Pandemia depresji. Jak zadbać o siebie, o bliskich i swoich pracowników?

O tym kiedy warto zgłosić się po pomoc i jak pracodawca może wesprzeć pracownika chorującego na depresję, Olga Kozierowska rozmawia z Elą Bondą, autorką podcastu „Przyjaciółka Depresja”, Liderką Różnorodności i Włączania w NatWest Group Polska oraz Magdaleną Chorzewską, psycholożką i psychoterapeutką.

OLGA: Dzisiaj temat, który jest nam – przy tym stole – bardzo bliski, a jednocześnie jest coraz bliższy wielu ludziom – tym, którzy chorują i tym, którzy towarzyszą chorującym. Jednocześnie w tym wszystkim jest też kontekst biznesowy, bo ludzie chorują na depresję i  pracują w firmach. Magdo, może zacznijmy od tego, jak w ogóle odróżnić objawy depresji  od stanu depresyjnego czy też w ogóle obniżonego nastroju, który nam może towarzyszyć? Przewertowałam trochę badań i jest dużo osób, które bardzo szybko myślą: „Mam depresję, bo źle się czuję, bo mam zły humor albo akurat dzisiaj mi się nie chce wstać”. Na drugim biegunie jest grupa, która udaje, że depresji nie ma albo myśli, że nie ma i walczy aż padnie.

MAGDALENA: Powiedziałabym, że żadna skrajność nie jest dobra, również w tym przypadku. Zacznę od tego, jak duży jest to problem. Depresja dotyczy 4 milionów Polaków, z czego leczy się około 2 miliony, więc jest duża część osób, która nie ma zielonego pojęcia, że ma depresje i myśli, że czuje się źle, bo np. w pracy albo w życiu rodzinnych coś im się nie układa. Albo myślą, że tak ma być lub, że po prostu tacy są. Jest też – na szczęście – coraz większa grupa osób, które idą do lekarza. Lepiej pójść do lekarza, nawet nie mając depresji i upewnić się, że jej się nie ma, niż zaniedbać leczenie i bardzo długo cierpieć. Jak to odróżnić? Każdy człowiek ma prawo poczuć się gorzej i ma prawo być smutny. Możemy być zdołowani i to jest naturalne. Różne rzeczy dzieją się w naszym życiu i mogą wpływać na nasz nastrój. Natomiast, jeżeli zauważamy u siebie, że ten obniżony nastrój utrzymuje się powyżej 2 tygodni, a do tego np. coś zmieniło się w naszym sposobie jedzenia (nie mamy apetytu albo mamy zbyt duży apetyt) albo coś zmieniło się w tym, w jaki sposób sypiamy (zazwyczaj osoba z depresją wybudza się wcześnie rano lub jeszcze w nocy i nie może zasnąć lub zasypia, a potem znowu się wybudza) to możemy zgłosić się do lekarza. Jeżeli przeżywamy taki dojmujący smutek, nagle nic nas nie cieszy, myślimy, że jesteśmy beznadziejni i zaczynamy uważać, że tego się nie da zmienić – to jest to moment, żeby zastanowić się czy przypadkiem nie potrzebujemy pomocy specjalisty. Mam tutaj na myśli psychiatrę albo psychoterapeutę. Choć duża część pacjentów na początku zgłasza się po prostu do lekarza pierwszego kontaktu, bo jest to najszybszy kontakt.

OLGA: I chyba dzisiaj najłatwiejszy?

MAGDALENA: Tak. Z tego co wiem, lekarze też są coraz bardziej wyczuleni na różnego rodzaju choroby i zaburzenia psychiczne. W związku z tym o wiele bardziej skupiają się na tym, że różne objawy, z którymi zgłaszają się pacjenci mogą świadczyć o depresji.

OLGA: Elu, ty jesteś takim głosem świadomości w środowisku biznesowym – co jest niezwykle istotne. Jednocześnie odważyłaś się nie tyle budować świadomość w obszarze tematu depresji, a sama się odsłoniłaś…

ELA: Myślę, że moment kiedy powiedziałam głośno o tym, że choruję na depresję, to był taki moment, kiedy miałam mega wk***. Z jednej strony wiedziałam, że jest biznes, który coś chce zmieniać i że są takie firmy, które traktują swoich pracowników jak ludzi – między innymi moja jest taką firmą – a z drugiej strony wiedziałam też, że jest mnóstwo miejsc, które udają, że problemu nie ma albo że depresja jest po to, żeby wziąć zwolnienie lekarskie i po prostu poodpoczywać jakiś czas. A to nieprawda. To jest naprawdę straszna choroba. Ja mam naturę rebeliantki i pomyślałam sobie: „Why not?”. Może to coś zmieni. Może to kogoś ruszy. I mówiąc o tym głośno, najpierw wewnętrznie u nas w pracy i później już szerzej, wychodząc poza środowisko NatWest, miałam cały czas jedną myśl w głowie, która mi bardzo pomagała się odsłonić i pokazać te swoje miękkie miejsca, które po prostu były też chore, które cierpiały. Myślałam o tym, że jeżeli chociaż jedna osoba pomyśli: „Kurczę, może ja też powinnam/powinienem pójść do lekarza” albo ktoś bliski takiej osoby będzie tego słuchał czy to przeczyta i pomyśli: „Moja żona/mój mąż/moja bliska osoba jest chyba w bardzo podobnym miejscu” albo, że to w ogóle wywoła jakąkolwiek rozmowę – to będzie warto. Nawet jeżeli będę postrzegana jako wariatka, świruska, nienormalna – to jednak warto. Naprawdę myślę, że każda zmiana może zacząć się od jakiejś iskry, od jednej osoby i to później może ewoluować w coś dużego i bardzo dobrego. Także z taką myślą szłam i dzisiaj wydaje mi się, że to w wielu przypadkach pomogło.

OLGA: Czy zapłaciłaś za to jakąś cenę?

ELA: Myślę, że nadal ją płacę, ale im więcej czasu mija od tego mojego odsłonienia się, tym jest mi to bardziej obojętne. Są momenty, kiedy jest mi trudniej, ale to są momenty, kiedy ogólnie mam słabszą kondycję. Natomiast na początku były takie głosy jak: „Ale jak to chcesz powiedzieć? Głośno, całej Polsce? Całemu biznesowi? Ta dyrektorka ma depresję… No to już nikt nie będzie chciał z tobą pracować. Nikt Cię nie zatrudni. Nikt ci nie da pod opiekę zespołów i budżetów. No bo przecież nie dajesz sobie z tym rady”. To była jedna grupa. Druga grupa mówiła: „Boże Bonda, po prostu na wszystkim tę karierę zrobisz, nawet na chorobie psychicznej…”. Ale była też (wtedy jeszcze) niewielka grupa osób, które wiedziały, co planuję, kibicowały i mówiły: „Masz naprawdę super power, że to robisz. To jest bardzo potrzebne”. I od tego mojego „coming-out’u” – tak to może nazwijmy – minęły prawie 2 lata. Przez ten czas bardzo dużo się zmieniło. Przede wszystkim to, że prowadzę własny podcast, który mówi o depresji i o zdrowiu psychicznym. W kontekście biznesu cały czas mocno wchodzimy w różne, nowe zakamarki zdrowia psychicznego i widać po komentarzach słuchaczy, jak bardzo jest to potrzebne. Dzisiaj wiem, że zrobiłam dobrze i moja intuicja mnie nie zawiodła. I ta cena, czy „cenki” , które gdzieś tam musiałam zapłacić po drodze, jakimiś dziwnymi spojrzeniami na spotkaniach biznesowych poza swoją firmą albo niewybrednymi komentarzami, to tak naprawdę nie mają znaczenia w ogólnym rozrachunku.

Mam czyste sumienie w związku z tym, co robię wokół zdrowia psychicznego. Staram się też być bardzo ostrożna, nie aspiruje do roli terapeutki, psycholożki, psychiatrki, bo nią nie jestem i nigdy nie będę. Jeżeli mamy tematy merytoryczne, to zawsze zapraszam gościnię albo gościa, którzy po prostu znają się na tym temacie. Odzew na każdy odcinek jest ogromny i to tylko pokazuje, jak bardzo jest potrzebne, aby ten temat istniał w przestrzeni internetowej, społecznej, a w zasadzie w każdej.

OLGA: Magda, jest wiele osób, które rano wstają, chociaż gdyby tylko mogły, to by nie wstawały. Działają automatycznie. Podwożą dziecko do szkoły/przedszkola, jadą do pracy, pracują, potem wracają w korku, odbierają dziecko i jadą do domu, gotują, sprzątają.

MAGDALENA: Już się zmęczyłam…

OLGA: No właśnie, bo to wszystko jest właśnie w takim rytmie. Idą spać i mają wrażenie, że żyją w dniu świstaka, ale wstają… Motywacja jest z zewnątrz. Jest „batem”. I Ci ludzie nie widzą, że są chorzy.

MAGDALENA: Bo też jeszcze mogą nie być chorzy. Mogą być w takim rozpędzonym aucie, że tak to nazwę – jadą i ta depresja coraz bardziej się zbliża. Albo na początku mają po prostu dystymię, czyli obniżony nastrój, z którym można funkcjonować bardzo długo. A w pewnym momencie po prostu już nie dają rady. To jest taki autopilot. Te osoby raczej nie zastanawiają się nad tym co lubią, czego potrzebują, tylko po prostu działają, bo to zostało im z góry narzucone. Tak jak tu siedzimy, zostałyśmy wychowane przez jakichś rodziców, w jakiejś społeczności, w jakimś społeczeństwie, w jakiejś kulturze… Kiedy dojrzewamy, dorastamy, żyjemy, dokonujemy wyborów życiowych – partnera, partnerki, pracy, sposobu życia – to często się nie zastanawiamy nad tym, czy to jest w ogóle coś mojego, czy ja tego chcę, czy to tego właśnie potrzebuję. Czasami robimy coś w taki sposób, bo tak jesteśmy tego nauczone. I w którymś momencie osoby, które działają na autopilocie, jak nie dopuszczają do siebie tych wewnętrznych intuicji, myśli i potrzeb – udepresyjniają się. Jeżeli nie słuchamy siebie, to ciało zaczyna mówić za nas i czujemy się coraz gorzej i słabiej. To jest to o czym już wcześniej rozmawiałyśmy, czyli to są takie maski depresji. Nie trzeba mieć od razu wielkiego „ścięcia”, gdy leżysz i nie możesz wstać, nie masz siły iść do pracy, ale np. masz zespoły bólowe. Masz ciągły ból głowy, ból kręgosłupa, masz różnego rodzaju wysypki, czy wstręt do jedzenia.

Całość rozmowy możesz przesłuchać tutaj: www.sukcespisanyszminka.pl/podcasty

Odcinek w wersji z napisami możesz obejrzeć poniżej!

O podkaście Sukces Pisany Szminką

Mówimy o rzeczach ważnych dla Twojego zdrowia, relacji i kariery. Wraz z gośćmi, ekspertami w swoich dziedzinach pragniemy pokazać Ci jak żyć łatwiej, pracować efektywniej i czerpać z różnorodności. Nie boimy się poruszać kontrowersyjnych tematów.

 

O autorce:

Olga Kozierowska – Założycielka Sukcesu Pisanego Szminką i Prezeska Fundacji WłączeniPlus. Dziennikarka biznesowa, działaczka społeczna i autorka. Ekspertka ds. różnorodności i włączania występuje na konferencjach dotyczących gender diversity w Polsce i na świecie. Inicjatorka DEI Champions – klubu zrzeszającego prezeski i prezesów dużych firm działających na rzecz budowania oraz wzmacniania polityki różnorodności, równego wykorzystania talentów kobiet i mężczyzn w biznesie, a także tworzenia środowiska, w którym równość i włączanie stanowią nieodłączny element sukcesu organizacji. Więcej na www.olgakozierowska.com.

Przeczytaj także

Portal sukcespisanyszminka.pl

Fundacja WłączeniPlus
ul. Podchorążych 75/77/2
00-721 Warszawa

kontakt@wlaczeniplus.pl

Wesprzyj Nasze działania

40 1600 1462 1717 1383 1000 0001

Bank BNP Paribas Polska S.A.

 

Patronite:

www.patronite.pl/sukcespisanyszminka

Copyright © 2024 | WłączeniPlus

Projekt i realizacja: Be About Hybrid Agency