Stagnacja w życiu nie musi być czymś złym.

Myśl tygodnia: Bądź tu i teraz. O uważności słów kilka

Dagny Kurdwanowska

Śmigus dyngus w tradycji Słowian był pożegnaniem zimy i radością z nadejścia wiosny. Jak uczcić wiosenne przebudzenie?

Z okazji Bożego Narodzenia Olga Kozierowska pisała o potrzebie zatrzymania się i wzięcia oddechu w codziennym zabieganiu. Podobne refleksje nadchodzą zwykle w okolicach świąt, kiedy mamy więcej czasu dla siebie i więcej czasu jesteśmy skłonni poświęcić swojej duchowości – aspektowi, który w gonitwie od zadania do zadania, od obowiązku do obowiązku po prostu zaniedbujemy. Święta Wielkanocy są pod tym względem szczególne – symbolizują bowiem odrodzenie i przebudzenie się do życia. To dobry moment, by pobyć ze sobą i zastanowić się, czego potrzebujemy i czy swoje życie przeżywamy uważnie.

Uważność to praktyka, a w konsekwencji także umiejętność bycia tu i teraz. To praktyka pełnego przeżywania tego doświadczenia, które właśnie trwa – smakowania herbaty, którą właśnie się pije, jabłka, które właśnie się je, rozmowy, którą właśnie się prowadzi, czułości, którą właśnie się wymienia z partnerem. Troszczenia się z uwagą właśnie o tę chwilę. Dlaczego uważność jest tak ważna?

Najlepiej wytłumaczyć to opisując jej przeciwieństwo – brak uwagi i rutynę. „Pogrążamy się w mechanicznym patrzeniu, mechanicznym myśleniu i mechanicznym działaniu. W takich chwilach zrywamy z tym, co w nas najgłębsze i co stwarza być może najwspanialsze sposobności dla naszej inwencji, uczenia się i rozwoju. Jeśli nie jesteśmy uważni, takie chwile braku jasności mogą przedłużać się i wypełniać nam większość życia” – tłumaczy guru ruchu Mindfullness Jon Kabat-Zinn. Koncentrując się na tym, co było lub myśląc wyłącznie o tym, co może się wydarzyć gubimy to, co jest teraz. Wciąż czekając na to „lepsze”, które ma nas spotkać zupełnie przegapiamy to dobre, co już nam się wydarza. – Jeśli to, co się dzieje teraz wpływa na to, co zdarzy się potem, to czyż nie warto od czasu do czasu rozejrzeć się trochę wokół, żeby mieć nieco pełniejszy kontakt z tym, co się dzieje? – pyta Zinn.

Od czego zacząć? Sposobów jest kilka – medytacja, ćwiczenia oddechowe, które pomagają budować i rozwijać świadomość, przytomność, kontakt z rzeczywistością i obecność. Otwierać się na to, co tu i teraz można także prostymi ćwiczeniami – choćby skupiając się na smaku czekolady, którą trzymamy w ustach czy na widoku z okna autobusu, którym codziennie jedziemy do pracy. Jak smakuje czekolada? Jest słodka? A może lekko orzechowa? Jaką ma konsystencję? Co czujesz, gdy powoli rozpuszcza ci się w ustach? Ta jedna chwila to także jeden, drobny krok ku uważności.

„Choć praktyka uważności może być prosta, niekoniecznie musi być łatwa. Uważność wymaga wysiłku i dyscypliny, z tego prostego powodu, że siły przeciwstawiające się uważności, mianowicie nasza nawykowa nieświadomość i mechaniczność, działają z wielką uporczywością. Są tak mocne i tak dalece wymykają się naszej kontroli, że podtrzymanie prób świadomego chwytania chwil i zachowanie uważności wymaga wewnętrznego zaangażowania i pewnego rodzaju pracy. Ale jest to praca przynosząca głębokie zadowolenie, ponieważ styka nas z wieloma aspektami życia, które nawykowo przeoczamy i tracimy” – tłumaczy Kabat-Zinn.

A zatem chwytajcie chwile i przebudźcie się na wiosnę – pełniej i uważniej.

Więcej na temat uważności i praktyki mindfullness przeczytasz w książkach Jona Kabata-Zinna: Gdziekolwiek jesteś bądź oraz Życie piękna katastrofa. Obie ukazały się nakładem wyd. Czarna Owca.

Na tej stronie wykorzystujemy cookies. Uzyskujemy do nich dostęp w celach analitycznych oraz w celu zapewnienia prawidłowego działania strony. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia w swojej przeglądarce. Zobacz więcej w Polityce Prywatności.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close