Olga Kozierowska: 80% dzieci dysponuje własnymi pieniędzmi. 1/3 korzysta z aplikacji bankowej w swoim smartfonie, a własną kartę płatniczą ma 11% dzieci. Moje dzieci co prawda nie mają aplikacji, ale mają karty płatnicze. Ja natomiast zbierałam puszki, butelki, by później mieć pieniądze w śwince skarbonce.
Anna Blaszkiewicz: Ja miałam książeczkę SKO – Szkolnej Kasy Oszczędności. Niedawno ją odnalazłam i okazało się, że mam na niej jeszcze jakieś pieniądze. Obawiam się, że są już nie do odzyskania, ale to pokazuje, że byłam małą, oszczędną dziewczynką.
Olga: Świat bardzo przyspieszył. Jednocześnie mam poczucie, że gdy zbierałam pieniądze do tej świnki, to dostrzegałam wartość pieniędzy – chociażby na podstawie ciężkości skarbonki. Teraz natomiast, gdy korzystam z karty, nie czuję ich ubywania.
Izabela Kozakiewicz: Ja płacę tylko blikiem, kartą, telefonem czy zegarkiem, ale akurat wczoraj potrzebowałam gotówki. Poszłam do mojego 12-letniego syna z pytaniem, czy ma jakąś gotówkę i czy mi pożyczy. Pożyczył, mówiąc: tylko zaraz mi oddaj. Gdy powiedziałam, że przeleję mu pieniądze na konto, usłyszałam, że mam oddać w gotówce, bo na koncie pieniądze szybciej się rozchodzą.
Anna Błaszkiewicz: Dla nas i dla dzieci pieniądze w wersji elektronicznej są bardziej abstrakcyjne. Dziewczynki, z którymi rozmawiałyśmy na debacie, mówiły o tym, że rzeczywiście mają te wszystkie bezgotówkowe formy do dyspozycji, ale bardzo często nie mają pojęcia, ile mają pieniędzy na karcie. Dla nich te materialne banknoty czy monety to często gwarancja, że te pieniądze w ogóle są.
Olga: Właściwie to rodzic widzi, ile dzieci mają pieniędzy na koncie.
Anna: Mając pieniądze w ręku, one rzeczywiście mają pewność, że idąc do sklepu, będą mogły zapłacić. Mając kartę, są niepewne – przyłożę ją i czy coś tam na pewno będzie? Czy uda mi się kupić?
PRZECZYTAJ TEŻ: Nie lubimy ludzi, którzy mają pieniądze. Dlaczego?
Olga: Zastanawiam się, czy te przekonania młodego pokolenia na temat pieniędzy różnią się od naszych? Cały czas w Polsce pokutuje jednak przekonanie, że pieniądz szczęścia nie daje. O pieniądzu nikt nie rozmawia, również w relacjach – bo zostanę uznana za materialistkę, materialistę…
Anna: Dziewczynki dostają właśnie taki przekaz i czują, że jest mnóstwo sprzeczności w tym, co słyszą a tym, co widzą. Słyszą, że pieniądze szczęścia nie dają, a jednocześnie widzą, jak dorośli są zaangażowani w pogoń za nimi. Słyszą, że pieniądze szczęścia nie dają, a widzą, że za super wakacje trzeba jednak sporo zapłacić.
Olga: Super jednak jest to, że widzą i czują.
Anna: Prowadziłam debatę, podczas której dziewczynki opowiadały o pieniądzach, o swoim stosunku do pieniędzy, o posiadaniu ich, porównywaniu się. Bardzo trudno im się rozmawiało o pieniądzach, bo nie jest to temat, który byłby często poruszany w domu i w szkole. Trzeba było bardzo pogrzebać i długo rozmawiać, żeby te myśli i spostrzeżenia, które mają w głowach wyciągnąć.
Izabela: To jest właśnie temat tabu – my nie rozmawiamy o pieniądzach. I nie chodzi o to, by od razu mówić dziecku, ile rodzic zarabia, bo zaraz może całe osiedle to wiedzieć. Powinniśmy jednak zacząć mądrze rozmawiać o pieniądzach, o zarządzaniu finansami między partnerem, partnerką, a później z dziećmi. Rozmawiać o tym, gdzie idą nasze finanse, w co inwestujemy.
WYSŁUCHAJ CAŁEGO ODCINKA PODCASTU NA NASZYM KANALE YOTUBE