Inwestowanie może być tak proste jak rozmowa z przyjaciółką. Wywiad z Martą Payne

Nie czekaj, aż ktoś zatroszczy się o Twoją przyszłość – zrób to sama. Marta Payne, założycielka „Inwestowania przy kawie”, udowadnia, że każda z nas może nauczyć się grać na giełdzie i wygrywać. Nie chodzi o miliony na koncie, ale o milion kobiet, które odzyskają wiarę w siebie i niezależność finansową.

Niezależność finansowa to nie luksus

Pomysł na Inwestowanie przy kawie zrodził się z osobistego doświadczenia Marty, która przez lata próbowała zrozumieć świat giełdy. Zniechęcały ją jednak skomplikowany język i brak przystępnych źródeł wiedzy. Po nieudanym szkoleniu z inwestowania odłożyła temat na dekadę. Dopiero w czasie pandemii odkryła, że giełda wcale nie jest tak trudna, jak ją przedstawiano. Zrozumiała, że za fachowym żargonem stoi prosta zasada: kupić tanio, sprzedać drożej. Zaczęła inwestować, a zdobyte doświadczenia postanowiła przekuć w przestrzeń edukacyjną dla innych kobiet. Tak powstało miejsce, w którym inwestowanie jest tak naturalne jak poranna kawa – bez stresu, zrozumiale i z kobiecej perspektywy.

Jak sama mówi: „Życie nie jest bajką i nie ma co czekać na księcia na białym koniu. Twoje finanse są Twoją odpowiedzialnością! Kobiety potrzebują finansowej rewolucji! Nie chodzi tutaj o przekształcanie kobiet w potentatki Wall Street, ale o to, aby dać im pewność siebie, narzędzia i wiedzę, które pozwolą im zadbać o siebie. Jeśli ja mogę to zrobić, a ona może to zrobić, to Ty także możesz!”

Dziś jej misją jest pokazanie, że niezależność finansowa to nie luksus, ale konieczność – szczególnie w świecie, w którym kobiety wciąż zmagają się z luką płacową, automatyzacją zawodów i przerwami w karierze po macierzyństwie.

Zapraszamy do lektury wywiadu z Martą Payne, twórczynią Inwestowania przy kawie.

Czy kobiety inwestują inaczej niż mężczyźni?


Marta Payne: Tak, pracując z kobietami na giełdzie, dostrzegam nowy styl tradingu, który zaczyna się wyłaniać. Zauważ, że przez długi czas rynek był zdominowany przez mężczyzn, a ich styl handlu był przeważnie męski. Przez pewien czas nie mogłam zdefiniować, jaką traderką jestem: Day trading, Swing czy Scalping? A może żadne z nich? Na co dzień preferuję bezpieczny i średnioterminowy trading (Swing), ale zdarzają się dni, a nawet tygodnie, kiedy podejmuję bardziej ryzykowne decyzje i trzymam pozycje bardzo krótko.

W takich momentach myślę o nas, kobietach. Coraz więcej z nas pojawia się na giełdzie, a ja zauważam zupełnie nowy styl tradingu i inwestowania, który łączy siłę z delikatnością, moc z niezłomnością. Kobieta może być niebezpieczną lwicą, a jednocześnie łagodną i opiekuńczą, co przejawia się w naszym podejściu do handlu. To trading cykliczny, harmonijny i powtarzalny, który tylko my potrafimy zrealizować, ponieważ funkcjonujemy w cyklach (np. cykl miesiączkowy), a nasza energia odzwierciedla te zmiany. Dzięki temu możemy być delikatnymi inwestorkami jednego dnia i agresywnymi traderkami innego. Tylko kobiety potrafią tak harmonijnie łączyć te aspekty.


Jaki stereotyp o kobietach i pieniądzach wyrzuciłabyś raz na zawsze do kosza – i czym byś go zastąpiła?

Bez wahania wyrzuciłabym zdanie: „Kobiety nie znają się na pieniądzach”. Wystarczy spojrzeć na codzienność – to właśnie kobiety zarządzają domowym budżetem, planują zakupy, pilnują rachunków i oszczędności. Zamiast tego stereotypu powiedziałabym: „Kobiety potrafią zarządzać pieniędzmi mądrze i odpowiedzialnie, a inwestowanie jest naturalnym przedłużeniem tych umiejętności”.

Jakie kobiety najczęściej dziś decydują się na inwestowanie swoich pieniędzy – przedsiębiorczynie, singielki, matki, osoby po 40-tce czy może zupełnie inna grupa? Czy są wśród nich kobiety z mniejszych miast, reprezentantki silver generation?

W mojej społeczności nie ma jednej „typowej inwestorki”. Spotykam studentki, które odkładają swoje pierwsze oszczędności, mamy, które chcą zabezpieczyć przyszłość dzieci, kobiety po 40-tce i 50-tce, które myślą o emeryturze, a także przedsiębiorczynie dywersyfikujące swoje źródła dochodu. Co ważne – to nie tylko mieszkanki Warszawy czy Krakowa. Coraz częściej dołączają kobiety z mniejszych miast i wcale nie czują się „gorsze” czy mniej przygotowane. To pokazuje, że inwestowanie naprawdę jest dla każdej z nas.

PRZECZYTAJ TEŻ: Dlaczego wydajemy pieniądze, gdy jesteśmy zmęczone lub zestresowane?

Od czego w ogóle zacząć? Jak się zabrać za inwestowanie, kiedy nie miało się z nim nigdy wcześniej do czynienia?


Najlepiej od podstaw – od zrozumienia, czym w ogóle jest giełda i przekonania się, że wcale nie jest taka straszna! Wyobraź sobie, że giełda to ogromne centrum handlowe, tylko zamiast kupować sukienki czy buty, wybierasz akcje – czyli małe części różnych firm. Kiedy te firmy dobrze prosperują, ich wartość rośnie, a Ty zarabiasz razem z nimi. I tak jak przy zakupach – zazwyczaj wchodzisz do sklepu z listą albo przynajmniej z pomysłem, czego potrzebujesz. Na giełdzie działa to dokładnie tak samo: potrzebujesz planu i strategii. Właśnie dlatego uczymy kobiety w prosty i obrazowy sposób, co kupić, kiedy kupić i kiedy sprzedać, aby inwestowanie było tak naturalne jak codzienne zakupy.

Co – Twoim zdaniem – w największej mierze decyduje o sukcesie inwestorki? Wiedza, intuicja czy może coś jeszcze zupełnie innego?


Moim zdaniem kluczowe są trzy rzeczy: cierpliwość, konsekwencja i umiejętność panowania nad emocjami. Wiedza jest oczywiście bardzo ważna, ale nawet najlepsza analiza nie pomoże, jeśli w panice sprzedamy coś w złym momencie. Intuicja także ma znaczenie, ale pojawia się wraz z doświadczeniem. Najbardziej liczy się jednak dyscyplina – czyli trzymanie się swojego planu niezależnie od tego, czy rynek akurat spada czy rośnie.

Co by się zmieniło, gdyby np. milion kobiet w Polsce zaczęło dziś inwestować, choćby małe kwoty?

To byłaby prawdziwa rewolucja! Wyobraźmy sobie milion kobiet, które nie tylko oszczędzają, ale też świadomie pomnażają swoje pieniądze. To oznaczałoby większą niezależność finansową, mniej lęku o przyszłość i więcej odwagi w podejmowaniu ważnych decyzji – zarówno życiowych, jak i zawodowych. Kobiety miałyby realny wpływ na gospodarkę i na to, jakie firmy wspierają swoimi inwestycjami. To byłby ogromny krok!

Przeczytaj także