Olga Kozierowska: Mam przed sobą raport “Jesteś ekspertką” od naszej laureatki Oli Gościniak i wynika z niego, że 58% Polek odczuwa lęk przed porażką, ale jest też część kobiet, która czuje strach przed osiągnięciem sukcesu. Niby go pragnie, ale od niego ucieka. Zosiu, uciekałaś kiedyś przed swoim sukcesem?
Zofia Redzisz: Oj tak. Wydaje mi się, że całe moje wychowanie i te pierwsze lata w karierze zawodowej były przesiąknięte takim przekonaniem, że wszyscy są lepsi ode mnie i że tak naprawdę nie wypada się chwalić ani mówić o tym, co się osiągnęło albo co się zrobiło, bo być może to, co się zrobiło nie jest tylko moją zasługą, ale również innych. I jak się będzie mówić o tym samemu, to się pominie innych. No i taka mniej więcej percepcja była w mojej głowie.
A jak się mówi tylko o sobie, to jest to egocentryczne, złe, aroganckie?
Anna Kurnatowska: Myślę, że to zależy od intencji. Jeżeli mówimy o sobie po to, żeby się tylko i wyłącznie pochwalić albo wręcz spowodować, że inni będą się czuli gorzej, to myślę, że jest to egocentryczne i nic dobrego nie przyniesie. Ewentualnie tylko nam. Natomiast jeśli mamy intencję, żeby zainspirować inne osoby, by je zmotywować, pokazać, że można coś osiągnąć, że to co robimy może mieć wpływ na naszych bliskich, pracę, wpływ na środowisko, to wtedy warto o tym mówić. I wierzę, że tę intencję widać.
Paula, zawsze umiałaś mówić o sobie językiem korzyści?
Paulina Pastuszak: Nie uświadamiałam sobie jeszcze wtedy, że jest to język korzyści, ale wychodziło to samo z siebie. Przy czym nie wiem z czego to wynika – czy z wychowania czy ze sprzyjającego środowiska, w którym wzrastałam? Natomiast ewidentnie nigdy nie miałam problemu z tym, żeby powiedzieć: tak, napisałam dobrze ten sprawdzian, dostałam szóstkę z historii. Ale z drugiej strony zwracałam też uwagę na to, że np. matematyka troszkę kuleje i w związku z tym 4 minus było mocno naciągane.
Wydaje mi się, że tutaj ten balans jest istotny. Rzeczywiście często jest tak w naszym społeczeństwie, że osoby, które nadmiernie opowiadają o swoich sukcesach, postrzegane są jako aroganckie, agresywne. Wydaje mi się, że dla świętego spokoju warto od czasu do czasu do tej otoczki sukcesu, dorzucić kilka ludzkich elementów, które sprawią, że nasi odbiorcy pomyślą: „No rzeczywiście jest świetna, rzeczywiście odniosła sukces, WOW, ile ona zarabia, ale tam też ma problem, tam też jest tylko człowiekiem.” I mówię to też z punktu stricte sprzedażowego, wizerunkowego, marketingowego, bo ja mocno siedzę w social mediach i wiem, że ludzie lubią zobaczyć po drugiej stronie ekranu człowieka. Człowieka sukcesu, ale jednak człowieka.
Człowieka sukcesu, który – jak każdy człowiek – ma tak samo jak my, czyli czasem odczuwa, że jest dobrze, czasem ma wątpliwości, czasem kwestionuje siebie, czasem przeżywa porażki. Mówią w biznesie, szczególnie w Dolinie Krzemowej: upadaj szybko, ale zawsze do przodu, bo będą cię oceniać po tym, jak się podnosisz. Ale wracając do mówienia o tym, co osiągnęłyśmy… Trwa XV edycja Konkursu Bizneswoman Roku i mamy takie doświadczenia w Fundacji, bardzo często kobiety, które dostają nominacje przykład od swoich pracowników, współpracowników, znajomych, też osoby obce, które po prostu podziwiają ich sukcesy, piszą do nas: No nie, ja tak mało jeszcze osiągnęłam, to może w przyszłym roku? Jak wyzbyć się tego syndromu oszusta?
Ania: Myślę, że jest to bardzo częsta przypadłość kobiet, że jednak mężczyźni mają z tym mniej problemu. Moją radą jest, by mówić tym kobietom, co robią dobrze i w ten sposób przekonywać je, że naprawdę osiągnęły sukces, że mogą go osiągnąć, że są w czymś lepsze niż inni. Myślę, że taka jest też rola liderek – mówić komplementy innym osobom, zachęcać inne osoby do tego, żeby uwierzyły, że są w czymś dobre.
Taka jest też moja intencja, żeby zachęcać inne osoby do dzielenia się ich sukcesami. Bo w mojej pracy w Too Good To Go moimi działaniami mogę uratować jedzenie, ale mogę też zachęcić innych do tego, żeby robili inne inicjatywy. Warto się dzielić sukcesami, żeby mieć wpływ na inne osoby, żeby inne osoby też osiągały sukcesy, bo razem osiągniemy więcej.
Z raportu “Jesteś ekspertką” wynika również, że 63% kobiet nie zarabia na dzieleniu się wiedzą, bo boi się krytyki ich kompetencji i de facto dzieli się tą wiedzą za darmo. Ja, prowadząc Sukces Pisany Szminką i konferencje Sukces To Ja, borykałam się z problemem, który zgłaszały uczestniczki, że nie umieją wycenić swojego czasu. Jak myślicie, z czego to wynika?
Paula: Moim zdaniem ciągle przyczyny leżą głęboko wewnątrz nas. Owszem, patriarchat. Owszem, nie do końca sprzyjające warunki gospodarcze, społeczne. Choć mam nadzieję, że teraz już będzie z górki, już widzimy światełko w tunelu. Natomiast też w dużym stopniu wynika to z faktu, że Panie nie do końca umieją kalkulować. I ja znowu przepraszam, że stanę w kontrze do takiej, mam wrażenie myśli, którą tutaj panie przyjęły na początku za wiodącą, że syndrom oszusta, że kobiety się nie doceniają i oczywiście zgadzam się z tym absolutnie, w 100 procentach. Ale panie nie do końca potrafią kalkulować. I ja nie obserwuję tego zjawiska u facetów, którzy przychodzą do mnie na szkolenia. Oni potrafią wyliczyć koszty, marże, rentowności. Kobiety nie.
Myślisz, że wynika to z braku wiedzy? Nie mam na myśli matematycznej, tylko przedsiębiorczej – że należy się marża, że w koszty należy wpisać też prąd czy Wi-Fi.
Paula: Nie chcę oceniać, ale naprawdę większość moich kursantów nie do końca rozróżnia netto i brutto. I teraz, broń Boże, nie jest moją rolą zastanawianie się, z czego to wynika. Czy system szkolnictwa jest nie taki, czy kobieta ma mniejszy mózg – przepraszam, kpię tutaj w tym momencie, nawiązując znowu do Pana Korwina. W związku z tym nie do końca wiem, z czego może to wynikać, ale fakt, że kobiety nie potrafią ustalić odpowiedniego cennika i nie potrafią zbalansować rentowności swojej działalności, już nie mówię o wolnym czasie, z czegoś musi się brać. I co gorsza, ja obserwuję, że one nie chcą się tego nauczyć.
Ania: Kobiety nie lubią też mówić o pieniądzach i gorzej negocjują. To jest udowodnione, że zarabiamy mniej również przez to, że gorzej negocjujemy.
Słyszałam kiedyś takie stwierdzenie, że kobieta idzie po pracę, a mężczyzna po płacę. I oczywiście generalizujemy, natomiast rzeczywiście kobiety żądają statystycznie niższą płacę, niższe wynagrodzenie za swoje usługi.
Zosia: To jest bardzo złożona sprawa, ponieważ, w zależności od tego na jakim etapie jesteśmy, pewne sytuacje są dla nas inwestycją. Pewne pozycje, przekwalifikowania, pewne projekty są budowaniem naszej marki długoterminowo. I często dostanie się do pewnej grupy, pewnego środowiska jest w całościowym bilansie znacznie więcej warte niż chwilowy zarobek, przez najbliższe 2 czy 3 miesiące.
Oczywiście sytuacje są różne i bardzo często kobietom się zdarza, że te 2, 3 miesiące inwestycji, przeistaczają się w permanentną sytuację. Przełamanie tego, pójście po podwyżkę i jeszcze umiejętność zawalczenia o swoją pozycję finansową, to jest jednak taki obszar – szczególnie w pokoleniu moich koleżanek i moim własnym – którego nie umiemy do końca robić.
O podkaście Sukces Pisany Szminką
Mówimy o rzeczach ważnych dla Twojego zdrowia, relacji i kariery. Wraz z gośćmi, ekspertami w swoich dziedzinach pragniemy pokazać Ci jak żyć łatwiej, pracować efektywniej i czerpać z różnorodności. Nie boimy się poruszać kontrowersyjnych tematów.
O autorce:
Olga Kozierowska – Założycielka Sukcesu Pisanego Szminką i Prezeska Fundacji WłączeniPlus. Dziennikarka biznesowa, działaczka społeczna, trenerka biznesu, mówczyni motywacyjna i pisarka. Jej motto życiowe to: „Nie wiedziałam, że się nie da, więc zrobiłam”. Autorka książek „Power PODręcznik”, „Mój przyjaciel kryzys”, „Miłość to czasownik” oraz lifebooka „Ty to pieniądz. Dowiedz się dlaczego…”. Więcej na www.olgakozierowska.com.