Jak podaje serwis Europe Direct, w krajach UE różnica w wysokości płac kobiet i mężczyzn kształtuje się na poziomie 16 proc., jeśli porówna się wynagrodzenia za godzinę pracy, i aż 31 proc., jeżeli weźmie się pod uwagę wynagrodzenia całoroczne.
Na szczęście coraz więcej mówi się o tym problemie, a także dokłada wszelkich starań, żeby te różnice zniknęły. Nowy Jork w najbliższym czasie będzie głosował nad przepisami, które mają zabronić pytań dotyczących historii zarobków osoby ubiegającej się o pracę. Tym sposobem dołączą oni do ciągle rosnącej grupy miast, które walczą za pomocą tej strategii z różnicami w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn.
„To że nie dostawałaś należytego wynagrodzenia raz, nie powinno definiować tego ile będziesz zarabiać w przyszłości!” powiedziała Letitia James zastępca burmistrza Nowego Jorku. To właśnie ona jest pomysłodawczynią wprowadzenia tej ustawy w mieście.
Celem nowego rozporządzenia jest zerwanie z dotychczasowym schematem wynagrodzeń i próba nadrobienia zaległości dotyczących pensji kobiet. W rozmowie z Huffington Post, Emily Martin doradca generalny i wiceprezes ds. sprawiedliwości w miejscu pracy w Krajowym Centrum Praw Kobiet, powiedziała:
„Jeśli w obecnej pracy zarabiasz mniej tylko dlatego, że jesteś kobietą – co jest bardzo prawdopodobne – a potem będziesz starać się o inną pracę, potencjalny pracodawca nie powinien płacić Ci mniej, tylko dlatego że byłaś dyskryminowana już wcześniej!”
Nowe rozporządzenie oczywiście nie rozwiąże natychmiastowo wszystkich problemów dotyczących różnic w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. Jest natomiast na pewno krokiem ku poprawie sytuacji i ideą, która powinna zainspirować do działania inne miasta i kraje.