Wystawa Pani prac nosi tytuł „Sensuality”. Czym są portrety sensualne?
Moim zdaniem każdy obraz, który jest przyjemny dla oka i pobudzający dla zmysłów można nazwać sensualnym. Nie musi to być jedynie piękne ciało młodej kobiety, może to być czuły moment, wnętrze kwiatu, owoc – wszystko to, co uwodzi i ekscytuje. Ta wystawa jest poświęcona temu, co w oczywisty sposób jest zmysłowe – piękna kobieta uchwycona, podpatrzona w jej prywatnej sensualnej chwili…
Zmysłowość zaczyna się w głowie?
Ach, absolutnie. To stan nieodwołalnie związany z ludzką seksualnością, która jak wiadomo ma początek w naszej głowie – nasza wyobraźnia jest źródłem niekończących się zmysłowych obrazów i jeżeli jakiś obraz współbrzmi z tym obszarem naszej percepcji, odbieramy to jako przyjemne pobudzenie. To tyle w sprawie definicji. Każdy ma nieco odmienną percepcję, inne rzeczy będą sprawiały nam radość, jednak klasyczne piękno, regularność formy zostanie chyba na zawsze czymś, co łączy prawie wszystkich w uniwersalnej aprobacie.
Kobiety na Pani zdjęciach są jednocześnie zmysłowe, intrygujące i zadziorne – tak Pani definiuje kobiecość?
Zastąpiłabym słowo zadziorność – asertywnością … Kobiecość jest dla mnie najcudowniejszym i najbardziej złożonym przejawem życia, od delikatności , kruchości, wrażliwości , poprzez krągłość, miękkość, grację, do siły, odwagi, asertywności, uwodzenia i prowokacji. Całe to spectrum jest dla mnie niezmiennie źródłem fascynacji.
Skończyła Pani psychologię – to pomaga, kiedy fotografuje się ludzi? Fotograf powinien być dobrym psychologiem?
Niekoniecznie …Ale intuicja , ciekawość innych i empatia na pewno pomaga. Fotografowanie to wbrew pozorom bardzo instynktowny proces, sensualny sam w sobie. Bardzo ważna w tym procesie jest relacja z otoczeniem, praca w zespole, balansowanie i odpowiedzialność za emocje innych. Wymaga więc zdrowej, otwartej psychiki.
Można więc powiedzieć, że fotografowanie to praca na emocjach.
Przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia. Na moich własnych emocjach, obiektu fotografii, wszystkich osób włączonych w proces kreatywny. Nad planem zdjęciowym unosi się prawie widoczna chmura pomysłów, opinii, emocji, humorów – każdy ma ego, a proces kreatywny obnaża częstokroć kompleksy i lęki, ale też w wielu z nas fascynujący potencjał i siłę. To bardzo emocjonalny i imponujący proces.
Swoją karierę zaczynała Pani jako modelka, bohaterka zdjęć. Dlaczego zdecydowała Pani stanąć po drugiej stronie obiektywu?
Ponieważ to niosło w sobie obietnice spełnienia tego estetycznego głodu, który mam od dziecka, entuzjazmu dla ludzi, pozwalało rozwinąć kreatywne skrzydła. Każdy dzień za kamerą to jak powielanie momentu otwarcia prezentu – ta sama radość z odkrywania, pozyskiwania tych intensywnych emocji i zamykanie ich w świecie wspomnień. Fotografowanie jest bardzo uzależniające. To mój własny absolutnie legalny narkotyk.
Pracowała Pani z największymi gwiazdami i pięknymi kobietami – Anją Rubik, Kate Winslet, Edytą Górniak. Kiedy stawały przed obiektywem, wiedziała Pani od razu jak chce je pokazać, czy ten pomysł rodził się w trakcie sesji?
Nie zawsze koncept sesji jest zależny tylko od fotografa. W sesjach komercyjnych nasz kreatywny wkład jest nawet bardziej ograniczony. W pewien sposób cenie sobie zewnętrzną dyscyplinę, ale najwięcej satysfakcji przynoszą mi sesje, które mogę kreować od początku do końca. Mam szczęście, bo często łapię świetną chemię z bohaterami. Te sesje, które pani wymieniła są faworytami, bo pracując z teamem świetnych ludzi dane mi było pracować tak, jak czuję najlepiej. Zdjęcia Kate Winslet zrobione były po premierze „Heavenly Creatures”. Wiedziałam, że chcę, by wyglądała nieco prowokująco i niewinnie zarazem. Anja jest cudownie posągową istotą. Chciałam podkreślić jej nieprawdopodobne oczy i wydobyć ten słynny wdzięk i opanowanie, przy zachowaniu miękkości i kobiecości.
Modelki, aktorki uczestniczą w setkach sesji. Pokazać znaną twarz w sposób intrygujący, inny niż wszyscy to wyzwanie?
Nigdy o tym tak nie myślałam. Pracuję instynktownie i jedynie w taki sposób, na jaki pozwala mi moja percepcja i widzenie świata. Byłoby absurdem tworzenie opierając się na pracy innych. Jeżeli ma się własny styl i spojrzenie automatycznie twórczość i image będzie miał swój stempel świeżości i oryginalności. Problem pojawia się wtedy, gdy artysta zbyt dokładnie próbuje się ‘inspirować‘ pracą innych. Lepiej jest być oskarżonym o brak odkrywczości niż być genialnym imitatorem.
Co jest kluczem podczas sesji, który pomaga wydobyć z nich to jedno spojrzenie, wyraz twarzy, które decydują o tym, że zdjęcie jest wyjątkowe?
Własna bogata percepcja i szczególna wrażliwość fotografa. Bez tego można tworzyć gładkie, perfekcyjne ujęcia, ale nigdy nie będą sięgały głębiej niż skóra.
Przeczytaj także: Polska pisarka i scenarzystka pozytywnie miesza w hiszpańskim przemyśle filmowym
Jak wygląda Pani praca nad portretami – od czego się zaczyna?
Od przygotowania obiektu do pracy, jak zawsze, od makijażu, stylizacji. Ważne jest nawiązanie komunikacji z osobą, która za chwilę stanie przed kamerą. Jeżeli uda się nawiązać tę intymną nić porozumienia, tym pełniejszy i bardziej żywy będzie efekt na zdjęciu. Z doświadczenia wiem, że jeżeli z jakichś powodów, braku czasu lub osobowości, nie jest to możliwe, efekt pracy, mimo że poprawny, rzadko bywa satysfakcjonujący. Dzięki Bogu zdarzyło mi się to jedynie kilka razy na 20 lat pracy.
Musi zaiskrzyć między fotografem a bohaterem zdjęcia?
Dla mnie tak, ale wiem z doświadczenia własnego i opowieści innych fotografów, że nie jest to absolutnie konieczne. Paru słynnych artystów wierzy wręcz, że wkładając swojego bohatera w dyskomfort milczenia i obcości mogą – i to z całkiem genialnym skutkiem – zmusić ich do nowych zachowań i ukazania oblicza, które dotąd skrupulatnie ukrywali. Wierzę , że może to pracować dobrze przy ekscentrycznych osobowościach, ale sama szukam raczej ciepła i sensualności, a te osiągnąć można łatwiej, pozwalając ludziom na uśmiech i poczucie bezpieczeństwa.
Co Pani robi, żeby bohaterowie poczuli się swobodnie?
To, co chciałabym by zrobiono dla mnie, gdybym była na ich miejscu. Rozmawiam, jestem sobą, pytam, jestem ich ciekawa, chcę ich poznać, obserwuję ich twarze, ekspresję, badam piękno i te właściwe tylko im elementy, o które opierając się będę pisała narracje naszego spotkania.
Co dzieje się potem? Stara się Pani kierować bohaterem, czy raczej stawia Pani na spontaniczność?
Kieruję, uspokajam, inspiruję do ekspresji, gadam. Jestem bardzo werbalna, nic na to nie poradzę. Kontakt z drugim człowiekiem, w tak intymnej atmosferze, w momencie kreowania, który dla mnie jest tak ekscytujący, jest jak dar. Wyrażam swoją radość i zachwyt, zagrzewam, inspiruję do otwarcia na odbiorcę , bo taki zawsze jest zamiar portretu. Staram się, by kierując wzrok w obiektyw aparatu rozmawiali z każdą osobą, która kiedykolwiek spojrzy na ten uwieczniony przeze mnie moment.
Fotografując człowieka warto nakreślić jakieś ramy, czy lepiej zobaczyć, co się wydarzy?
To zależy w dużej mierze od celu, jakiemu ma służyć obraz. W przypadku sesji komercyjnej merytoryka zadania zwykle jest ustalona z góry i daje niewielki margines swobody na kreatywne zabawy. Inaczej jest przy sesji do magazynu, której narracyjność często pozwala fotografowi na dużą swobodę działania – wybór medium, klimatu i ekspresji, konceptu całości sesji.
Jakie cechy powinien mieć dobry fotograf? Wrażliwość? Ciekawość?
Wyobraźnię, integralność, cechy dobrego lidera, wyrozumiałość, cierpliwość, ale też siłę i wytrzymałość fizyczną. Wysiłek fotografa jest mniej więcej równo podzielony na emocjonalny i fizyczny.
Kiedy wiadomo, że to jest właśnie to ujęcie, o które chodzi?
U mnie jest to dość sympatyczna reakcja. W momencie spełnienia i świadomości, że właśnie zdarzyło się TO ujęcie lub TA ekspresja, na którą czekałam – dostaję gęsiej skórki.
A zdarza się po sesji uczucie niedosytu – kiedy czuje Pani, że bohater się wymknął, nie pokazał siebie?
Tak , to też się zdarza. Z tych wszystkich powodów, o których wspomniałam wcześniej, ale też z banalnego braku czasu. Często ważni, ciekawi ludzie mają go bardzo mało. Na zdjęcia Kate Winslet dostałam jedynie 15 minut.
Kogo jeszcze chciałaby Pani sfotografować?
Uwielbiam twarz Jeanne Moreau, byłabym zachwycona mogąc pracować z Charlotte Gainsbourg, Vincentem Caselem, Arizoną Muse i moim ukochanym Clintem Eastwoodem, a w kraju – z Danutą Stenką. Jest niezaprzeczalnie przepiękną kobietą i na tę sesję czekam. Może się uda…