Jakie były początki Twojej firmy? Czy to była długo planowana decyzja czy raczej biznesowy impuls?
To była mieszanka obu tych rzeczy. Impuls pojawił się, kiedy mój mąż opowiedział mi o cząsteczce ksantohumolu. Od razu poczułam, że to może być coś naprawdę niezwykłego, ale – muszę przyznać – ogarnął mnie strach. Pomyślałam: „Ja? Stworzenie firmy? Czy dam radę?”. To było dla mnie coś kompletnie nowego, budzącego niepewność i tak chodziłam sobie z moim strachem prawie…rok.
Mimo tego lęku postanowiłam w końcu działać. Wiedziałam, że nie mogę tego zostawić. Pomyślałam o Paulinie – wiedziałam, że jeśli ktoś może mi pomóc rozwikłać ten temat, to właśnie ona. Paulina jest kosmetologiem, a jej wiedza i doświadczenie były tym, czego potrzebowałam. Kiedy opowiedziałam jej o ksantohumolu, od razu dostrzegła w tym potencjał i, co ważne, wsparła mnie w tym pomyśle. I nie było mowy o strachu z jej strony.
Zaczęłyśmy zgłębiać temat, analizować badania, zastanawiać się, jak w ogóle można wprowadzić tak unikalną cząsteczkę do kosmetyku – czegoś, czego wcześniej nikt na świecie nie zrobił. Ten pierwszy impuls i wsparcie Pauliny pozwoliły mi uwierzyć, że może jednak dam radę. Potem przyszła żmudna praca, planowanie i budowanie od podstaw, ale to wszystko zaczęło się od tej jednej rozmowy, intuicji i chęci zrobienia czegoś niezwykłego.
Czy z perspektywy czasu zrobiłabyś coś inaczej? Podjęłabyś inne decyzje na tym początkowym etapie?
Patrząc wstecz, łatwo byłoby powiedzieć, że chciałabym uniknąć błędów i, że mój strach był kompletnie nieuzasadniony. Błędy są nieodłącznym elementem prowadzenia biznesu – zwłaszcza na początku, gdy wiele rzeczy jest nadal niepewnych. Myślę, że firma pojawiła się we właściwym momencie mojego życia. Miałam już doświadczenie, pewność swoich kompetencji, a jednocześnie świadomość, że nie muszę znać się na wszystkim. To nauczyło mnie delegowania zadań i ufania innym. W tamtym czasie byłam też gotowa na to, że porażki są integralną częścią procesu tworzenia biznesu. Co więcej, miałam świadomość, że niektóre rzeczy muszę przyjąć jako lekcję. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu – nie zmieniłabym niczego. Zarówno błędy, jak i sukcesy miały swój udział w miejscu, w którym teraz jestem.
Jaka jest jedna rada, którą poradziłabyś początkującym przedsiębiorczyniom?
Nie czuję się ekspertką od dawania rad, ale jest jedna rzecz, którą uważam za kluczową: biznesplan. To fundament każdego przedsięwzięcia, który pomaga uniknąć pułapek i sprawdzić, czy pomysł, do którego jesteśmy emocjonalnie przywiązani, ma faktycznie potencjał finansowy. Liczby nie kłamią – biznesplan pokazuje realne możliwości, alternatywne drogi dotarcia do celu i pomaga uniknąć problemów finansowych. Tworząc biznesplan, warto być otwartym na zmiany. Często zdarza się, że początkowy pomysł musi ewoluować. Liczby mogą wskazać, że wymarzona ścieżka nie jest optymalna, ale mogą też pomóc wypracować lepsze rozwiązania. Dlatego moja rada brzmi: zanim zaczniesz, upewnij się, że masz solidny, przemyślany biznesplan.
Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi – co zrobić, aby biznesowe potknięcia były dla nas pewnego rodzaju lekcją, a nie wyłącznie porażką? Czy łatwo jest uczyć się na własnych błędach, w momencie, gdy kryzys podcina nam skrzydła?
To powiedzenie traktuję jako rodzaj wsparcia, gdy coś idzie nie tak, a często idzie nie tak… Błędy są nieuniknione – to część drogi. Największy problem pojawia się, gdy nie wyciągamy z wniosków z tych poprzednich. Kiedy coś pójdzie źle, warto się zatrzymać, przeanalizować sytuację oraz zastanowić się, jak można to zrobić inaczej. I znowu, łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Jestem perfekcjonistką, błędy są dla mnie potwornie trudne do zaakceptowania. Mam tendencję do analizowania ich zbyt surowo, obarczając przede wszystkim siebie winą za coś, co mogło być efektem wielu czynników. Przecież mogłam daną sytuację przewidzieć, prawda? Nauczyłam się, że kluczem jest spojrzenie na błędy obiektywnie. Ważne jest zrozumienie, dlaczego do nich doszło, kto brał udział w podejmowaniu decyzji i co możemy poprawić na przyszłość. To pozwala uniknąć tych samych problemów w przyszłości i przekształcić trudne momenty w wartościową lekcję. No i nie zwariować, ponieważ przeświadczenie, że błędów można uniknąć jest zwyczajnie zgubne.
Założyłaś pro XN ze wspólniczką – Pauliną Stopczyk. Jak wygląda prowadzenie firmy wspólnie z drugą osobą? Czy jest raźniej podczas tej biznesowej przygody? Czy odpowiedzialność i stres rozkładają się wówczas na dwie osoby?
Nasza współpraca jest jedną z najważniejszych części tej historii. Co ciekawe, mimo że jesteśmy kuzynkami, przed założeniem firmy nie miałyśmy ze sobą bliskiego kontaktu. Kiedy jednak zaczęłyśmy razem pracować, szybko odkryłam, że Paulina jest osobą, której mogę w pełni zaufać. To nie tylko profesjonalistka z ogromną wiedzą, ale też ktoś, kto podchodzi do każdego wyzwania z sercem.
Paulina odpowiada za nasze formulacje, a jej doświadczenie w kosmetologii jest dla firmy bezcenne. Ja z kolei zajmuję się stroną biznesową i marketingową. Dzięki temu idealnie się uzupełniamy – każda z nas ma swoją przestrzeń do działania, ale zawsze konsultujemy się w kluczowych sprawach.
Co dla mnie wyjątkowe, Paulina nie tylko akceptuje moje wady, ale pomaga mi je oswajać. Myślę, że mamy ogromne szczęście, że jesteśmy rodziną, bo to daje nam pewność, że zawsze będziemy wspierać się nawzajem, niezależnie od okoliczności. Często śmiejemy się, że nasza współpraca to połączenie pracy i rodzinnego ciepła. Nie wyobrażam sobie tej firmy bez niej.
Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy? Wiele kobiet marzy o prowadzeniu własnej firmy właśnie dla elastyczności czasu i miejsca pracy, by móc pracować skąd się chce i kiedy się chce. Czy tak to rzeczywiście wygląda?
Wielu ludzi wyobraża sobie, że prowadzenie firmy to elastyczność i praca na własnych zasadach. Z drugiej strony słyszy się, że własny biznes to praca 24/7, która wymaga poświęcenia życia prywatnego. Zdecydowanie wierzyłam w to drugie stwierdzenie i miałam ogromny kłopot ze znalezieniem balansu. Byłam przekonana, że muszę cały czas coś robić, bo tylko tak osiągnę sukces. Jednak prawda leży gdzieś pośrodku. Firma jest w mojej głowie niemal cały czas, ale nauczyłam się odcinać, gdy jestem z rodziną. Już nie wierzę w mit pracy non stop. Zamiast tego stawiam na mądre zarządzanie czasem, delegowanie zadań i unikanie nadmiernej kontroli. Moje najlepsze pomysły przychodzą, gdy pozwalam mózgowi odpocząć – podczas ćwiczeń, czytania książek czy wakacji. Dlatego uważam, że prowadzenie firmy nie musi oznaczać rezygnacji z życia osobistego. Wręcz przeciwnie – odpowiednio poukładane priorytety pozwalają lepiej funkcjonować zarówno w biznesie, jak i w domu.
***
Aneta Czaplicka – CEO pro XN. Jej firma jako pierwsza na świecie tworzy profesjonalne kosmetyki oparte na Kompleksie Ksantohumolu, najsilniejszym istniejącym antyoksydancie. Wraz z grupą polskich chemików opatentowała ścieżkę syntezy tej molekuły przyszłości. Jej kosmetyki są dostępne w klinikach w całej Polsce i za granicą. Aneta to finalistka XV edycji konkursu Sukces Pisany Szminką w kategorii Biznes Roku, której Partnerem jest DPD Polska.