Dlaczego ja? Jak to się stało, że z niedoszłej kongresmenki wyrosłam na mistrzynię kobiecej odwagi? Dobre pytanie.
Kiedy pozbierałam się już z podłogi – dosłownie – po miażdżącej porażce w wyborach, zadałam sobie pytanie: I co dalej? Szukając odpowiedzi, przypomniałam sobie, że w szkołach, które odwiedziłam podczas kampanii, robotyki i programowania uczyli się sami chłopcy. I nie mogłam przestać myśleć o twarzach, których tam nie widziałam. Gdzie są dziewczynki? Powoli stawało się dla mnie jasne, że trzeba podjąć jakieś kroki, by zasypać lukę płci na polu technologii – najlepiej aktywizując dziewczynki w młodszym wieku. Pojęłam, że to będzie moje następne zadanie i wielka rola, o której marzyłam. W 2012 roku założyłam Girls Who Code, która rozrosła się w ogólnokrajową organizację skupiającą około 90 tysięcy dziewcząt w pięćdziesięciu stanach.
Pierwotną misją GWC było odwrócenie trendu przejawiającego się spadkiem zainteresowania dyscyplinami matematyczno-technicznymi u dziewcząt między trzynastym a siedemnastym rokiem życia, aby do 2020 roku kobiety miały szansę na objęcie większej niż 3 procent z 1,4 miliona posad oferowanych przez szeroko rozumiany przemysł informatyczny. Ale kiedy GWC ruszyła, zrozumiałam, że robimy coś więcej niż tylko przygotowujemy dziewczęta do kariery zawodowej. Ucząc je programowania, uczyliśmy je zarazem odwagi.
Bo widzicie, programowanie to niekończący się ciąg prób i błędów. Czasem zwykły średnik decyduje o sukcesie albo porażce. Kod się rozpada i nieraz trzeba wielu prób, nim nadejdzie ów magiczny moment, w którym to, co usiłujesz stworzyć, zaczyna żyć. Żeby się tym zajmować, potrzebne są wytrwałość i odporność na niedoskonałość.
W lutym 2016 roku na konferencji TED mówiłam o swoich spostrzeżeniach dotyczących dziewcząt, perfekcjonizmu i odwagi. Mój wykład był wołaniem o zmianę sposobu wychowania dziewczynek, a także apelem do kobiet, by odrzuciły maksymalistyczne zapędy oraz chęć zadowolenia wszystkich za wszelką cenę i postarały się odzyskać głos, odwagę i siłę.
Wykład wywołał żywy oddźwięk, co trochę mnie zaskoczyło. Owszem, temat był dla mnie bardzo ważny, ale okazało się, że spotkał się również z szerokim odzewem w całym kraju. Przez następnych kilka dni nadeszły tysiące maili. Niektóre kobiety rozpoznały siebie we wzorcu, który przedstawiłam. „Płaczę, odkąd usłyszałam to, co powiedziałaś” – napisała jedna z nich. „Zdałam sobie sprawę, że sama robię sobie krzywdę” – pisała inna.
Od wielu słyszałam, jak pewne możliwości przeszły im koło nosa, bo bały się, że się wygłupią, nie dadzą rady lub nie sprostają wyśrubowanym standardom, które same sobie narzuciły.
Niektóre listy doprowadzały mnie do łez, kiedy czytałam wyznania kobiet i dziewcząt zniewolonych przez perfekcjonizm. „Kiedy popełnię jakiś błąd albo kogoś zawiodę, katuję się tym całymi dniami – pisała jedna z nich. – Nie mogę myśleć o niczym innym”. Inna zaś skarżyła się: „Wszyscy myślą, że jestem osobą, która ma wszystko pod kontrolą. Nawet nie wiedzą, ile pracy i wysiłku kosztuje mnie, żeby tak to wyglądało. I jak bardzo się boję, iż ktoś się zorientuje, że naprawdę jestem w rozsypce”.
Inne wbijały mnie w dumę. Uczennica college’u pisała, jak po wielu latach, kiedy płakała z bezsilności nad lekcjami, wstydząc się poprosić o pomoc z obawy przed ośmieszeniem, i nie miała przyjaciół z powodu swojej obsesji na punkcie doskonałości, w końcu się jej pozbyła: „To był nieprawdopodobny zastrzyk siły. Potrafię już zadawać pytania. I co z tego, że jakiś ignorant uzna mnie za głupią, dlatego że trzeba mi coś wytłumaczyć? W końcu jestem tu po to, żeby się uczyć”.
Kontaktowali się ze mną rodzice przedszkolaków zmartwieni tym, że ich pięcioletnie córeczki zanadto się przejmują, chcąc wszystko robić „jak należy”. Nauczyciele informowali, że rozesłali wiadomości do rodziców, zachęcając ich do obejrzenia mojego wykładu wraz z całymi rodzinami.
Przekaz „odwaga, nie ideał” rozprzestrzeniał się dalej przez blogi i media społecznościowe. Udzieliłam kilku wywiadów prasie i telewizji. Kiedy piszę te słowa, mój wykład na konferencji obejrzano ponad cztery miliony razy. Miałam zaszczyt przemawiać na Fortune Most Powerful Women Summit i spotkać się z byłą pierwszą damą Michelle Obamą na kobiecym szczycie w Waszyngtonie.
To wszystko jest niezwykle ekscytujące i satysfakcjonujące, ale najbardziej cieszy mnie, gdy widzę, że mój apel o odwagę wywołuje istotne, osobiste zmiany w życiu kobiet. Co tydzień jadę do innego miasta, gdzie przemawiam na konferencjach, w szkołach czy firmach. I wszędzie jestem głęboko poruszona tym, że moje słowa inspirują słuchaczki do podejmowania wyzwań. Kobiety próbują nowych dróg, nawet jeśli są tym śmiertelnie przerażone. Zadają pytania i żądają odpowiedzi, nie bacząc na to, że mogą zostać uznane za prostaczki. Porzucają bezpieczne kariery dla tych, o których marzyły, jeśli nawet słyszą, że chyba oszalały. Robią ten krok w nieznane, mając świadomość, że mogą potknąć się i upaść. A jeśli tak – to świat się nie skończy.
Napisałam tę książkę, ponieważ wierzę, że każda z nas może nauczyć się odwagi i sięgnąć po swoje marzenia. Chcesz zostać multimilionerką?
Wejść na Mount Everest? A może po prostu żyć bez widma osądu nad głową? Wszystko zaczyna być możliwe, kiedy skasujemy oprogramowanie nakierowane na perfekcję i oswoimy się z ryzykiem.
Koniec milczenia i rezygnowania. Nie uczmy tego naszych córek. Pora to przerwać. A jeśli sądzicie, że odwaga to luksus zarezerwowany dla 1 procenta społeczeństwa, to mogę was zapewnić: rozmawiałam z wieloma kobietami o różnym statusie społecznym i ekonomicznym, pochodzącymi z różnych środowisk. Ten problem dotyka nas wszystkich. Moim celem jest stworzenie powszechnego ruchu, który zainspiruje wszystkie kobiety. Pogódźcie się z niedoskonałością. Dzięki temu stworzycie sobie lepsze życie i lepszy świat. Dość rezygnowania z szans, dość zmarnowanych pomysłów, dość niespełnionych marzeń. Koniec pogoni za doskonałością. Czas szukać odwagi.
Anaïs Nin pisała, że świat rośnie albo kurczy się proporcjonalnie do czyjejś odwagi. Jeśli to prawda – a wierzę, że tak – to śmiałość jest kluczem do przeżycia najwspanialszego życia w największym ze światów. Piszę tę książkę dlatego, że każda kobieta ma prawo zrzucić okowy, które nakłada jej postawa „perfekcyjnie albo wcale” i żyć radośnie tak, jak było jej pisane.
Powyższy fragment pochodzi z książki „Odwagi! Nie musisz być doskonała” autorstwa Reshmy Saujani.
***
O autorce:
Reshma Saujani jest założycielką fundacji Girls Who Code- organizacji non-profit, której celem jest zniwelowanie różnić w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn w dziedzinie IT. Poprzez naukę programowania uczy dziewczynki odwagi i pewności siebie.