki niemu uczysz się, rozwijasz, doświadczasz. Daj sobie pozwolenie na tę naukę i obserwuj dokąd cię zaprowadzi. Wybaczaj sobie błędy, zastanawiając się jednocześnie, co możesz zrobić, żeby nie popełnić ich w przyszłości.