Czy masz na swoim koncie taką porażkę, które – oprócz tego, że bolała – stała się dla Ciebie jednocześnie najcenniejszą lekcją?
Przez lata za porażki uważałam te projekty, w których – mimo setek godzin pracy, zaangażowania i wiary – wyniki okazywały się negatywne i nie nadawały się do publikacji. W świecie nauki i biznesu naturalnie eksponujemy sukcesy: związek nietoksyczny dla środowiska, lek o potwierdzonej aktywności, model, który przewiduje, oprogramowanie przynoszące milionowe zyski. Rzadko mówi się o wynikach negatywnych – choć to one są często najważniejszą lekcją, która uczy pokory i konsekwencji.
Ale z czasem zrozumiałam, że największe lekcje nie kryją się w sukcesach – tylko w tym, co nie wyszło. Bo to właśnie te „nieudane” eksperymenty, odrzucone publikacje, nietrafione koncepcje – zmuszają do zadania sobie trudnych pytań, do zmiany perspektywy, do przekroczenia granic oczywistości. One uczą pokory, rzetelności i odwagi, by próbować jeszcze raz – inaczej. Dziś wiem, że porażka to nie koniec drogi, tylko skrzyżowanie. Można zawrócić, można się zatrzymać – ale można też pójść nową ścieżką, której wcześniej się nie widziało.
Najcenniejszą porażką było więc… uwierzenie, że porażka przekreśla wartość. A największym zwycięstwem – zrozumienie, że to właśnie z porażek rodzą się przełomy. Trzeba tylko wystarczająco mocno chcieć szukać dalej.
A co traktujesz jako swoje pierwsze, małe zwycięstwo? Kiedy pomyślałaś sobie: Zrobiłam to!
Nie było jednego przełomowego momentu, nie stanęłam na podium ani nie usłyszałam fanfar. Ale każde z moich małych zwycięstw miało wspólny mianownik – było aktem odwagi wobec samej siebie. Odwagą, by spróbować. Mimo lęku, niepewności. Mimo głosu w głowie, który pytał: a co jeśli się nie uda?
Czas doktoratu to bardzo specyficzny etap – wymagający nie tylko intelektualnie, ale też emocjonalnie. Niestety, w Polsce młodych ludzi zbyt rzadko się motywuje. Zamiast pokazywać, że są równie dobrzy, że warto próbować, często słyszą, że „to się nie uda” albo że trzeba znać swoje miejsce. I to potrafi skutecznie podciąć skrzydła. Dlatego moim pierwszym małym zwycięstwem było… przełamanie wewnętrznych barier.
Próba zawsze niesie ze sobą ryzyko porażki – a to wymaga charakteru i psychicznej odporności. Ale tylko próbując, jesteśmy w stanie coś zmienić – i w sobie, i wokół siebie. Z czasem zrozumiałam, że próba to nie ryzyko – to warunek zmiany. A porażka? To tylko przystanek.
Bo żeby dojść do celu, trzeba iść. A żeby iść – trzeba mieć odwagę upadać. I siłę, żeby się podnosić. Tylko wtedy naprawdę się rozwijamy. Tylko wtedy nie stoimy w miejscu.
PRZECZYTAJ TEŻ: W innowacji kryzys to nie wyjątek, to norma – mówi Katarzyna Borycka
Jak reagujesz, gdy ktoś mówi: „to się nie uda”?
Dla mnie „to się nie uda” nigdy nie było końcem rozmowy – raczej początkiem wyzwania. Co trzeba zmienić? Co ulepszyć? Kogo zaangażować, żeby się udało?
Mam w sobie rodzaj niestandardowego uporu – jeśli nie da się drzwiami, to wchodzę oknem. Jeśli ktoś mówi, że czegoś nie da się zrobić i wymienia przeszkody, ja zaczynam szukać rozwiązań. Lubię angażować się w to, w co inni przestają wierzyć i często widzę, że innowacje dzieją się tam, gdzie inni przestali szukać. Myślę, że jeśli wszyscy powielają tą samą drogą, to innowacja dzieje się gdzie indziej. Gdy rozwijaliśmy QSAR Lab, wiele osób nie wierzyło, że mały zespół z Polski może wpływać na globalne standardy bezpieczeństwa chemicznego. Gdy zaczęłam wdrażać metody sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego dla przewidywania bezpieczeństwa i projektowania zaawansowanych i innowacyjnych nanomateriałów, niewiele było jeszcze wzmianek o tak złożonych układach.
A jednak – dziś nasze narzędzia wykorzystują agencje regulacyjne na całym świecie. Współpracujemy z największymi firmami chemicznymi i kosmetycznymi. Jak to mówią – komuś się udało, bo nie wiedział, że się nie da. Ja po prostu zawsze wierzę, że istnieją rozwiązania, przecież „to się nie uda” to tylko opinia. Sukces to nie przypadek – to efekt pracy, determinacji i decyzji, by się nie poddać i znaleźć odpowiedni sposób.
Jaką dałabyś sobie dziś radę – dla siebie z przeszłości?
Zaufaj sobie. Nie musisz znać wszystkich odpowiedzi od razu – wystarczy, że masz odwagę zadawać pytania. To, że się boisz, nie znaczy, że się nie nadajesz – znaczy, że Ci zależy. Nie próbuj być idealna. Bądź prawdziwa. Pytaj. Popełniaj błędy, wyciągaj wnioski. Otaczaj się ludźmi mądrzejszymi od siebie – którzy inspirują, a nie rywalizują. Zrozum, że nie wszyscy mają zostać na zawsze. Pokora i czas. Zmiany i wnioski. Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu po to, by nas czegoś nauczyć, inni – by nas wzmocnić, jeszcze inni – by przypomnieć nam, kim naprawdę jesteśmy.
I najważniejsze: Twoja siła nie polega na tym, że nigdy nie upadasz – tylko na tym, że zawsze wstajesz i idziesz dalej. Wszystko, co dzisiaj wydaje Ci się „za trudne”, „zbyt ambitne” albo „nie dla Ciebie” – jutro może stać się Twoją codziennością.