O problemie luki płacowej, czyli sytuacji, w której za ten sam rodzaj pracy mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety dyskutuje się od lat. Zeszłoroczne wyliczenia Komisji Europejskiej pokazują, że dysproporcje są znaczące – kobiety zarabiają średnio 16 proc. mniej od mężczyzn. Gdy spojrzymy na dane globalne, różnica wzrasta aż do 36 procent. Problem występuje niezależnie od kraju, branży, wysokości zarobków i jak się okazuje dotyka także gwiazd. Kilka miesięcy temu o równe zarobki w Hollywood apelowała aktorka, Jennifer Lawrence. Kiedy hackerzy włamali się na serwery firmy Sony i w sieci znalazła się korespondencja bossów firmy, Lawrence dowiedziała się, że mimo iż jest najlepiej zarabiającą aktorką, wciąż zarabia znacznie mniej niż jej koledzy z planu. „Kiedy dowiedziałam się, ile mniej zarabiam od farciarzy z fujarami, wkurzyłam się nie na Sony, ale na siebie. Zawiodłam jako negocjatorka, bo za szybko odpuszczałam” – napisała dosadnie w otwartym liście na portalu Lenny. Teraz dyskusja na temat luki płacowej znów znalazła się na czołówkach gazet. Tym razem za sprawą gwiazd tenisa – Novaka Djokovica, Sereny Williams i Andy’ego Murray’a.
Wszystko zaczęło się od komentarza Randy’ego Moore’a, dyrektora prestiżowego turnieju Indian Wells, który powiedział, że tenisistki powinny paść na kolana i być wdzięczne tenisistom, bo to dzięki nim ludzie w ogóle przychodzą na turnieje. Komentarz wywołał ostrą dyskusję i Moore musiał zrezygnować z szefowania turnieju. Nieoczekiwanie jednak wsparł go Djokovic, który stwierdził, że tenisiści powinni zarabiać więcej niż tenisistki, bo bilety na ich mecze sprzedają się lepiej i to oni generują większe przychody dla sponsorów. Na jego słowa natychmiast zareagowała 21-krotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema, Serena Williams – „To rozczarowujące. Gdybym miała syna i córkę, którzy grają w tenisa, nigdy bym im nie próbowała wmówić, że mój syn powinien zarabiać więcej, bo jest chłopcem. Novak ma prawo do własnego zdania, ale jestem ciekawa, czy, jeśli będzie miał kiedyś córkę powie jej, że zasługuje na mniej, bo jest dziewczynką” – mówiła Williams. Wsparł ją rywal Djokovica, Andy Murray – „Z całym szacunkiem, ale jeśli na kort wychodzi tenisistka tej klasy, co Serena, ludzie idą ją oglądać, a nie Siergieja Stachowskiego na korcie obok (kolejny zawodnik, który uważa, że tenisiści powinni zarabiać więcej – DK). To, kogo wybierają widzowie zależy od jego umiejętności, a nie płci. 16 tys. ludzi czekało, żeby zobaczyć finał Indian Wells, w którym grała Williams”.
Tenisowa mistrzyni, broniąc praw kobiet do równej płacy, dotknęła przy okazji innego ważnego problemu – edukacji dzieci i wpływu stereotypów. A te, jak pokazują badania psychologów kształtują się między 5 a 7 rokiem życia. Już kilkuletnie dzieci potrafią skrytykować innych za zachowanie, które ich zdaniem jest niezgodne z rolą przypisywaną płci. Jak to wygląda w praktyce? Organizacja Inspiring the Future postanowiła zrobić ciekawy eksperyment. Nauczycielka poprosiła dzieci, żeby narysowały strażaka, chirurga i pilota myśliwców. Na 61 rysunków zaledwie na 5 znalazły się kobiety. Później nauczycielka zapytała, czy dzieci chcą poznać prawdziwego pilota, strażaka i lekarza. Dzieci ochoczo przytaknęły, ale gdy w sali zobaczyły trzy kobiety, jednemu z nich wyrwało się – „One są przebrane?”. Tak powstała akcje #RedrawdrawTheBalance, której celem jest pokazanie dzieciom, że płeć nie jest barierą w realizacji zawodowych marzeń.
Ciekawym przykładem kampanii społecznej, pokazującej reakcje dzieci na nierówne traktowanie zainicjowała grupa bankowa ANZ, kolejną odsłoną projektu #EqualFuture – poproszono dzieci o wykonanie prostych czynności – sprzątanie, mycie okien. Na koniec każdy dostał pieniądze za wykonaną pracę – chłopcy dostali więcej niż dziewczynki. Zaskoczenie malowało się na twarzach obojga – ani dziewczynki, ani chłopcy nie rozumieli dlaczego tak się stało. Zarówno chłopcy, jak i dziewczynki ostro zaprotestowały przeciwko takiemu traktowaniu, co pokazuje, jak wielki wpływ na działania dorosłych mają zakorzenione stereotypy. Dzieci, które są od nich wolne, chciały podzielić pieniądze po połowie, uznając, że tylko takie rozwiązanie jest sprawiedliwe.
Dziennik „The Times” wskazał na jeszcze jeden frapujący aspekt finansowej nierówności. Opublikowali badania, według których kobiety płacą więcej za damskie odpowiedniki produktów – jednorazowa maszynka do golenia dla kobiet jest droższa od tej dla mężczyzn tylko dlatego, że jest… różowa. To samo dotyczy także długopisów, kosmetyków, produktów do pielęgnacji. Ustalono, że produkty męskie są średnio o 37 proc. tańsze.
Czy kampanie społeczne i listy otwarte gwiazd mają szansę coś zmienić? Nie, jeśli nie pójdzie za tym działanie samych kobiet. Dokładnie tak zrobiła Jennifer Lawrence. „Postanowiłam przestać być miłą dziewczynką, która nie domaga się tego, co się jej należy, tylko dlatego, żeby inni ją lubili i nie powiedzieli o niej przypadkiem, że jest trudna lub roszczeniowa” – stwierdziła. I przystąpiła do rzeczy, negocjując za kolejny film stawkę 20 milionów dolarów. Aktor, który w filmie jej partneruje dostał gażę o 8 milionów dolarów niższą.
Novak Djokovic przeprosił za swój komentarz. Usprawiedliwił się zmęczeniem i euforią z powodu niedzielnej wygranej w turnieju Indian Wells.