Natalia Bogdan

Lider daje ludziom wiarę we własne siły. Wywiad z Natalią Bogdan, Bizneswoman Roku Publiczności

Dagny Kurdwanowska

Założyła Jobhouse, kiedy jej kariera znalazła się na zakręcie. Dziś wyznacza sobie coraz ambitniejsze biznesowe cele. Nam opowiedziała o tym, jak budować sukces bez strachu przed porażką, dlaczego lepiej uczyć się na błędach niż się ich wstydzić, jak nie wpaść w pułapkę osiągania i dlaczego tak ważne jest, by docenić także to, co już się ma i ludzi, którzy są wokół.

A jak ambicja

W prowadzeniu biznesu, ale też w życiu codziennym, jeśli chcemy się rozwijać, ambicja jest bardzo ważna. Napędza nas do działania i pozwala wyznaczać coraz większe cele. Regularnie podnoszę sobie poprzeczkę, ale mam świadomość, że ma to także ciemną stronę. Adrenalina związana z ciągłym „szybciej, dalej, więcej” uzależnia. Kontroluję więc to moje nienasycenie. Znajduję czas, żeby się zatrzymać, spojrzeć na to, co już osiągnęłam i docenić codzienność. To niezwykle istotne, żeby nie stracić z oczu tego, co w życiu jest naprawdę ważne. Jestem głęboko przekonana, że na koniec naszych dni nie będziemy wspominać tego, jaki kontrakt udało nam się podpisać, tylko chwile z bliskimi, zapach domowego ciasta i wiatr we włosach. Poza tym, zawsze są jakieś granice tego, co możemy i chcemy zrobić. Jeśli osiągnie się już wszystko, to co potem? Kiedy skupiamy się tylko na kolejnych wyzwaniach, przestaje cieszyć to, co już mamy i osiągnęliśmy. A osiąganie jest przecież nagrodą za próbowanie i za włożony w to wysiłek. Dlatego pamiętam o tym, żeby czerpać radość także z tego co jest tu i teraz.

B jak Bizneswoman Roku Publiczności

Tytuł Bizneswoman Roku Publiczności cieszy mnie szczególnie, bo zdecydowali o nim internauci. Na początku miałam wątpliwości, czy mówić publicznie o tym, że dostałam się do finału, ale uznałam, że chcę zawalczyć o tę nagrodę. Bez tylu życzliwych osób wokół, realizacja tego marzenia nie byłaby możliwa. Przy takich okazjach widzę jak ważne jest dbanie o dobre relacje z otoczeniem. Ten tytuł to również ukoronowanie wysiłków związanych z prowadzeniem firmy. Bo własny biznes to nie tylko sukcesy, niezależność i pieniądze. Bardzo często są to także łzy, stres, wyrzeczenia, nieprzespane noce i wyzwania, z którymi trzeba sobie radzić, a także ogromna odpowiedzialność, bo od moich decyzji zależy przyszłość firmy i pracowników. Dlatego ten tytuł jest dla mnie ważną nagrodą i ogromnie się cieszę, że go zdobyłam.

C jak Cel

Ich wyznaczanie jest kluczowe, jeśli chcemy osiągnąć sukces. Uważam, że cele muszą być ambitne – kiedy o nich myślimy, powinny wywoływać dreszczyk emocji i niepewności. Wyznaczam je sobie regularnie od 18 roku życia. Na początku były trywialne – aparat cyfrowy, zdany egzamin z angielskiego. Teraz są dużo ambitniejsze i rzadziej dotyczą rzeczy materialnych. Spisuję je co 6 miesięcy, określam szczegółowo dobierając symbolizujące je obrazy. Kiedyś wycinałam je z gazet, dziś znajduję w sieci i układam z nich mapę w prostym programie graficznym. Kiedy już sobie coś postanowię, określam kroki do realizacji i od razu przechodzę do działania. Nigdy nie zakładam, że może mi się nie udać. Nie przygotowuję więc planu B.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy wartości pomagają w osiągnięciu biznesowego sukcesu?

D jak dylematy i wątpliwości

Sprawiam wrażenie osoby opanowanej, ale naprawdę nie jestem jakąś superwoman, która nigdy niczego się nie boi. Mam lęki i wątpliwości tak jak każdy. Nigdy jednak nie tracę nadziei. W chwilach zwątpienia przypominam sobie inne wyzwania, które wydawały mi się nie do przeskoczenia, a jednak sobie z nimi poradziłam. Kiedy pojawia się trudny moment, tłumaczę sobie, że teraz może jest ciężko i źle, ale to przeminie. Tak samo było 7 lat temu gdy straciłam pracę. Z początku był lęk i niepewność, ale zamiast się załamywać, zaczęłam działać i założyłam własną firmę. Teraz, z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że to było najlepsze, co mogło mi się przydarzyć, chociaż wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Dziś, kiedy pojawiają się dylematy, przypominam sobie, że życie to przecież sinusoida – raz jesteśmy na górze, raz na dole, a czasem jest po prostu zwyczajnie. Jednego dnia ktoś nas zwolni z pracy, a innego odbieramy statuetkę Bizneswoman Roku. Kiedy pojawia się dołek, powtarzam sobie – „spokojnie, za tą górką jest słońce”.

E jak elastyczność

Elastyczność jest dobra, o ile nie staje się wymówką. Jeśli postanawiam, że moja firma będzie w pierwszej dziesiątce największych agencji zatrudnienia w Polsce, to elastyczna mogę być w doborze narzędzi, czasu realizacji i strategii, ale nie zmiany celu. Nie siedzę więc i nie mówię sobie – jeśli nie będzie w top dziesięć, trudno, może załapie się do pierwszej setki. Cel jest jeden i robię wszystko, żeby go osiągnąć.

F jak firma

Swoją firmę założyłam nie mając wielkiej wiedzy na temat prowadzenia biznesu, ale na pewno nie brakowało mi zaangażowania i determinacji. Dzięki temu, że nie do końca wiedziałam jakie zagrożenia mogą czyhać na mnie w świecie biznesu, nie blokował mnie lęk przed porażką. Byłam skupiona na celu, nie oglądałam się na konkurencję i nie zważałam specjalnie na ryzyko. Nie miałam żadnych oszczędności, więc wystąpiłam o dotację, ale żeby ją otrzymać musiałam przejść szkolenie z podstaw przedsiębiorczości i napisać biznesplan. To pozwoliło mi uniknąć wielu błędów, uświadomiłam sobie na przykład, ile co będzie kosztować. Dzięki temu nieco zweryfikowałam moje huraoptymistyczne założenia. Na początku myślałam, że wystarczy, że zamknę jedną, dwie rekrutacje w miesiącu. Kiedy podliczyłam wszystkie, nawet z pozoru drobne koszty, okazało się, że muszę działać dużo ambitniej, żeby budżet się spiął.

Kiedy zakłada się firmę, nie mając żadnego doświadczenia, warto napisać dobry plan i uzupełnić wiedzę, której nam brakuje. Dziś jest wiele możliwości, by ją zdobyć. Można zacząć od podcastów lub artykułów w Internecie albo po prostu porozmawiać z kimś, kto ma już takie doświadczenie. Przestrzegałabym jednak przed zbyt wnikliwą analizą i pogłębianiem wiedzy w każdej dziedzinie. Znam mnóstwo osób, które zamiast ruszać z biznesem, wciąż planują, analizując wszystkie ryzyka i możliwe scenariusze. Nie musimy też wiedzieć wszystkiego – uważam, że przedsiębiorca powinien znać dobrze produkt lub usługę, którą oferuje i mieć ogólną wiedzę na temat finansów, marketingu i sprzedaży. Na pewno nie trzeba najpierw skończyć MBA, żeby skutecznie zarządzać firmą.

G jak gitara

To jeden z elementów mojego życia, który bardzo pomaga mi dziś w doradztwie zawodowym. Moja mama chciała, żebym grała na jakimś instrumencie, więc na chybił trafił wybrałam gitarę. Niespecjalnie lubiłam grać, ale wytrzymałam aż sześć lat. Oczywiście nie dla siebie, ale żeby nie rozczarować rodziców. Dzięki temu doświadczeniu dziś doskonale rozumiem osoby, które czują się nieszczęśliwe, bo realizują cudzy scenariusz na życie, wybierały na oślep, bo jakiegoś wyboru musiały dokonać (np. szkoły) i tkwią w niewygodnej dla nich sytuacji zawodowej tylko dlatego, że wydaje im się, że zabrnęły za daleko, aby się wycofać albo boją się reakcji bliskich im osób. Codziennie spotykam ludzi, którzy poszli na studia, bo rodzice im tak kazali, potem wybrali branżę, bo przeczytali w gazecie, że w niej dobrze się zarabia i czują niechęć, gdy mają jechać do pracy, bo jej zwyczajnie nie znoszą. Naprawdę nigdy nie jest za późno, żeby odnaleźć własną drogę i pokochać poniedziałki.

H jak hart ducha

Trenuję go w różnych dyscyplinach, nie tylko w biznesie. Uprawiam sport, biegam maratony. Zauważyłam, że im trudniejsze cele wyznaczam sobie w sporcie, tym mniej rzeczy jest dla mnie niemożliwych w biznesie. W drugą stronę też to działa – kiedy biegnę i mam kryzys, myślę – „Ty nie dasz rady? Przecież dopiero co sobie poradziłaś z trudną sytuacją w firmie”. To niepoddawanie się jest bardzo ważne. Myślę, że jest to nawet coś, co mnie definiuje i wyróżnia. Gdybym nie miała tego uporu, ani ja, ani moja firma nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Niedługo będę mogła się sprawdzić podczas kolejnego wyzwania – w 2018 r. planuję wejście na Kilimandżaro. Chcę to połączyć z wyższym celem i wesprzeć Fundację Pokonaj Raka Kasi Gulczyńskiej. Poznałyśmy się dzięki Sukcesowi Pisanemu Szminką i konkursowi Bizneswoman Roku. Kasia jest laureatką z poprzedniej edycji. I tak powstał pomysł, żeby wejść na szczyt w kobiecym gronie.

I jak introwertyczka

To ja, wbrew pozorom. Dla mnie introwertyzm to siła spokoju, dobre samopoczucie we własnym towarzystwie i możliwość skupienia na pracy bez rozpraszania uwagi na rozmowy o niczym. Dopiero niedawno doceniłam tę cechę. Kiedyś próbowałam z tym walczyć, bo myślałam, że ludzie w biznesie muszą być tacy, że wszędzie ich pełno, ale teraz widzę, że moje podejście może dawać przewagę. W branży rekrutacyjnej bardzo przydają się talenty introwertyków, na przykład umiejętności aktywnego słuchania.

J jak Jobhouse

To jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu. To nie tylko biznes, to przede wszystkim ludzie, którzy za nią stoją, wartości, klienci, z którymi jestem bardzo związana. Najwspanialsze jest to, że udało nam się połączyć sukces komercyjny z misją, bo pomagamy ludziom znaleźć pracę, w której się odnajdują, mogą rozwijać i spełniać. Z kolei dzięki dobrym pracownikom, których znajdujemy, rozwijają się także firmy. Jestem dumna za każdym razem, kiedy zrekrutowany przez nas dyrektor potrafi rozwinąć firmę tak, że w gazetach piszą o jego sukcesach. Uśmiech osoby, która dostała wymarzoną pracę i zadowolenie klienta, który znalazł idealnego pracownika, to dla nas największa nagroda.

ZGŁOŚ SIĘ LUB NOMINUJ DO KONKURSU BIZNESWOMAN ROKU!

K jak kryzys

To nieodłączna część naszego życia i sukcesu. Wszystko zależy od tego, jak sobie potrafimy z nim radzić i jak go interpretujemy. Z kryzysów staram się wyciągać lekcje. Zastanawiam się, czego mnie nauczyły, dlaczego się wydarzyły, jak mogę im następnym razem zapobiec lub zminimalizować ich skutki. Wierzę, że każda taka sytuacja mnie rozwija. A im większe sukcesy odnosimy, tym kryzysy i wyzwania pojawiają się większe. Pewnie jeszcze kilka lat temu bym sobie z nimi nie poradziła, ale teraz, dzięki doświadczeniu i odpowiedniemu nastawieniu, potrafię się z nimi zmierzyć. Był taki moment, że wstydziłam się mówić o porażkach, nie przyznawałam się na przykład, że straciłam pracę. Wydawało mi się, że ludzie chcą słuchać tylko historii o sukcesie. Kiedyś jednak wymsknęło mi się to w jakimś wywiadzie i ku mojemu zdziwieniu otrzymałam mnóstwo pozytywnych wiadomości. Słyszałam, że moja opowieść kogoś zainspirowała lub zmotywowała do działania. Dzięki temu zmieniłam swoje myślenie o błędach – wiem, że opowiadając o nich, mogę pomóc innym ich uniknąć.

L jak liderka

Mój leadership polega na wyznaczaniu celów i pozostawianiu pracownikom wolnej ręki w drodze do ich realizacji. Nakreślam wizję, tłumaczę, z czego ona wynika, ale reszta jest już w ich rękach. Wydaje mi się, że to odróżnia lidera od autokratycznego władcy, który mówi nie tylko, co jest do zrobienia, ale też, jak to ma być zrobione. Lider nie prowadzi pracownika za rękę, ale daje mu wiarę we własne siły i czuwa z boku, gdyby potrzebował wsparcia. Staram się pokazywać mojemu zespołowi jak najszerszy obraz i wszystkie konsekwencje, jakie wynikają z naszego działania. Jeśli firma prosi nas o zrekrutowanie 10 pracowników, a znajdziemy ośmiu, to w efekcie może nie zdążyć z wykonaniem całego zadania. Dostawa będzie opóźniona, klient narażony na straty, a użytkownik końcowy którym może być każdy z nas niezadowolony, bo nie dostanie czegoś, co zamówił na czas. Zrozumienie tego łańcucha przyczynowo skutkowego pomaga nam działać odpowiedzialnie i skutecznie.

M jak motywacja

Najlepszym sposobem na motywację jest ciągłe wychodzenie ze swojej strefy komfortu i wprowadzanie pozytywnych nawyków. Nasz mózg jest tak zbudowany, że próbuje nas chronić przed niepotrzebnym wysiłkiem i ryzykiem. Dlatego warto zacząć działać zanim dopuścimy do głosu demotywujące myśli. Rano nie ustawiajmy trzeciej drzemki, wyjdźmy pobiegać mimo deszczu, wybierzmy sałatkę zamiast pączka i zaprezentujmy nasz pomysł szefowi nawet jeśli boimy się, że go odrzuci. Jeżeli nie mamy nic do stracenia, a możemy zyskać, to czemu nie spróbować? Oprócz realizacji samego planu, zyskamy pewność siebie i większą odwagę w realizacji coraz ambitniejszych wyzwań. Z czasem pozytywne zachowania wejdą nam w krew i będziemy je wykonywać automatycznie.

N jak niedosyt

Niedosyt jest dobry, bo pcha do realizacji kolejnych marzeń. Myślę, że stan, w którym nie mamy żadnych wyzwań jest wbrew pozorom bardzo smutny. Znam mnóstwo dzieciaków z zamożnych rodzin, które w opinii innych powinny być szczęśliwe, a w rzeczywistości nie mają sensu życia, bo wszystko miały podane na tacy. Oczywiście nie chodzi o gonienie króliczka za wszelką cenę – miejmy marzenia, ale też doceniajmy to, co mamy i cieszmy się codziennością. Ja regularnie, kiedy kładę się spać, przypominam sobie trzy rzeczy, za które jestem wdzięczna. To może być uśmiech pana w piekarni, ładna pogoda. Dzięki temu rytuałowi doceniam zwyczajność.

O jak optymizm

Uważam się za skrajną optymistkę. Nawet kiedy dzieją się naprawdę złe rzeczy, staram się znaleźć w nich coś dobrego. Czasem te jasne strony widzę dopiero po pewnym czasie, kiedy minie największa fala smutku czy niepewności, ale prędzej czy później je dostrzegam. Trudne sytuacje traktuję jako lekcje i możliwość zebrania doświadczeń na przyszłość. Dzięki takiemu podejściu „nie da się” nie istnieje w moim słowniku. Moi pracownicy wierzą tak jak ja, że nawet gdy dostaniemy z pozoru trudne zamówienie rekrutacyjne, damy radę je zrealizować. Po prostu znajdziemy sposób. To samo dotyczy z pozoru nieosiągalnych klientów. Przykładem jest festiwal Open’er – zawsze marzyłam, żeby dostarczać tam pracowników. Wiele osób mówiło mi, że to niemożliwe, bo takie eventy obsługują tylko wielkie firmy, ale tak już mam, że jak sobie coś postanowię, to nie odpuszczam dopóki tego nie zrealizuję. No i od ponad 3 lat współpracujemy.

P jak perfekcjonizm

Jestem perfekcjonistką, zwłaszcza w biznesie. Bardzo dbam o detale. Wiem, że dla nowych pracowników lub dostawców współpraca ze mną może być wyzwaniem. Ale z czasem przyzwyczajają się do wysokich standardów i nawet są wdzięczni, bo zaczynają zauważać rzeczy, na które wcześniej nie zwracaliby uwagi. Moim zdaniem małe rzeczy robią dużą różnicę. Jeśli w drzwiach do biura rusza się klamka, po tygodniu pewnie się do tego przyzwyczaimy i nawet przestaniemy zauważać. Ale osoba, która odwiedzi nasze biuro po raz pierwszy, na pewno na to zwróci uwagę i nieświadomie uzna, że jesteśmy niedbali. A stąd już tylko krok do wyrobienia sobie zdania, że o klienta troszczymy się tak samo. Mimo wszystko staram się trzymać swój perfekcjonizm w ryzach, żeby nie ograniczał mnie i innych w działaniu. Są sytuacje, kiedy zwyczajnie odpuszczam, tłumacząc sobie, że czasami wystarczająco dobrze też jest OK.

R jak ryzyko

Zapamiętałam z lekcji ekonomii, że jedną z głównych cech przedsiębiorcy jest gotowość do podejmowania ryzyka. W biznesie jestem nawet bardziej otwarta na ryzyko niż w życiu prywatnym. Pomaga mi w tym bardzo mój optymizm. Dzięki temu, że nie dopuszczam do siebie czarnych scenariuszy, nie boję się podejmować ambitnych wyzwań. Jeśli zaczynam się czegoś bać, zastanawiam się, na ile jest to racjonalne. Myślę też, co najgorszego może się wydarzyć. Zwykle okazuje się, że to najgorsze, co mi przychodzi do głowy jest bardzo mało prawdopodobne, a to bardziej realne wcale nie jest takie straszne.

S jak sukces

Sukces definiuję jako realizację założonych celów pomimo przeciwności. Niezależnie od tego, czy dotyczy pracy, czy życia prywatnego, aby go osiągnąć, trzeba przede wszystkim podjąć decyzję, działać i patrzeć na nadarzające się okazje jak na szanse, nie zagrożenia. Droga do sukcesu jest długa i wyboista – wymaga wysiłku, wytrwałości, swego rodzaju zaciętości, która powoduje, że się nie poddajemy w trudnych momentach. Właściwie im więcej przeszkód po drodze, tym większa satysfakcja z tego, że jednak doszliśmy tam, dokąd zmierzaliśmy.

T jak talenty

To ważne, żeby zwracać uwagę na swoje mocne strony zamiast skupiać się na słabych. Miejmy świadomość tego, w czym się gorzej czujemy, ale nie skupiajmy się tylko na tym. Myślmy możliwościami, a nie przeszkodami. Mój introwertyzm jest najlepszym przykładem na to, że nawet pozorne ograniczenia mogą stać się atutami jeżeli wybierzemy pracę zgodną z naszymi predyspozycjami. Czasem zaczynamy wierzyć w siebie i rozwijać jakąś umiejętność, bo ktoś nas pochwali. Tak było w moim przypadku. Myślę, że jednym z powodów, dla których zajmuję się rekrutacją jest to, że kiedyś mój wykładowca pochwalił mnie za to, jak prowadzę rozmowę kwalifikacyjną podczas ćwiczeń na zajęciach. Według mnie rola rodziców i nauczycieli w odkrywaniu i rozwijaniu talentów u młodych osób jest nieoceniona. Mam też nadzieję, że dożyję czasów, kiedy w każdej szkole będą spotkania z doradcą zawodowym.

U jak upór

Jest niezwykle potrzebny, kiedy dążymy do celu. Wiele osób, które znam i które odniosły sukces, to osoby, które miały cel, dążyły do jego realizacji i nie poddawały się, kiedy na ich drodze pojawiły się przeszkody. Znam też osoby, które miały świetne oceny w szkole, wysoki iloraz inteligencji, a nie odniosły sukcesu. Zabrakło im determinacji. Według mnie ważniejszy jest upór w dążeniu do celu niż sam talent, który nic nam nie daje, jeśli nie mamy woli, żeby go wykorzystać. I to też jest powód, aby mówić głośno o swoich mocnych stronach. Znam wiele osób, które są świetne w tym, co robią, ale podczas rozmowy kwalifikacyjnej w ogóle nie potrafią o tym opowiedzieć. Nie piszą też o tym w CV, bo wmawiają sobie, że nie są wystarczająco dobre. To pokazuje, że umiejętność mówienia o swoich osiągnięciach i kompetencjach jest równie ważna jak ich rozwijanie.

W jak wartości

Cokolwiek robimy w życiu powinno to być spójne z naszymi wartościami. Nie wyobrażam sobie prowadzenia nieetycznego biznesu, nawet gdyby przynosił duże pieniądze. Czasami jest tak, że robimy coś i nie uświadamiamy sobie, jaka to wartość dla świata i społeczności. Wybierając właśnie taką branżę, chciałam pomagać osobom, które tak jak ja znalazły się w trudnej sytuacji, bo straciły pracę. Znalezienie głębszego sensu w tym, co robimy jest bardzo ważne, bo motywuje o wiele bardziej niż wynagrodzenie. Praca moja i mojego zespołu nie sprowadza się jedynie do rekrutacji. Wszystko co robimy, robimy po to, aby łączyć ludzi – pracodawców z najlepszymi pracownikami i pracowników z najlepszymi pracodawcami, aby mogli realizować swoje cele. Myślę, że dzięki tej misji, którą realizujemy każdego dnia, jesteśmy tak zaangażowani w naszą pracę, a rotacja jest praktycznie zerowa.

Z jak zespół

Pewnego poziomu rozwoju firmy się nie przeskoczy, jeżeli nie ma się wokół siebie zaufanych ludzi. Jestem trochę Zosią-Samosią i dość długo pracowałam nad tym, żeby odejść od przekonania, że sama zrobię wszystko najlepiej. My kobiety często mamy z tym problem – chcemy być najlepszymi matkami, żonami, kochankami, jednocześnie też przyjaciółkami i szefowymi, ale w pewnym momencie się budzimy i zastanawiamy się gdzie w tym wszystkim jesteśmy my same. W zespole jest ważne, żeby wszyscy poczuli misję firmy, zobaczyli wizję i zrozumieli po co i dlaczego to wszystko robimy. Staram się uświadamiać moim pracownikom różnicę między robieniem czegoś przeciętnie, a dawaniem z siebie więcej niż inni. W naszym zespole są same kobiety. Nie było to zamierzone, ale świetnie się sprawdza. Plotki i konflikty w sfeminizowanych zespołach to mit. Bardzo cenię moje dziewczyny za to, że wciąż chcą się rozwijać, uczyć, podnosić swoje kwalifikacje. Są otwarte, uśmiechnięte, świetnie zorganizowane. Dzięki temu działamy naprawdę skutecznie. Jestem bardzo dumna z mojego zespołu, bo wciąż udowadniamy, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.