Zła informacja jest taka, że żaden krem, żadne ubranie, żaden samochód, żadna operacja ani żadna podróż nie zmienią wiele, jeśli najpierw wewnątrz nie poczujemy się ze sobą dobrze, nie zaakceptujemy tego, kim jesteśmy i (choć to zabrzmi górnolotnie) nie pokochamy siebie.
Dobra informacja jest taka, że jeśli rzeczywiście od tego zaczniemy, to reszta sama się ułoży. Potrzeba tylko trzech rzeczy: decyzji o zmianie, konsekwencji, a potem wytrwałej pracy w tym kierunku. Codziennej pracy.
Odwaga pierwszym krokiem do odzyskania pewności siebie
Odwaga bycia sobą i zaakceptowania tego, kim jesteśmy, jak wyglądamy i myślimy nie jest rzeczą łatwą. Nie dziwi więc, że czasem kusi nas droga na skróty – magiczna pigułka, która w jednej sekundzie załatwi wszystkie nasze niepokoje i niepewności dotyczące siebie samych.
Słowo odwaga kojarzy się nam często z ekstremalnymi podróżami, skokami na bungee i heroicznymi czynami w stylu gladiatora. I to prawda, że potrzebna jest wtedy odwaga.
Ale czy nie mniejszej odwagi wymaga od nas sprzeciwienie się staus quo, w którym wyrośliśmy i żyjemy, i które dopiero pozwala nam polubić siebie dopiero, gdy schudniemy, skończymy ten czy inny kurs, będziemy mieć dzieci albo przeprowadzimy się do zbudowanego samodzielnie domu.
Czy nie mniejszej odwagi wymaga od nas mówienie w naszym związku, czego potrzebujemy, a czego nie, zabranie głosu na forum, przedstawienie swojego poglądu odmiennego od innych albo zdefiniowania na nowo po swojemu, czym jest dla nas równowaga między pracą a życiem osobistym, być może wbrew temu, co, chcą nasze rodziny albo czego wymagają normy społeczne?
Bo czym jest odwaga?
Odwaga to, jak mówi badaczka Brene Brown, podejmowanie działania, kiedy nikt nie daje gwarancji ostatecznego wyniku. Kiedy już odważymy się rozpoznać swoje potrzeby, mówić o nich i je realizować, reakcje naszego otoczenia mogą być bardzo różne, często nieprzychylne – bo coś się zmienia, jesteśmy „nagle” inni, „nagle” czegoś chcemy albo właśnie nie chcemy. A zmiana jest dla naszego otoczenia trudna, co sprawia, że i nam trudno jest w niej wytrwać. Tu z pomocą przychodzi nam odwaga, bo potrzeba jej dużo, żeby zostać przy swoim.
Odwagą więc jest powiedzieć: „OK. Może nie mam wymiarów modelki albo sprawności fizycznej piłkarza ligi mistrzów, może nie jestem idealną matką, może nie odniosłam niewiarygodnych sukcesów finansowych, ani nie zrobiłam doktoratu – ale mimo to lubię i doceniam siebie”. To trudne. Dla wielu nawet bardzo, ale możliwe.
Akceptacja siebie to absolutny fundament rozwoju – zawodowego i osobistego, bo kiedy chcemy się rozwijać, to bez zaplecza samoakceptacji nie będziemy podejmować ryzyka i popełniać błędów, które są naturalną składową rozwoju. Kiedy siebie nie lubimy, to za wszelkie błędy, które popełniamy, ostro się krytykujemy. To boli. By uniknąć bólu, nie podejmujemy ryzyka, czyli nie robimy niczego nowego, tylko pielęgnujemy stare. To sprawia, że nie idziemy do przodu.
Odwaga bycia sobą, bycia autentycznym zaczyna się od odważnego zaakceptowania tego, kim jesteśmy, tak jak bezwarunkowo akceptujemy tych, których kochamy. Dlaczego do siebie miałybyśmy podchodzić inaczej? Dlaczego nie pokochać i zaakceptować najpierw siebie?
I ja sama, choć o tym już wiem, racjonalnie rozumiem i widzę wyniki badań jednoznacznie wskazujących na to, że to nam służy, to każdego dnia po otworzeniu oczu, zanim skrytykuję się za cokolwiek, ćwiczę mówienie do siebie samej z taką łagodnością, z jaką odnoszę się do dziecka. Bo wiem, że jeśli zaniedbam miłość do siebie, to nie znajdę jej nigdzie indziej, a bez tego nie zajdę za daleko. A chcę iść coraz dalej.
Odważnej miłości do siebie nam wszystkim życzę.