Gęś, śmierć i tulipan, tekst i ilustracje Wolf Erlbruch
Skromna objętość, minimalistyczny tekst i ilustracje – na tych niewielu stronach i w niewielu słowach Erlbruch zawarł gigantyczną mądrość na temat odchodzenia. Swoją książkę pisał prawie 10 lat. Głównie z myślą o dzieciach, ale także o dorosłych, którzy nie potrafią o śmierci mówić. Dowiedziałam się o tej książce przypadkiem, podczas zajęć uczących jak o tematach tabu rozmawiać z dziećmi. Nauczyłam się na nich, że to głównie my-dorośli mamy z tym problem. Książka Erlbrucha mówi o śmierci w sposób prosty, dziecięco szczery i czuły – jak o towarzyszu, którego czasem nie zauważamy, ale którego nie trzeba się też bać. „Gęś, śmierć i tulipan” pomaga oswoić ten temat i trudne pytania. Głównie dzięki takim fragmentom:
– Kim jesteś i dlaczego się za mną skradasz?
– Miło, że mnie wreszcie zauważyłaś – powiedziała śmierć. – Jestem śmierć.
Gęś przeraziła się. Trudno jej się dziwić.
– Przyszłaś po mnie? – zapytała.
– Jestem przy tobie od twoich narodzin, tak na wszelki wypadek.
Oskar i pani Róża, Eric-Emmanuel Schmitt
Czy da się przeżyć całe życie w kilka dni? Mały Oskar, chłopiec cierpiący na nieuleczalną chorobę wie, że odchodzi. Wszyscy wokół, na czele z rodzicami próbują zaklinać i łagodzić rzeczywistość. Wyjątkiem jest pani Róża, wolontariuszkę, która swoją szczerością zjednuje zaufanie Oskara i nakłania go, by spróbował przeżyć wszystkie swoje marzenia w czasie, który mu pozostał. Książka Schmitta to poruszająca opowieść o odchodzeniu widzianym z perspektywy dziecka. Łzy mieszają się w niej z uśmiechem, smutek z poczuciem podziwu dla dojrzałości małego chłopca, który szybciej niż dorośli akceptuje swoje odchodzenie. „Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć” – pisze Schmitt, a czytelnik czuje, że od Oskara może się jeszcze wiele nauczyć.
Przeczytaj także: Połączeni wspomnieniami – dlaczego pielęgnowanie wspomnień o bliskich jest ważne?
Rok magicznego myślenia, Joan Didion
„Życie zmienia się szybko. Życie zmienia się w jednej chwili. Siadasz do kolacji i życie takie, jakie znasz, kończy się. Pozostaje kwestia żalu nad sobą” – te słowa Joan Didion zanotowała dwa, może trzy dni po nagłej śmierci swojego męża, Johna Gregory Dunne’a. Z czasem zapiski amerykańskiej dziennikarki, scenarzystki i pisarki rozrosły się w formę książki, w której próbowała uporać się z żałobą po mężu, a wkrótce także chorobą swojej córki, zmarłej krótko przed ukończeniem „Roku magicznego myślenia”. Dziś, ponad dekadę od premiery uchodzi za jeden z najważniejszych tytułów poświęconych żałobie, stracie, utracie i życiu, z którego nagle znika ktoś tak bardzo bliski.
Wymiary życia, Julian Barnes
Czy można przygotować się na stratę? Czy można się przed nią emocjonalnie zabezpieczyć? „Wymiary życia” Julian Barnes poświęcił swojej zmarłej żonie, Pat Kavanagh. Próbuje oswoić swoją nagłą samotność, pustkę i żal. Barnes, jeden z najwybitniejszych brytyjskich prozaików, czyni to w sposób pozornie wyważony i oszczędny. Jego rozpacz czuć jednak między słowami. „Łączymy ze sobą dwoje ludzi, którzy nigdy dotąd nie byli połączeni. Czasami przypomina to tę pierwszą próbę sprzężenia balonu na wodór z balonem na ogrzane powietrze: lepsza katastrofa i pożoga czy pożoga i katastrofa? Ale czasem to się sprawdza i powstaje coś nowego, i świat ulega zmianie. Potem, w którymś momencie, wcześniej lub później, z tego czy innego powodu, jedno zostaje drugiemu odjęte. A to, co zostało odjęte, ma wyższą wartość niż suma tego, co było wcześniej. To może nie być możliwe w matematyce; ale jest możliwe w uczuciach” – pisze Barnes. Piękna, mądra i poruszająca książka.
Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci, Bernd Heinrich
Co byście powiedzieli, gdyby pewnego dnia zadzwonił Wasz przyjaciel i poprosił o zielony pogrzeb? A dokładnie o to, żebyście podrzucili jego ciało do lasu i zostawili je na pastwę zwierząt i robaków. Taką prośbę otrzymał od swojego kumpla-ekologa Bernd Heinrich, badacz i pisarz. Cała rzecz miała polegać na tym, że przyjaciel zostanie złożony w lesie na terenie posiadłości Heinricha. List i prośba stały się dla niego pretekstem, by zająć się tematem, który od dawna go nurtował, a mianowicie naszego stosunku do życia i śmierci. Nie ograniczył się tylko do człowieka, badając rytuały także innych zwierząt. Tak powstała książka „Wieczne życie”, pasjonujące studium na temat zwyczajów panujących w świecie przyrody, z której płynie kojąca refleksja, że śmierć jest przemianą w inne rodzaje życia.