Hillary Clinton

Dlaczego Hillary Clinton przegrała?

Dagny Kurdwanowska

Miała być pierwszą kobietą-prezydentem USA. I choć dzień przed wyborami wydawało się, że ma małą, ale pewną przewagę, Donald Trump wygrał. Co o tym zdecydowało?

Jeszcze w nocy czasu polskiego wydawało się, że Clinton ma żelazną przewagę nad Trumpem. Jednak w ciągu zaledwie dwóch godzin wszystko się zmieniło i ostatecznie 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump. Nie przeszkodziło mu w tym ani mijanie się z faktami, ani oskarżenia o molestowanie seksualnie, ani ksenofobiczne i rasistowskie pomysły, ani nawet przewidywana panika na giełdach. Hillary Clinton była kandydatką bardziej wyważoną, dającą większe poczucie bezpieczeństwa. Miała jednak kilka poważnych słabych punktów, które ostatecznie przyczyniły się do jej porażki.

1. Seksmisja

Co jest bardziej przerażające od opalonego na pomarańczowo mężczyzny w peruce, miotającego pełnymi nienawiści uwagami na temat ludzi innych ras, przekonań i preferencji? Oczywiście, kobieta-prezydent. Kiedy okazało się, że Demokraci postawią na Hillary, a nie na Berniego Sandersa, przez Stany Zjednoczone przelała się fala bezprecedensowego mizoginizmu i seksizmu. Grupą, która szczególnie źle zareagowała na panią Clinton, byli biali, konserwatywni mężczyźni z niskim lub średnim wykształceniem. Aż 52 procent z nich wyraziło wobec niej swoją dezaprobatę. Między innymi wymyślając hasła w stylu: „Hillary ssie. Ale nie tak dobrze jak Monica” (odwołując się do skandalu z udziałem Billa Clintona i Moniki Lewinsky) albo „Życie to suka. Nie potrzeba, żeby druga została prezydentem”.
Clinton wśród białych mężczyzn miała znacznie gorsze notowania niż Barack Obama, którego „nie lubiło” zaledwie 20 procent z nich. Można w tym miejscu zapytać, jak to się stało, że zdecydowali się na czarnoskórego prezydenta. Politolodzy i publicyści tłumaczą, że był to z ich strony gest dobrej woli wobec mniejszości. Gest, który ma jednak swoje granice i kobieta-prezydent po pierwszym czarnoskórym prezydencie to dla nich zdecydowanie zbyt wiele. Dla białych konserwatystów Hillary Clinton uosabia wszystko, z czym mieli problem – ambitna, niezależna i silna kobieta, która usuwa męża w cień, robiąc zawrotną karierę. To aż pięć powodów wystarczających, żeby pokazać, gdzie jest jej miejsce.

2. Mąż

Bill Clinton, kiedy ustępował z urzędu mógł pochwalić się rekordowym wśród odchodzących prezydentów poparciem na poziomie 66 procent. Wydawało się więc, że będzie jednym z najsilniejszych atutów Hillary w wyścigu do Białego Domu. Dość szybko okazało się jednak, że Bill to raczej balast dla ambitnej żony. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach, kiedy sztab Trumpa bezlitośnie zaczął wyciągać wszystkie erotyczne przygody i grzeszki byłego prezydenta. Łącznie z oskarżeniami o gwałt. Dzięki temu Trump sprytnie zmarginalizował własne przewiny. Trudno było bowiem Hillary krytykować przeciwnika, gdy sama miała w domu męża o wątpliwej reputacji. A co na to Bill Clinton? Przemawiając u boku żony sprawiał wrażenie smutnego, przygaszonego i pozbawionego energii, stając się cieniem popularnego niegdyś polityka.

3. Wizerunek

Nie tylko przeszłość Billa była problemem. Dla wielu samo nazwisko Hillary wystarczało, żeby na nią nie głosować. Dla Amerykanów, zwłaszcza tych mieszkających w mniejszych miastach, o średnich zarobkach i średnim wykształceniu, Clintonowie byli uosobieniem oderwanych od rzeczywistości elit, które żyją według własnego systemu zasad i które nie muszą postępować według reguł obowiązujących wszystkich innych. Skandal z wyciekiem służbowych maili Hillary tylko utwierdzał ich w tym przekonaniu i mocno uderzył w notowania pani Clinton. Clintonów uważano także za aroganckich, wywyższających się, mających podejrzane związki z dużym biznesem – to niezbyt dobra karta przetargowa, kiedy chce się pozyskać głosy zwykłych amerykańskich Smithów, Jonesów i Brownów.

4. Powiązania z dużym biznesem

Paradoksem tegorocznej kampanii był fakt, że Donald Trump, biznesmen i miliarder, wytykał Clinton niejasne powiązania właśnie z biznesem. Zwłaszcza z tym dużym, sugerując, że działania Clintonów, także w ramach fundacji, którą prowadził Bill były na granicy korupcji. Powiązania z Wall Street nie są nowością wśród amerykańskich polityków. Nie przeszkadzały w wyborze Billa Clintona, ani Baracka Obamy. Wszystko zmienił jednak kryzys w 2008 roku. „Pokazywanie związków z instytucjami i ludźmi, którzy przyczynili się do kryzysu zaczęto postrzegać jako toksyczne” – tłumaczył Larry Sabato z University of Virginia w materiale dla BBC. Duży biznes stał się także problemem dla wielu liberałów. Wyliczono, że trzech z pięciu największych darczyńców Hillary Clinton to duże banki – Goldman Sachs, Citibank i JP Morgan. Zanim oficjalnie ogłosiła start w wyborach, Clinton regularnie występowała z wykładami dla banków. Jej stawka za wystąpienie wynosiła ok. 200 tys. dolarów. Dla porównania, jej konkurent z partii demokratycznej, Bernie Sanders, wspierany był przede wszystkim przez indywidualnych darczyńców, a ponad dwie trzecie wpłat nie przekraczała 200 dolarów. Clinton broniła się, że pieniądze z Wall Street nigdy nie wpłynęły na sposób, w jaki głosowała lub podejmowała decyzje polityczne. Jej zapewnienia nie okazały się wystarczające, żeby przekonać wyborców.

5. Elektorat negatywny kobiet

Jakby tego było mało, Hillary Clinton dorobiła się dużego elektoratu negatywnego także wśród samych kobiet. Młode pokolenie silnie wspierało Berniego Sandersa. W prawyborach w stanie Iowa aż 84 procent kobiet w wieku poniżej 30 lat zagłosowało na Sandersa, a tylko 14 procent na Clinton. W grupie wiekowej 30-39 lat zaledwie 11 procent deklarowało poparcie dla Hillary. Mimo że Sanders poprosił o wsparcie dla Clinton, kiedy ta walczyła z Trumpem, wiele osób wolało nie iść do wyborów niż zagłosować na Hillary. Dlaczego kobiety wolały Berniego? Eksperci wskazują, że Clinton nie jest kojarzona jako polityk wspierający i rozumiejący problemy kobiet. Feministkom wciąż przeszkadza także jej zachowanie w czasie afery z Moniką Lewinsky, kiedy wsparła Billa. Sam fakt, że Hillary Clinton jest kobietą, dla wielu kobiet okazał się niewystarczający.

Przeczytaj także