Czego nie mówić na rozmowie o pracę? Jak ważny jest feedback w rekrutacji?

5 rzeczy, których lepiej nie mówić na rozmowie o pracę

Agnieszka Borowa

Telefon od rekrutera i zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną to znak, że firma jest wstępnie zainteresowana kandydatem. Warto więc dołożyć starań, aby wykorzystać tę szansę. Zadaniem kandydata jest zrobienie jak najlepszego wrażenia, zaprezentowanie się z jak najlepszej strony, a tym samym przekonanie rekrutera, że znalazł właściwą osobę. Solidne przygotowanie się do spotkania i uświadomienie sobie, czego nie należy podczas niego mówić, powinno ułatwić to zadanie, a tym samym zdobycie wymarzonej pracy.

Niestety czasem jedna sentencja, pytanie potrafi zniszczyć całe spotkanie i zmienić całkowicie opinię rekrutera o kandydacie. Jest kilka zwrotów, które potrafią zrujnować nawet najlepsze wrażenie. Czego zatem lepiej nie mówić na rozmowie o pracę, aby dobrze wypaść i nie stracić okazji na zdobycie nowej pracy?

1. „Aplikowałem do was, bo szukam pracy…”

Jednym z najczęstszych pytań, które jako pierwsze padają ze strony rekrutera, jest pytanie o motywację, czyli powód zgłoszenia przez kandydata aplikacji do udziału w tym konkretnym procesie rekrutacji. Niestety, wciąż zdarza się, że kandydaci nie są przygotowani na to pytanie i odpowiadają na nie w sposób spontaniczny i nieprzemyślany. Na przykład, mówiąc „Rozsyłałem CV w odpowiedzi na wiele różnych ogłoszeń i akurat Państwo się odezwali”.

Ale zdarzają się też bardziej „ekstremalne” przypadki, kiedy to kandydat z niedowierzaniem podczas rozmowy telefonicznej z rekruterem (zapytany czy podtrzymuje zainteresowanie ofertą pracy) dopytuje – „Naprawdę wysłałem do was swoje CV ?” Albo mówi: „Nie pamiętam tej oferty – co to jest za praca, gdzie ?” To duży błąd. Dla rekrutera stanowi to wyraźny sygnał, że kandydat wykazuje znikome zainteresowanie ofertą, firmą i procesem rekrutacji, co automatycznie kwestionuje motywację kandydata do podjęcia pracy w danej firmie czy na danym stanowisku i stawia go w nieprzychylnym świetle.

Jeśli w odpowiedzi na pytanie „Dlaczego Pan/Pani właśnie do nas zaaplikował/a?”, kandydat nie jest w stanie podać konkretnego powodu, rekruter może wnioskować, że osoba ta nie wyselekcjonowała odpowiednio oferty pod kątem swojego doświadczenia, kompetencji i umiejętności. Czyli nie przemyślała decyzji o udziale w procesie rekrutacji, ale wysyła CV masowo i prawdopodobnie nawet nie czyta dokładnie ogłoszeń, na które aplikuje. Na tej podstawie można przypuszczać, że inwestowanie w takiego kandydata może być obarczone większym ryzykiem. Kandydat, który nie jest pewny swoich decyzji dotyczących rozwoju zawodowego, w krótkim czasie może odejść z firmy z błahego powodu. Osoba aplikująca musi pokazać, że ma plan na siebie i szuka określonego typu pracy.

Zdarzają się również kandydaci, którzy bardzo otwarcie komunikują, że potrzebują jakiejkolwiek pracy: „szukam pracy, bo mam do spłaty kredyt, mam długi”.

Nawet jeżeli to prawda, twój potencjalny pracodawca nie musi o tym wiedzieć, to twoje prywatne sprawy. Wiem, że czasami z różnych powodów trzeba przyjąć ofertę daleką od ideału, ale nigdy nie odpowiadaj, że po prostu potrzebujesz jakiejkolwiek pracy i przyjmiesz każdą ofertę.

Stwierdzenie „szukam pracy, jestem bezrobotny…” również określa kandydata dość negatywnie, więc lepiej nie zaczynać od tego prezentacji swojej osoby. Jeśli okaże się, że jesteś bezrobotny w dalszym toku rozmowy, nic się nie stanie, ale jeżeli już na samym początku powiesz, że dzięki temu, że posiadasz status osoby bezrobotnej pracodawca może otrzymać dofinansowanie na twoje zatrudnienie to nie zabrzmi dobrze. To nie jest twój osobisty atut, tylko wola ustawodawcy, która bywa zmienna. Pracodawca ma dział kadr, biegły w tej tematyce, a twoje atuty to wykształcenie, doświadczenie, kompetencje itd., a nie przepisy prawne.

Chociaż może to się wydawać nieprawdopodobne, zdarzają się kandydaci, którzy przyznają, że zainteresowali się ofertą tylko dlatego, że nie udało się z zatrudnieniem w innych firmach.

A nawet osoby, które mówią wprost: „wcale tak bardzo nie zależy mi na pracy w tej firmie, ale w ostateczności…”.

Po pierwsze, jest to mało eleganckie w stosunku do potencjalnego pracodawcy. To tak samo jakby kandydat usłyszał od rekrutera: „Zdecydowaliśmy się złożyć Panu ofertę pracy, tylko dlatego, że wszyscy inni kandydaci ją odrzucili”. Jako kandydat jak byś się wtedy poczuł ? Raczej nie przyjąłbyś oferty. Po drugie, warto też pamiętać, że otwarte przyznanie, że każda inna oferta już przepadła, stawia potencjalnego kandydata w słabej pozycji negocjacyjnej, bo „skoro nic innego nie ma, a zależy mu na znalezieniu pracy, to może będzie gotów zejść z „ceny” ?”.

Rekruterzy szukają osób zmotywowanych i zaangażowanych, a ktoś, komu już na początku jest wszystko jedno – szuka jakiejkolwiek pracy w jakiejkolwiek firmie – nie spełnia tych wymagań. Takie stwierdzenie to duży błąd w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Na rozmowie kwalifikacyjnej musisz pokazać, że chciałabyś pracować właśnie u tego pracodawcy, a wtedy jest duża szansa, że on zainteresuje się właśnie Tobą. Twój cel musi być jasny: chcesz być częścią tej firmy i dlatego poświęciłaś dużo czasu i wysiłku, aby się sporo o niej dowiedzieć. Nigdy więc nie mów: „Naprawdę potrzebuję pracy”. Potrzebujesz TEJ (konkretnej) pracy.

2. „Ile mogę u Was zarobić ?”

Temat wynagrodzenia to zawsze ważny punkt podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Rozmowa o pieniądzach jednak rzadko kiedy należy do łatwych, a z drugiej strony bywa jednym z kluczowych momentów, bowiem w ciągu kilku minut mogą zaważyć się losy naszych zarobków na najbliższe miesiące, czy nawet lata. Negocjowanie wynagrodzenia jest jak najbardziej w porządku, nie należy tego jednak robić w trakcie pierwszej rozmowy o pracę. Przede wszystkim dlatego, że dopiero na końcu możemy oszacować, czy chcielibyśmy pracować w tej organizacji oraz mamy pełniejsze przekonanie, że nasza kandydatura jest poważnie brana pod uwagę.

Zaczynanie interview od słów: „Zanim zada pani pierwsze pytanie, chciałbym zapytać o wynagrodzenie”, „Ile mogę u was zarobić?”, „Jaka jest stawka ?” – to nie jest dobry początek rozmowy. Niestety zdarza się, że kandydaci zbyt wcześnie przechodzą do pytań o zarobki. A przecież negocjacje finansowe zaczynają się dopiero w momencie, gdy pracodawca jednoznacznie zaproponuje pracę. Zbyt wczesne skupienie się na wynagrodzeniu może spowodować wrażenie, że to ono jest jedyną motywacją do pracy. Rekruter sam przejdzie do kwestii Twojej pensji. Uzbrój się w cierpliwość, a pytanie zadaj dopiero, jeśli nie padnie z ust Twojego rozmówcy. Postaraj się najpierw pokazać siebie z jak najlepszej strony, a dopiero potem powiedz o swoich oczekiwaniach.

Generalnie ogólna zasada jest taka: jako kandydat nie podejmuj sam tematu wynagrodzenia i innych dodatkowych korzyści. Większość ekspertów zaleca, aby unikać tego tematu podczas rozmowy wstępnej i zostawić go na ewentualne późniejsze spotkania. Podczas pierwszej rozmowy o pracę (zwłaszcza telefonicznej) nie poruszaj zatem tematu pensji, pakietu zdrowotnego czy innych dodatkowych benefitów. Jeśli pracodawca podejmie te kwestie to osoba starająca się o posadę kontynuuje temat, ale sama dyskusji nie rozpoczyna.

Kiedy już osoba rekrutująca zada tego typu pytanie to są dwie możliwe opcje odpowiedzi.

Jeśli pytanie o wysokość wynagrodzenia padnie na początku rozmowy, możesz powiedzieć coś w stylu: „Wolałbym dowiedzieć się czegoś więcej o pracy na tym stanowisku, zanim będę w stanie określić jaka kwota byłaby dla mnie satysfakcjonująca” albo możesz podać przedział (widełki), w którym zawiera się interesująca cię kwota, żeby nie zobowiązywać się już na początku do konkretnej liczby. Przedział liczbowy daje obu stronom pogląd na wysokość wynagrodzenia i zostawia pole do ewentualnych późniejszych negocjacji. Jeśli podczas rozmowy zostanie ci podane średnie wynagrodzenie dla danego stanowiska, a rekrutujący zapyta cię, czy taka kwota ci odpowiada (i rzeczywiście będzie ona dla ciebie satysfakcjonująca), możesz powiedzieć, że mieści się w twoim przedziale.

Na rozmowie o pracę warto być konkretnym – także jeśli chodzi o wynagrodzenie. Stwierdzenie – „Jak to ile chcę zarabiać ? Najwięcej, ile się da” nie zostanie raczej pozytywnie przyjęte przez rekrutera. Z pewnością nie świadczy o dojrzałym podejściu ani przygotowaniu do rozmowy. Pracodawca chce mieć poczucie, że płaci konkretną kwotę za Twoją pracę, wiedzę, umiejętności i doświadczenie, adekwatną do tych wszystkich elementów. I taka właśnie powinna być wysokość wynagrodzenia podana przez Ciebie – konkretna i realna. Dobrą regułą jeśli zmieniamy pracę, a już zarabiamy dobrze, jest dodanie około 20% do obecnych zarobków. Jest to kwota, która w pewnym stopniu rekompensuje ryzyko zmiany.

Nie pytaj też osoby rekrutującej: „A ile zarabia się w tej branży?”

Przed rozmową koniecznie trzeba rozeznać się w płacach w danej branży i na danym stanowisku. Warto choćby prześledzić dostępne w internecie opinie o wynagrodzeniach (w danym sektorze czy nawet w konkretnej firmie), przejrzeć raporty płac itp. Na tej podstawie można przygotować sobie kwotę, która będzie cię satysfakcjonowała, a jednocześnie nie będzie odbiegać od poziomu płac w sektorze, w którym szukasz pracy.

Z kolei mówiąc: „Nie wiem ile chciałbym zarabiać. Proszę o propozycję. Jestem elastyczny”, „Trudno powiedzieć, proszę mi coś zaproponować”, „Jestem otwarta na negocjacje” prawdopodobnie chcesz pokazać, że pieniądze dla ciebie to nie wszystko i łatwo z tobą dojść do porozumienia. Jednak rekruter może dojść do zupełnie innego wniosku – a mianowicie takiego, że nie orientujesz się jakie są teraz tendencje płacowe na rynku. Nawet gorzej – może to być doskonała okazja dla rekrutera, aby zaproponować ci najniższą z możliwych stawek. Przygotowując się do rozmowy o pracę, musisz więc dokładnie przemyśleć swoje oczekiwania finansowe. Samo spotkanie z rekruterem nie jest dobrym czasem na zastanawianie się i wahania. Sprawisz wówczas wrażenie osoby, która nie wie, czego chce, a także sama nie jest przekonana o swojej wartości. A wtedy dużo trudniej przekonać do siebie przyszłego pracodawcę.

Na pytanie rekrutera „Jakie wynagrodzenie będzie dla Pani/Pana satysfakcjonujące?” w żadnym razie nie odpowiadaj: „No więc tak, mam kredyt na mieszkanie, a jeszcze dodatkowo …”. Twojego przyszłego pracodawcę naprawdę nie interesują Twoje kredyty i osobiste wydatki. Takie wyliczenia możesz zrobić w domu, zastanawiając się, jaka pensja jest dla Ciebie kwotą minimalną, a jaka wymarzoną/satysfakcjonującą. Należy przemyśleć sobie gruntownie wydatki, kredyty, plany wakacyjne itd. Nie argumentuj jednak wyższego wynagrodzenia kredytem na samochód czy remontem mieszkania – to nieprofesjonalne. Nie podawaj też minimum (chyba, że pytanie brzmi: „Poniżej jakiego poziomu nie interesują pana oferty pracy?”), bo pracodawca zakłada, że dołożyliśmy kilkaset złotych i może zaniżać stawkę (pozostawmy sobie pole do negocjacji).

Gdy rozmawiamy o wynagrodzeniu od razu też mówmy czy chodzi nam o kwotę netto czy brutto.

I jeszcze na koniec ważna kwestia dotycząca twojego życia zawodowego, o której nie powinieneś mówić – dotychczasowe zarobki. Gdy pada pytanie – „Ile chciałby/aby pan/pani zarabiać?” – niekiedy potencjalny szef próbuje wypytać również o wcześniejsze płace. W ten sposób będzie mu łatwiej ustalić dla ciebie wysokość pensji. Nieważne, jakby nalegał: nie podawaj mu tej informacji. To sprawa między tobą a poprzednimi pracodawcami. Twojemu potencjalnemu szefowi „nic do tego”, ile wcześniej zarabiałeś. Nie masz obowiązku o tym mówić. Jeśli czujesz, że zdradzenie jakiegoś szczegółu (np. dot. systemu prowizyjnego, wysokości premii czy pakietu socjalnego) byłoby nie w porządku, po prostu tego nie rób.

Pytanie o zarobki zadawane jest w celu określenia, czy firma może sobie pozwolić na kandydata. Jeśli to możliwe odpowiedź na nie powinniśmy przedstawić na koniec rozmowy kwalifikacyjnej. Przed odpowiedzią na to pytanie warto jest się dobrze zastanowić – podanie bowiem za małej jak i zbyt dużej kwoty może dyskwalifikować naszą kandydaturę.

Uzasadniając swoją stawkę warto wziąć pod uwagę m.in. zakres obowiązków, doświadczenie czy możliwości firmy.

3. „Powiem Pani/Panu w tajemnicy, że w mojej poprzedniej pracy to …, a mój szef był …”

Powstrzymaj się od narzekania na poprzedniego/obecnego pracodawcę  czy zdradzania firmowych tajemnic – to rady jakie znaleźć można w większości poradników dotyczących rekrutacji. Dlaczego? Bo niestety wciąż to bardzo powszechne zachowanie wśród kandydatów, co mogę potwierdzić jako osoba przeprowadzająca wiele rozmów rekrutacyjnych.

Ludzie nie lubią plotkarzy, obgadywaczy. Dodatkowo rzadko zdarzają się konfliktowe sytuacje, w których tylko jedna strona jest winna. Nie należy zatem źle mówić o swoim poprzednim miejscu pracy, eks-szefie, relacjach i atmosferze jaka panowała w firmie. Gdy kandydat w złym świetle stawia kolegów/współpracowników (np. mówi, że nierówno traktowali grupę, spychali obowiązki na innych), w nowej pracy może robić to samo. Efekt będzie taki, że popsują się nastroje w pracy, zaczną się podejrzenia, kłótnie, wyrzuty, a wyniki pracy spadną.

Aby do tego nie dopuścić, pracodawca prawdopodobnie nie zaoferuje zatrudnienia osobie, która w taki sposób wyraża się o swoim dawnym zespole.

Ponadto, źle świadczy o człowieku fakt, że rozprzestrzenia informacje o innych ludziach, a najczęściej własne, subiektywne oceny na ich temat. Otwarcie krytykując innych, kandydat tworzy obraz siebie jako osoby konfliktowej, która nie potrafi odnaleźć się w trudnej sytuacji i nie umie znaleźć konstruktywnego rozwiązania, co w naturalny sposób może przenosić się na efekty pracy. Dodatkowo, potencjalny szef, słysząc krytykę pod adresem poprzedniego przełożonego, może przypuszczać, że w przyszłości kandydat również o nim będzie wypowiadał się negatywnie. Takie przypuszczenie automatycznie generuje nieufność wobec kandydata, co może zdecydować o wykluczeniu go z dalszych etapów procesu rekrutacji.

Nawet jeśli w firmie były przekręty, koleżanka awansowała, bo miała romans z dyrektorem, manager stosował wobec ciebie mobbing, a szef napastował cię seksualnie – zachowaj to dla siebie. Wielu kandydatów na pytanie o przyczyny decyzji o zmianie pracy odpowiada wyznaniami na temat złej atmosfery w pracy, czy braku profesjonalizmu ze strony szefa. Zamiast mówić „ciągle kłóciliśmy się z szefem”, lepiej użyj bardziej dyplomatycznego zwrotu, np. „nasze poglądy znacznie się różniły”. Problemy z szefem, tak samo jak tarcia i różnice charakterów miedzy współpracownikami występują w każdej pracy. Jednak są pracownicy, którzy potrafią z nich wyjść mimo odmiennych poglądów.

Jeśli przydarzyło ci się naprawdę coś złego i byłeś zmuszony odejść to możesz np. powiedzieć: „Trafiłam na pracodawcę działającego niezgodnie z prawem, naruszającego podstawowe obowiązki pracodawcy”.

Zdarzają się sytuacje naprawdę trudne. Są przecież sprawy w sądzie pracy, są nieuczciwi pracodawcy, jest mobbing i molestowanie seksualne. Warto postawić na szczerość: „W poprzedniej firmie zdarzały się zachowania ocierające się o mobbing. Nie chciałem dłużej pracować w takim środowisku”, ale bez wchodzenia w szczegółowe opowieści o konkretnych sytuacjach. Jeśli powodem rozstania była zaś „głupota” szefa, możemy powiedzieć: „Mój były przełożony i ja mieliśmy odmienne poglądy na to, w jakim kierunku powinna rozwijać się firma.” Albo „Ja i mój szef mieliśmy inne wizje pracy naszego działu i jego celu. Stało się więc dla mnie jasne, że muszę szukać nowych zawodowych wyzwań”.

Brzmi to znacznie lepiej niż „Mój szef miał głupie pomysły, zupełnie nie przystawały do tego, czego potrzebuje rynek. Wielokrotnie próbowałem mu to wyjaśniać, ale był uparty, nie słuchał mnie. W końcu miałem już dosyć i odszedłem”. Obie wersje przekazują mniej więcej tę samą treść, ale w różny emocjonalnie sposób. Oczywiście są też sytuacje, o których można powiedzieć bez problemu – „spółka przenosiła siedzibę do innego miasta, ja się nie przeniosłem, zamykano oddział, zlikwidowano moje stanowisko, bo księgowość przejęła firma zewnętrzna, firma przeszła restrukturyzację, nie było możliwości pracy na etacie, tylko zlecenie”. Należy pamiętać o tym, że na rozmowie kwalifikacyjnej nie chodzi o wcale o zdemaskowanie szefa czy ujawnienie prawdy o firmie, tylko o otrzymanie nowej pracy.

Gdy nagle zmieniasz pracę, jest bardzo prawdopodobne, że twój przyszły szef będzie cię wypytywał o powód, dla którego szukasz nowego zatrudnienia.

Na rozmowie kwalifikacyjnej mogą paść pytania o szczegóły dotyczące twojej aktualnej lub poprzedniej firmy. I chociaż winą za twoje poszukiwania możesz obarczyć wyłącznie byłego pracodawcę, pod żadnym pozorem nie krytykuj swojego przełożonego. Nieważne, jak się wobec ciebie zachował, że był tyranem i wyzyskiwaczem. Zachowaj to dla siebie. Po pierwsze, twój nowy szef może znać twojego byłego pracodawcę. Po drugie, może cię w ten sposób sprawdzać. Po trzecie, wypadniesz bardzo nieprofesjonalnie w jego oczach. Staraj się wypowiadać powściągliwie, z wrodzoną dyplomacją. Unikaj też zdradzania tajemnic swojej poprzedniej firmy. Inaczej możesz zostać posądzony o niedyskrecję, nielojalność czy plotkowanie. Zasada jest prosta: o byłym pracodawcy mówi się dobrze albo wcale.

Nawet jeśli pracodawca wypytuje o przyczyny zakończenia współpracy u poprzednich pracodawców czy chęć zmiany miejsca zatrudnienia, pamiętajmy, aby używać neutralnych określeń zamiast narzekać np. na złe zarządzanie, niską płacę, nawał obowiązków, złe traktowanie pracowników. Najrozsądniej jest nie wspominać ani o szefie/przełożonym, ani o tym, co nas w poprzedniej pracy raziło.

Najlepszą odpowiedzią w przypadku pytania o przyczynę zmiany pracy jest stwierdzenie, że poszukujemy większych możliwości osiągania sukcesów, pracy nad bardziej odpowiedzialnymi zadaniami, większej odpowiedzialności, wpływu na kierunek firmy itp.

Jako powód rezygnacji z poprzedniej pracy, lepiej podać przyczyny takie jak np. nienormowany czas pracy, niedogodne warunki finansowe, brak możliwości rozwoju zawodowego, awansu niż cechy charakteru przełożonego czy niekompetencje w prowadzeniu firmy. Nie mów o zwyczajach szefa, o zacofaniu organizacyjnym czy słabych wynikach poprzedniej firmy.

Gdyby przyszły szef, czy rekruter okazał się wyjątkowo natarczywy z takiej sytuacji możesz wybrnąć, mówiąc, że chciałabyś zachować lojalność. Twój przyszły szef z całą pewnością to doceni. Upewni się bowiem w przekonaniu, że jeśli cię zatrudni, nie będziesz wynosić z jego firmy poufnych informacji. To, co mówisz o poprzedniej pracy jest idealnym odzwierciedleniem tego, jakiej postawy można spodziewać się po Tobie, kiedy zakończysz współpracę z firmą, w której o pracę obecnie się ubiegasz. Z tego właśnie powodu wysoce niestosowne, a wręcz niedozwolone jest, aby dzielić się tajnymi informacjami na temat poprzedniego pracodawcy.

Takie działanie bez wątpienia źle wpłynie na to, jak będzie postrzegał Cię rekruter i zapewne przekreśli Twoje szanse na pozytywny przebieg tejże rekrutacji.

Nawet jeśli rozmowa idzie nad wyraz dobrze, między tobą i osobą prowadzącą spotkanie rodzi się nić sympatii, aż w końcu masz ochotę lekko się spoufalić. Stop! Rozmowa o pracę to rozmowa o pracę, a nie pogawędka ze znajomym. Nie daj się ponieść emocjom. Tracąc czujność możesz powiedzieć kilka słów za dużo. Jeżeli na dziesięciu kandydatów tylko ty „obsmarujesz” byłą firmę, raczej nie dostaniesz za to dodatkowych punktów. To nie znaczy oczywiście, że masz kłamać. Chodzi raczej o sposób w jaki komunikujesz np. powód zakończenia współpracy. Złym rozwiązaniem jest też zmyślanie co było przyczyną zwolnienia, ponieważ dość łatwo jest to sprawdzić.

4. „Przecież to jest napisane w moim CV”

To oczywiste, że wszystkie najistotniejsze informacje na swój temat umieściłeś w CV, ale nie zdziw się, kiedy zostaniesz zapytany o wcześniejsze doświadczenie zawodowe, nawet jeśli dokładnie je opisałeś. Wymowne wskazywanie palcem na dokument nie jest dobrym pomysłem. Po prostu odpowiedz na zadane pytanie i postaraj się dodać kilka nowych informacji.

Rekruter doskonale wie, co znajduje się w CV kandydata.

Jeśli więc zadaje pytanie o umiejętności, poziom znajomości języka, okresy zatrudnienia, zakres obowiązków, które zostały już opisane w aplikacji, nie wynika to z jego braku przygotowania do rozmowy, lecz z chęci wydobycia od kandydata możliwie najdokładniejszych danych. Rolą rekrutera jest zdobycie szczegółowych informacji o doświadczeniu i kompetencjach osób biorących udział w procesie rekrutacji, oraz odniesienie tych informacji do profilu idealnego kandydata i zadań wykonywanych na danym stanowisku.

Niestety część kandydatów wydaje się obrażona lub też urażona prośbą o opowiedzenie czegoś o sobie. „Nie czytała Pani CV ?”, „Czy moje CV nie dotarło?”, „To wszystko jest przecież w moim CV” – to chyba najczęściej spotykane odpowiedzi. Odpowiadanie w taki sposób wskazuje na brak profesjonalizmu kandydata. Prośba o opowiedzenie czegoś o sobie nie wynika z tego, że osoba rekrutująca nie zapoznała się z dokumentami aplikacyjnymi, ale jest próbą oswojenia kandydata, zweryfikowania informacji, sprawdzenia co według kandydata jest w nim samym ważne i wartościowe. Poza tym może się okazać, że jednak jakiejś ważnej informacji nie umieściłeś w CV albo np. pomyliłeś daty. Wówczas to ty jako kandydat wypadniesz nieprofesjonalnie.

5. „Mam jeszcze rozmowę w innej firmie…”

Jeżeli aktywnie szukasz pracy, to znaczy, że masz też inne rozmowy. To jasne. Każdy rekruter to wie. Postaraj się jednak ułożyć je tak, aby mieć czas na skończenie poprzedniego spotkania. Możesz mieć inne plany i napięty kalendarz, ale wszystko jest „do dogrania”. Spotkanie rekrutacyjne wymaga pełnego skupienia i wygospodarowania odpowiedniej ilości czasu. Niech Twoim pierwszym po podaniu ręki pytaniem nie będzie „Jak długo potrwa spotkanie? Za godzinę mam następną rozmowę w sprawie pracy”.

Przeczytaj także: Jak przygotować się do rozmowy o pracę online w pandemii?

Umawiając się na rozmowę, rekruter zazwyczaj sam informuje kandydata o tym, ile potrwa spotkanie. Jeśli jednak tego nie zrobi, kandydat sam powinien dopytać o przebieg spotkania i o to, ile czasu ma na nie zarezerwować. Spytanie, już podczas spotkania, o to, ile jeszcze potrwa rozmowa, jest zdecydowanie nie na miejscu i może zostać odebrane jako brak szacunku wobec osoby rekrutującej oraz lekceważące podejście do nowej pracy.

Musimy mieć świadomość, że spotkanie, które się właśnie rozpoczęło, jest najważniejsze.

Dając sygnał, że nie traktujemy go priorytetowo tak naprawdę pokazujemy, że nie zależy nam na tej pracy.

Szczególnie w branżach technicznych (np. IT), gdzie specjaliści nie mają większych problemów ze znalezieniem pracy, rekruterzy doświadczają sytuacji, kiedy kandydaci nie tylko wyraźnie pokazują, że tak naprawdę nie są zainteresowani daną ofertą, ale także wręcz pospieszają rekruterów, żeby jak najszybciej zakończyli daną rozmowę.

Co więcej, swój pośpiech często motywują kolejnymi rozmowami, na które są umówieni. Taka postawa może zostać odebrana jako brak szacunku do pracy rekrutera, dlatego radzę, aby unikać takich sytuacji. Niedopuszczalne jest manifestowanie przed osobą rekrutującą jak to jesteśmy „rozchwytywani” na rynku poprzez np. opowiadanie, że ciągle dostajemy wiadomości, telefony od headhunterów i bierzemy udział w kilku czy kilkunastu procesach rekrutacyjnych. Skrajnym przypadkiem niewłaściwego zachowania jest odbieranie telefonów w trakcie rozmowy od innych pracodawców.

Reasumując, podczas spotkania nie powinno wspominać się o innych rozmowach kwalifikacyjnych. Rekruter powinien czuć, że firma dla której pracuje, jest dla Ciebie wyjątkowa. Jeżeli powiesz, że za chwilę masz spotkanie u innego Pracodawcy albo poważnie rozważasz już jakąś propozycję może to oznaczać dla rekrutera, że nie jesteś zainteresowany jego ofertą i sprawisz, że straci on zainteresowanie Tobą. Nikt nie będzie walczył o Twój entuzjazm. Jeżeli już wspominasz o innych rekrutacjach, w których uczestniczysz, postaraj się, aby było jasne, że to na pracy właśnie w tym konkretnym miejscu zależy Ci najbardziej.

Podsumowując…

Lista rzeczy, o których lepiej nie mówić podczas rozmowy rekrutacyjnej jest naprawdę długa. Na spotkaniu z potencjalnym szefem z pewnością nie warto opowiadać o prywatnych problemach (rodzinnych, finansowych itp.) czy osobistych poglądach/opiniach (np. politycznych). Nie należy spoufalać się z rekruterem (nie proponuj przejścia na „ty”) ani prawić mu pochlebstw/komplementów (dotyczących np. kompetencji, wyglądu). Nigdy też nie powinieneś kłócić się z potencjalnym pracodawcą, nawet jeśli jesteś pewny, że to ty masz rację. Jest to oznaką złego wychowania, tak samo jak używanie wulgaryzmów, plotkowanie czy opowiadanie dowcipów (zwłaszcza tych nieprzyzwoitych).

Unikaj używania potocznego języka, „banałów” (w stylu np. „moja największa wada to perfekcjonizm”) czy „oczywistości” („Jestem młody”, „Szukam pracy”).

Zadawanie niektórych pytań również nie jest w dobrym tonie, np. „czym właściwie zajmuje się wasza firma ?”, „jak szybko mogę awansować ?”, „ile mogę u was zarobić ?”. Nie pytaj w czasie rozmowy, ilu jest kandydatów, jak wypadłeś i jakie masz szanse. Rekruterzy bardzo nie lubią takich pytań – w chwili rozmowy z tobą najprawdopodobniej sami nie wiedzą, jakie masz szanse, bo czeka ich jeszcze kilka kolejnych spotkań i dopiero mając pełen obraz sytuacji, będą mogli podjąć decyzję.

Idąc na rozmowę rekrutacyjną, należy mieć świadomość, że nie jest się jedyną osobą, która aplikuje na stanowisko. Pracodawcy przeważnie sprawdzają co najmniej kilku kandydatów, w związku z czym trzeba się spodziewać, że oprócz kompetencji – które często są podobne – będą zwracać uwagę na niuanse. To one często decydują o tym, jakie zrobi się pierwsze wrażenie na rekruterze i czy zostaniemy zaproszeni do udziału w kolejnym etapie rekrutacji. Dlatego też należy się dobrze zastanowić zanim cokolwiek powiemy, aby nie zmarnować swojej szansy. Od tego co powiesz będzie zależał twój dalszy los w czasie rekrutacji.

***

Autorką tekstu jest Agnieszka Borowa, Specjalista ds. Rekrutacji w Jobhouse.