Zinternalizowana mizoginia
Powyższe przykłady to zaledwie wierzchołek góry lodowej o nazwie zinternalizowana mizoginia. Jest to mechanizm, zgodnie z którym, wskutek dorastania w kulturze patriarchalnej, kobiety nasiąknęły opresyjnymi przekonaniami dotyczącymi własnej płci i przyjęły je, zwykle nieświadomie, jako swoje, wspierając tym samym nierówności i podtrzymując opresyjny status quo.
Przekonania o “złej” naturze kobiet znajdujemy już zresztą w najdawniejszych przekazach kulturowych i religijnych. Ewa zjadła jabłko (i skusiła Adama), stając się symbolem grzechu. Pandora otworzyła puszkę, wysypując na świat wszystkie nieszczęścia. Lady Makbet, w swoim szaleństwie, nakłoniła męża do zabicia króla. Medea w ramach zemsty na partnerze zabiła swoje dzieci, a piękna Helena stała się przyczynkiem do wojny Trojańskiej.
Wzorzec kobiety uległej i podporządkowanej
Gloryfikowany wzorzec kobiet podporządkowanych i uległych wpisał się w kanon społeczeństw, w których sfery polityczne i ekonomiczne zawłaszczone są/były przez mężczyzn. Brak dostępu do “męskiego” świata nauki, kariery, polityki nierzadko zmuszał kobiety do przyjęcia ról “strażniczek ogniska domowego”. A tym samym do rezygnacji z własnych ambicji rozwoju.
Przyjęcie takiego porządku społecznego można postrzegać jako pewnego rodzaju mechanizm obronny, pozwalający zaadaptować się do zastanych warunków. Przyjęty jako “swój”, z wiarą i pełnym przekonaniem o jego słuszności, porządek ów, przekazywany kolejnym pokoleniom dziewczynek, umacniał struktury patriarchalne, wzmacniał podział ról. Oraz… niechęć do tych, które odważyły się mu przeciwstawić.
Miejsce kobiety jest w domu?
Przekonanie o tym, że “miejsce kobiety jest w domu”, stopniowo traci dziś na sile. Pokazują to chociażby dane CBOS, a kobiety coraz częściej i śmielej sięgają po swoje marzenia, wywracając stołek patriarchatu. Niemniej bardziej lub mniej subtelne formy deprecjonowania kobiet przez kobiety wciąż są obecne. W domu, w pracy, w języku, gestach, postawach.
Kiedy więc mała dziewczynka chce bawić się samochodami lub majsterkować, mama wręcza jej lalkę. I mówi (w najlepszym razie), że to zajęcia dla chłopców. Ale może też spotkać się z ostracyzmem w grupie rówieśniczej. To z kolei może doprowadzić do podkopania poczucia przynależności i wiary w siebie.
Kiedy młoda dziewczyna komunikuje, że chce rozwijać się w naukach ścisłych, nierzadko spotyka się z opiniami (również najbliższych kobiet – matki, przyjaciółki), że to kierunki dla chłopaków i na pewno sobie nie poradzi[1].
Kiedy młoda kobieta oświadcza, że po urodzeniu dziecka lub – co gorsza – zamiast urodzenia dziecka planuje budować ścieżkę kariery, musi zmierzyć się z szeregiem krytycznych komentarzy matki, teściowej, babci, którym taki model życia nie mieści się w głowie.
A ponieważ “najlepszą obroną jest atak”, krytyka budzi krytykę: wyemancypowane kobiety rozwijają niechęć do tych, które wybierają podtrzymywanie tradycyjnych wartości. Pogłębiają się podziały.
PRZECZYTAJ TEŻ: Jeśli utonęła, to znaczy, że była winna. Historia czarownic palonych na stosie
Efekt królowej pszczół
Zinternalizowana mizoginia stwarza też szerokie pole do rywalizacji. 6 na 10 Polek przyznaje, że ich awans zawodowy wiąże się z walką: z reguły oznacza, że nie dostanie go inna kobieta[2].
Rywalizację w środowisku pracy opisuje efekt “królowej pszczół” (queen-bee syndrom), przypisywany kobietom na wysokich stanowiskach, które – w obawie o własną pozycję, ale też kierowane przekonaniem, że skoro one przeszły ciężką drogę na szczyt, innym również nie może być łatwo – deprecjonują swoje podwładne, utrudniając im ścieżkę awansu.
Badaczka zachowań ludzi w organizacjach, prof. Naomi Ellemers, zwraca dodatkowo uwagę na fakt, że kobiety, obejmując wyższe stanowiska, częściej opisują siebie jako “męskie”, dystansując się tym samym od innych kobiet. I dając potwierdzenie przekonaniu, że sukces w karierze bliższy jest męskości. Obserwacje prowadzone przez zespół Ellemers prowadzą do konkluzji, iż jedynym kierunkiem do zmiany jest wyeliminowanie uprzedzeń ze względu na płeć w organizacjach, w których wciąż są one silne.
Negatywne przekonania kobiet o kobietach manifestują się w większości środowisk, na wiele sposobów. Powtarzamy je, najczęściej, w sposób nieuświadomiony, co czyni je jeszcze trudniejszymi do eliminacji. Warto więc – przed kolejnym wypowiedzeniem negatywnego komentarza na temat koleżanki, której wartości są inne niż nasze – zatrzymać się i zapytać samej siebie, skąd pochodzi moja reakcja? Czy na pewno jest moja? A może… inne podejście nie oznacza “gorsze”, a podobne – może dać pole do wspólnego stworzenia nowej rzeczywistości?
[1] W środowisku nauki spotkać się można z “efektem Matyldy”, polegającym na umniejszaniu lub całkowitym pomijaniu osiągnięć kobiet. Pojawiają się też hipotezy odnośnie do “odwrotnego efektu Matyldy”: umniejszania znaczenia dziedzin nauki, w których sukcesy odnoszą kobiety. https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C103299%2Codwrotny-efekt-matyldy-nowa-odslona-uprzedzen-o-kobietach-w-nauce.html
[2] Badanie Mobile Institute na zlecenie Gadeon Richter, “Polki 2021. Nowe wartości na nowe czasy”. https://www.gedeonrichter.pl/uploads/Raport-Polki-2021-Nowe-Wartosci-Na-Nowe-Czasy.pdf
_____________________________________________________________________
O autorce
Magdalena Andzelm – socjolożka, badaczka rynku. Zafascynowana szeroko pojętą psychologią, z zamiłowaniem zgłębiająca mechanizmy funkcjonowania człowieka w oparciu o model biopsychospołeczny. Po godzinach tworzy kolaże cyfrowe.