I byłoby pięknie, gdybyśmy opowieści o czarownicach mogli pozostawić między bajkami.
Fakty są jednak inne. Cofnijmy się do czasów między XIV a XVIII wiekiem, kiedy to ukształtował się archetyp tych baśniowych postaci. W średniowieczno-nowożytnej Europie i Ameryce odnajdujemy niechlubną historię polowań na “czarownice”. Szacuje się, że w ich wyniku śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy osób, głównie kobiet. „Ponieważ kobieta jest bardziej cielesna niż mężczyzna, co można zobaczyć w licznych jej wadach fizycznych i moralnych, czarownice są zazwyczaj kobietami” (Młot na czarownice, 1487r.).
Choć procesy o czary miały swój początek w religijnej walce z herezją, stał za nimi szereg złożonych mechanizmów społecznych. Od relacji władzy i kontroli społecznej, przez zbiorową panikę, po podtrzymywanie rytuałów jednoczących zbiorowości w obronie przed tym, co inne, nieznane. U podstaw oskarżeń o kontakt z magią leżała bowiem… odmienność. To, co inne, wzbudza lęk. Dzieli. Lęk prowadzi do agresji. Żeby stanąć przed sądem (wbrew pozorom – sądem świeckim) wystarczył donos sąsiada. Niewyjaśnialne wówczas zjawiska: nieudane plony, choroba dziecka, epidemie czy klęski żywiołowe rodziły potrzebę znalezienia winnych. Polowania na „czarownice” to historia zbiorowej tragedii, ale też dramaty poszczególnych jednostek, często bezbronnych, nieświadomych, które los – a raczej drugi człowiek – postawił w sytuacji bez wyjścia: oskarżone zaprzeczające zarzutom poddawane były bowiem wykańczającym torturom. Jeśli pod ich wpływem przyznawały się do “winy”, skazywano je na śmierć.
Dominacja mężczyzn w strukturach władzy a słabość moralna kobiet
Dominacja mężczyzn w strukturach władzy (świeckiej i religijnej) wzmacniała społeczne przekonanie o słabości moralnej i emocjonalnej kobiet. A także o ich podatności na wpływy „sił nieczystych” (dziedzictwo biblijnej Ewy). Na stos trafiały więc kobiety bezdzietne, samotne, w podeszłym wieku, wdowy. Podejrzenia wzbudzały też kobiety postrzegane jako uwodzicielskie – „grzeszące” swoją seksualnością, co z kolei stało w sprzeczności z umacniającym się nurtem kontroli nad ciałem. Te, które w jakikolwiek sposób nie były podporządkowane mężczyznom, w oczach władzy i lokalnych wspólnot stanowiły zagrożenie dla ogólnego porządku społecznego. Były więc też łatwym celem w oskarżeniach o czary. Niezależne kobiety przełomu średniowiecza i nowożytności to często także zielarki, posiadające wiedzę o medycynie ludowej i ludzkim ciele (etymologia słowa wiedźma – od wiedzieć). I, choć nierzadko przynosiły ulgę w cierpieniu, budziły też nieufność, która eskalowała w obliczu zbiorowej paniki.
PRZECZYTAJ TEŻ: 24% Polek i Polaków doświadczyło przemocy ze strony partnera lub partnerki
Jeśli utonęła, to znaczy, że była niewinna
Kolejne procesy sądowe, publiczne tortury (np. „wodowanie”: oskarżoną kobietę wrzucano do wody. Jeśli utrzymywała się na powierzchni – była winna czarów. Jeśli tonęła – była niewinna. Ale… stwierdzano to z reguły za późno i egzekucje potęgowały strach. Stanowiły podstawę dla wzajemnych podejrzeń, oskarżeń, a w efekcie – skazywania niewinnych osób na śmierć. Jednym z głośniejszych przykładów efektów zbiorowej paniki był proces „czarownic” z Salem w latach 1692-1693, w wyniku którego śmierć poniosło 20 kobiet. W literaturze, jako jego polski odpowiednik, wskazuje się proces w Doruchowie w 1775r. – stracono w nim 14 kobiet. Fala polowań nie ominęła bowiem Polski, choć dotarła do niej stosunkowo późno (najwięcej procesów przypada na przełom XVII i XVIII wieku). Szacuje się, że na polskich stosach spłonęło około 3000 „czarownic”.
Choć stosy dziś nie płoną…
Dziś podejmowane są działania w kierunku rehabilitacji kobiet straconych w procesach o czary, przywrócenie im dobrego imienia i sprawiedliwości historycznej. Działania te mają także na celu przeciwdziałanie współczesnym formom wykluczenia. Bo choć we współczesnej Europie fizyczne stosy już nie płoną (wciąż jednak dzieje się to w mniej rozwiniętych regionach Indii czy Afryki), a czary i magia zarezerwowane są dla świata baśni, stawiamy stosy symboliczne: szerząc mowę nienawiści, pogłębiając uprzedzenia względem imigrantów, osób LGBTQ+, starszych, młodszych, wybierających inaczej niż my, myślących inaczej niż my.
Według badania Eurobarometr (2023) co 5. Europejczyk/ Europejka czuł/a się dyskryminowany/a lub doświadczył/a nękania w ciągu ostatnich 12 miesięcy (częściej kobiety – 24%), najczęściej ze względu na wiek, płeć, poglądy polityczne, sytuację społeczno-ekonomiczną i wygląd fizyczny. Wśród głównych miejsc doświadczania dyskryminacji wskazywane są przestrzeń publiczna (32%) i środowisko pracy (25%). Znacznie wyższe odsetki poczucia dyskryminacji i doświadczenia nękania wskazują przedstawiciele grup mniejszościowych, przede wszystkim osoby nieheteronormatywne (o innej tożsamości płciowej: 83%, innej orientacji seksualnej: 64%), przedstawiciele mniej reprezentowanych grup etnicznych (60%) czy osoby z niepełnosprawnościami (54%).
Historia polowań na czarownice to historia o lęku przed innością, napędzanym niewiedzą
O dążeniu do obrony homogeniczności grupy większościowej, które to dążenie, wspierane przez mechanizmy przemocy symbolicznej, sprawia, że dominujące grupy narzucają swoje wartości i normy społeczeństwu w sposób tak naturalny, iż zaczynają one być postrzegane jako oczywiste. Dziś pozostaje nam jednak mieć nadzieję, że dostęp do wiedzy i szerzenie działań włączających pozwoli odczarować „inność”, zaprzyjaźnić się z nią i czerpać z niej to, co najpiękniejsze.
____________________________________________________________________
O autorce
![](https://sukcespisanyszminka.pl/wp-content/uploads/2024/10/363415124_10211227979491791_2006790953698532977_n-1024x1024.jpg)
Magdalena Andzelm – socjolożka, badaczka rynku. Zafascynowana szeroko pojętą psychologią, z zamiłowaniem zgłębiająca mechanizmy funkcjonowania człowieka w oparciu o model biopsychospołeczny. Po godzinach tworzy kolaże cyfrowe.